Orzech włoski nad Sanem?
Czy w ramach rewitalizacji błoni nadsańskich można by posadzić nad rzeką orzecha włoskiego? Oto pytała podczas sesji radna Urszula Serafin- Bąk? Błonia to jednak wciąż kontrowersyjny temat…
Wiemy już, że nie z wszystkimi działaniami jakie mają miejsce w ramach rewitalizacji nad Sanem zgadzają się ekolodzy. Teren objęty Naturą 2000 jest obecnie mocno zmieniany. Radna Urszula Serafin- Bąk zaproponowała kolejny gatunek do nasadzenia nad wodą.
- W związku z rewitalizacją błoni nadsańskich zgłaszam propozycję do pana prezydenta, aby w ramach nowych nasadzeń pojawiły się w tym miejscu drzewa orzechów włoskich. Orzechy są szczególnie lubiane przez dzieci i równocześnie są bardzo wartościowe dla organizmów i o tych drogocennych właściwościach tych roślin nie muszę państwu mówić, bo o tym na pewno państwo wiecie. Powszechność, dostępność tych owoców w przyszłości wpłynie pozytywnie na zdrowie mieszkańców naszego miasta. Moja propozycja jest też taka, żeby na błoniach pojawiły się też dzikie róże, bo też mają drogocenne owoce nie tylko dla ludzi, ale i dla ptaków, dla zwierząt. Jest to wspaniały teren rekreacyjny, spacerowy gdzie mieszkańcy będą mogli oddychać i świeżym powietrzem, i przy okazji korzystać z dobrodziejstw przyrody- mówił podczas piątkowej sesji Urszula Serafin- Bąk.
- Obszar błoni jest w obszarze Natury 2000. Orzech włoski jest gatunkiem obcym. W związku z tym nie mogą być dokonane nasadzenia tego typu gatunkami dlatego, że podlegamy tutaj ograniczeniom wynikającym z zapisów dla tego obszaru- mówi naczelnik Wydziału Inwestycji, Transportu i Promocji Gospodarczej Miasta Sylwester Piechota.
Niektórych zdziwił ten głos, gdyż jak wiadomo ostatnio toczy się dyskusja na temat zmian dokonanych na błoniach i nasadzeniu właśnie gatunku obcego- derenia białego (cornus alba). Między innymi ten fakt członkowie Wolnych Rzek zgłosili do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie, z prośbą o kontrolę i podjęcie działań nazywając prace rewitalizacyjne „skandaliczną „rewitalizacją” terasy zalewowej Sanu (błoni) w Stalowej Woli”. Oprócz tego obawy dotyczyły obłożenia agrowłókniną miejsca zalewowego co w razie powodzi spowoduje spłynięcie materiału do wody.
Komentarze
Gdyby głupota miała skrzydła, latałaby Pani Radna (i 3/4 tej śmiesznej rady) jak gołębica. W maju każdego roku tzw. zimni ogrodnicy i zimna Zośka wymraża rośliny nieodporne na przymrozki. A tuż przy Sanie wiosenny mróz jest bardziej szkodliwy dla roślinności ze względu na wilgoć.
Ekolożka znowu w akcji i co?
Radni na miarę naszych możliwości! Miasto się wyludnia, a oni debatują, które drzewa sądzić w parku. Z drugiej strony - obiecali walkę z bezrobociem, więc walczą. Nie było mowy o jego zwalczeniu i odwróceniu negatywnych trendów.
spokojnie co by nie posadzil dab czy orzech bydlo stalowowolskie zdewastuje szybciej niz sie spodziewacie. swoja droga jak ktoas bedzie szczal na dzika roze to dzieci ze skamiem maja jesc ?
zdrowsze beda ?