142 tys. drzew żeby przeżyć
Tyle potrzeba, żeby zapewnić roczne zapotrzebowanie na tlen dla wszystkich mieszkańców Stalowej Woli. Ile drzew jest w mieście? Czy będziemy mieć czym oddychać w przyszłości?
Radna Urszula Serafin- Bąk w trosce o los lasku na ulicy Orzeszkowej zaproponowała by nazwać go parkiem i w tej sposób zapobiec dalszej wycince okazałych sosen. Radna, która zajmuje się na co dzień ekologią i na sercu mocno leży jej los zieleni w Stalowej Woli, na podstawie fachowej literatury, obliczyła, że dla miasta takiej wielkości jak nasze, potrzeba tyle tlenu ile wyprodukować zdoła rocznie aż 124 tys. drzew. Ile drzew rośnie w naszym mieście, trudno powiedzieć. Zapewne uchronienie przed wycinką lasku przed hutą pomoże nam swobodniej oddychać w nieco zanieczyszczonym środowisku.
- Ten las nie jest zagrożony, z punktu widzenia projektów nowych bloków- zapewnia prezydent Lucjusz Nadbereżny.- bo wyznaczyliśmy jasną granicę. Podtrzymuję to zobowiązanie w stosunku do mieszkańców. Kwestia wyznaczenia parku miejskiego oznacza tak naprawdę ingerencję w tą przestrzeń lasu. Zmiana lasu w park oznacza infrastrukturę, pewne przycinki, a więc wyjątkowość tego miejsca z punktu widzenia jego charakterystyki mogłaby ulec pogorszeniu. Tamten teren jest zapisany jako las- mówi prezydent Lucjusz Nadbereżny.
Ostatnio w Stalowej Woli często mamy do czynienia z protestami wobec wycinki lub przycinki drzew dokonywanej czy to przez miasto, czy poszczególne spółdzielnie mieszkaniowe. Drzewa wycinane były np. na błoniach, gdzie dokonywana jest rewitalizacja. Kilka usunięto pod budowę nowych bloków, kilka w parku miejskim na potrzeby parku linowego. Przy blokach, przy ulicach dosłownie obrzynane są gałęzie aż do pnia, pozostawione „kikuty drzew” chorują, a czasem nawet usychają, nie wspominając o tym, że wizualnie stanowią obraz nędzy i rozpaczy. Przycinka, jak wielokrotnie nam tłumaczono, jest konieczna ze względów pielęgnacyjnych i bezpieczeństwa. Tymczasem prezydent przekonuje, że w Stalowej Woli wciąż „rządzi” przyroda, a nasze „natlenienie” jest o wiele lepsze niż w większości miast w Polsce.
- Często o tym zapominamy, że patrząc na granice administracyjne Stalowej Woli i patrząc na to, jakie mamy błogosławieństwo z punktu widzenia naszego sąsiedztwa i terenu, to 60% powierzchni miasta nie jest rządzone przez prezydenta miasta, tylko przez nadleśniczego. 60% granic Miasta Stalowej Woli to jest las. Ponad 5 tysięcy hektarów lasu znajduje się w granicach administracyjnych miasta. Z punktu widzenia statystyki, w Polsce nie ma takiego drugiego miasta, które posiadałoby taką relację zalesienia- mówi prezydent.
Oprócz tego całe miasto otoczone jest lasami co dodatkowo tworzy sprzyjające warunki do życia i tworzy zielone płuca Stalowej Woli. Z drugiej strony, jak mówi prezydent, fakt ten daje samorządowi pewne ograniczenia. „Lasy Państwowe”, które opiekują się terenami zalesionymi nie są skłonne do zbycia nawet kawałka pokrytej sosnami ziemi. A niejeden przecież chętnie widziałby tam swój biznes i halę produkcyjną…
Komentarze