Ratownicy medyczni muszą ratować siebie
Na co dzień pędzą na złamanie karku by nieść pomoc innym. Ratują życie, zapobiegają kalectwu, przynoszą ukojenie w bólu i niosą nadzieję. Gdyby nie oni, aż strach pomyśleć co by było…
Ratownicy medyczni nie mogą pozwolić sobie w pracy na chwilę relaksu, na wytchnienie, nie mogą mieć gorszych dni, nie mogą się wyluzować i czasem odpuścić, nie mogą być rozkojarzeni, ani niechlujni w swoich misjach, bo doskonale wiedzą, że od ich precyzji, umiejętności, zaangażowania każdego dnia zależy życie ludzkie. Chyba nie ma na świecie takiego zawodu, w którym przez całą zmianę trzeba „być” tak na 100%. Gdy się pełni taką służbę, chciałoby się być godnie wynagradzanym. O „swoje” prawdę mówiąc rzadko się upominali, więc rzadko też dostawali. Teraz chcieliby nieśmiało przypomnieć o sobie tym z góry, nieśmiało, bo nie robią zadymy, nie strajkują, nie krzyczą i nie grożą. Wiedzą, że ich akcja protestacyjna nie może zagrozić ani jednemu pacjentowi…
24 maja w Urzędzie Wojewódzkim ratownicy medyczni z Podkarpacia złożyli petycję do rządu. Jak mówią, protest jest wynikiem wieloletniego zaniedbywania osób pracujących w tym zawodzie. Zmieniały się rządy, władza, ugrupowania polityczne, ale nie zmieniła się sytuacja tej grupy pracowniczej. Ratownicy chcą mieć swój samorząd zawodowy, chcą regulacji prawnych. W ustawie o minimalnych wynagrodzeniach medycznych, która obecnie jest rozpatrywana w Sejmie, ratownicy medyczni zostali zakwalifikowani jako „inne zawody medyczne”. Tym samym wciąż są w najniższej grupie płacowej. Ratownicy domagają się też upaństwowienia zawodu.
W roku ubiegłym podwyżki otrzymały już pielęgniarki, ratownicy medycznie nie. Rząd obiecał już zmiany w tym temacie i jest szansa, że jeszcze w tym roku przedstawiciele tego zawodu dostaną dodatek (nie jest to wzrost pensji, a dodatek po 400 zł brutto- 236 zł netto- od lipca 2017 roku i tyleż samo dokładnie rok później). Negocjacje ze związkami zawodowymi zostały przerwane, ale zapewne jeszcze będą wznawiane. Ratownicy medyczni chcieliby od 1 lipca 2017 roku otrzymywać taki dodatek jaki mają pielęgniarki, czyli 800 zł brutto (to 472 zł netto), a od września 2017 roku- 1200 zł brutto (tj. około 700 zł netto). Kolejna podwyżka miałaby być od września 2019 roku. Łącznie dodatek miałby wynieść 1600 zł brutto (około 930 zł netto).
Komentarze
Szkoda tylko,że każdy sobie rzepke skrobie...niby wszyscy się popierają,niby razem a jednak osobno.
ciężko się zjednoczyć i wlaczyć, albo rzucić wypowiedzenie jak sie ma rodzine na utrzymaniu....a praca owszem, podejrzewam że bardzo ciężka, nie tylko fizycznie, ale dźwignąc psychicznie to co widzą to dla mnie zbyt dużo. pozdrawiam i życzę powodzenia w proteście
Do Ratmed- tu nie chodzi o to że lekarzom się należy a nam nie. Myk jest w tym, że oni żeby wywalczyć konkretne stawki za swoją pracę potrafią się zjednoczyć i złożyć wspólnie wypowiedzenie i jeden drugiego za dupę będzie trzymać.
W przypadku ratowników jak również mojej grupy zawodowej(pielęgniarka) brak jest jedności. Ratownicy medyczni zamiast stanąć razem i negocjować konkretne stawki to wolą zadowolić się ochłapami
Doktorki za bardzo sie rzucaja a o ratownictwie nie mają zielonego pojącia BO DOKTORKI WY TYLKO LECZYCIE A RATOWNIK RATUJE oto cała prawda dlatego podwyżka jak najbardziej na miejscu
Lekarze,lekarki mają za dużo płacone a tak na prawdę całą pracę robią za nich ratownicy medyczni którzy mają bardzo odpowiedzialną i ciężką pracę.
Po pracy często plecy bolą. Bo ratownik z kierowcą znoszą pacjenta. Czasami pacjent jest tak otyły, iż krzesełko kardiologiczne nie wytrzymuje i pęka na przykład rączka, lub blokuje się, że nie można go potem złożyć. A urazu barku i dyskopatia to częste urazy ratowników i kierowców karetek. Ale lekarz rzadko wyjmuje ręce z kieszeni by pomóc.
Chyba nie ma na świecie takiego zawodu, w którym przez całą zmianę trzeba „być” tak na 100%.
Hahaha no tutaj to się uśmiałem
Nie ujmuję ratownikom medycznym, ale bez przesady... bez przesady ^^
Ratownicy medyczni nie mogą pozwolić sobie w pracy na chwilę relaksu, na wytchnienie, nie mogą mieć gorszych dni, nie mogą się wyluzować i czasem odpuścić, nie mogą być rozkojarzeni, ani niechlujni w swoich misjach, bo doskonale wiedzą, że od ich precyzji, umiejętności, zaangażowania każdego dnia zależy życie ludzkie. Chyba nie ma na świecie takiego zawodu, w którym przez całą zmianę trzeba „być” tak na 100%. Gdy się pełni taką służbę, chciałoby się być godnie To chyba tylko w Stalowej są jacyś popaprańcy no nie wszyscy ,ale nie mówcie ,że nie mają chwili wytchnienia, często kiedy jestem w szpitalu widzę ich na podjeździe siedząch i palących papierosy. a jak o coś zapytać to tylko odburkną tak samo jest jak przyjeżdżają do chorego żenada!!!!!!!!!!!
Nie tutaj o tych podwyżkach Wyborco
A może wreszcie ktoś by pomyślał o pracownikach samorządowych, którym przybywa obowiązków i odpowiedzialności a po ostatnich podwyżkach kwoty minimalnej ich wynagrodzenia są poziomie tej kwoty. W niektórych jednostkach nie było podwyżek kilka lat. To wstyd żeby osoby , które tak dobrze realizują obietnice wyborcze naszych lokalnych polityków, są przez nich chwaleni a zarobki ich były na tak marnym poziomie.Czy prezydenci, burmistrzowie, wójtowie nie wstydzą się pobierać pięciokrotnie więcej wynagrodzenia od swoich pracowników.To chyba zgodnie z chrześcijańska zasadą "szanuj bliźniego swego aż ostatnia koszulę ściagniesz z niego"