Wygrana batalia o śmieci
Stowarzyszenie Zielona Stalówka wygrało starcie z tarnobrzeską firmą o nieuczciwą konkurencję. Poszło o śmieci. Teraz gminy z porozumienia będą dostarczać odpady do Stalowej Woli.
Batalia z firmą z Tarnobrzega przetwarzającą odpady komunalne toczyła się od dwóch lat. W czerwcu 2012 roku Gmina Stalowa Wola zawarła porozumienie z gminami: Baranów Sandomierski, Bojanów, Gorzyce, Grębów, Nowa Dęba, Pysznica, Radomyśl nad Sanem, Zaklików oraz Zaleszany o dostarczaniu do Zakładu Mechaniczno- Biologicznego Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Stalowej Woli śmieci. Część z gmin wyłamała się z umowy wiążąc się z firmą z Tarnobrzega. Firma ta jednak, jak ustalili członkowie Zielonej Stalówki, nie przestrzegała wszystkich przepisów. Marszałek Województwa Podkarpackiego cofnął więc dla tej regionalnej instalacji przetwarzania odpadów komunalnych pozwolenie zintegrowane. Decyzję podtrzymał 20 lutego br. roku Minister Środowiska.
- Trudna i żmudna praca dokumentująca nieprawidłowości w działaniu tego zakładu przyniosła już pierwszy efekt. Od kilku dni odpady z obszarów gmin, które zagospodarowywały odpady w tej tarnobrzeskiej instalacji trafiają do stalowowolskiego zakładu, który jest przecież jedną z najnowocześniejszych instalacji w kraju- mówi Prezes Stowarzyszenia Zielona Stalówka Mariusz Piasecki.
Cofnięcie pozwolenia tarnobrzeskiej firmie miało miejsce na podstawie zgromadzonych dowodów uznanych przez „województwo” i ministerstwo za wiarygodne. Dowody te zdobywane były również dzięki współpracy z biurem detektywistycznym stowarzyszenia Zielona Stalówka.
- Za wykonaną pracę serdecznie powinniśmy podziękować wszyscy i to nie tylko mieszkańcy naszego regionu, ale też i odległych od Stalowej Woli miejscowości np. gminy Strzyżów pod Zamościem gdzie dzięki współpracy z telewizją TVN i red. Wojciechem Bojanowskim (program Fakty) udało się zlokalizować i nagłośnić nielegalne składowisko odpadów zagrażających zdrowiu i życiu mieszkańców, które dzięki naszej pracy zostanie oczyszczone z zalegających setek ton odpadów wywożonych z instalacji w Tarnobrzegu- mówi Prezes Stowarzyszenia Zielona Stalówka Mariusz Piasecki.
Przeciw członkom Zielonej Stalówki prowadzone są intensywne czynności Prokuratury Rejonowej. Firma tarnobrzeska oskarża o działania na ich szkodę również detektywów współpracujących ze stowarzyszeniem.
- W naszej ocenie występując jako pokrzywdzona w sprawie, firma tą drogą starała się uzyskać informacje o zakresie naszej wiedzy by skutecznie przeciwdziałać toczącym się postepowaniom w sprawach niewłaściwej gospodarki odpadami. 9 członków Stowarzyszenia czynnych obecnie lub już nie uczestniczących w jego pracach było wzywanych na policję i przesłuchiwanych w sprawie współpracy z detektywami. Podczas tych przesłuchań trwających często ok. dwie godziny przedstawiciel firmy uczestniczący w przesłuchaniach jako poszkodowany wywierał na nich różne presje żądając odpowiedzi nie związanych z postępowaniem. Tym bardziej uznanie dla naszych członków, że mieli odwagę podjąć działanie i reagować na zło- mówi Mariusz Piasecki.
Walka jednak skończyła się sukcesem. Nie była ona łatwa, ale zgromadzony materiał pozwolił na uzyskanie odpowiednich decyzji władz.
- To, co robimy w tej sprawie jest słuszne. Ale to cena jaką trzeba zapłacić mierząc się z dużą międzynarodową grupą kapitałową powiązaną z miejscowymi samorządami, choćby gminą Tarnobrzeg będącą udziałowcem tej spółki. Warto podkreślić, że dotąd żadne kontrole organów odpowiedzialnych za środowisko nie znalazły nieprawidłowości w jej funkcjonowaniu. Dopiero Urząd Marszałkowski podjął odpowiednie działania bazując na dostarczonych przez stowarzyszenie materiałach i cennych dla sprawy analizach własnych. Trzeba docenić odwagę Marszałka w tej sprawie bowiem narażał się na kosztowne starcie z najlepszymi dostępnymi przez firmę kancelariami prawnymi, a o tym, że zrobił to dobrze świadczy podtrzymanie tej decyzji przez Ministra Środowiska. I choć batalia dalej trwa i wszystko może się zdarzyć, to jestem spokojny o wynik tego starcia. Przy okazji dziękuję firmom i podmiotom także spoza Stalowej Woli, które nas wspierały gdy było trudno. Ale to za nami i dobra praca obroniła się sama. Decydujące i końcowe działania wykonywaliśmy już z prywatnych środków. Brak tej pracy oznaczałby ponoszenie jeszcze większych kosztów związanych z pokrywaniem strat zakładu przez nasze miasto i dalsze zatruwanie środowiska, o czym także w tym roku informował Polsat i Gazeta Zachodnia przy okazji ujawnienia informacji o wywożonych przez podwykonawcę firmy i składowanych pod budową zbiornika rekultywacyjnego w Będzinie odpadach niebezpiecznych- mówi Mariusz Piasecki.
Komentarze