Miasto tonie i co dalej?
Stalowa Wola po deszczach zamienia się w rzekę. Mieszkańcy wiedzą, że po ulewie nie ma co jechać niektórymi ulicami w centrum. Skąd wziąć miliony na kanalizację deszczową?
Winę za całą sytuację ponosi niesprawna kanalizacja, która nie wyrabia gdy z nieba leje się woda. Podziemne badania dokonane jeszcze za czasów poprzedniej władzy dały jasny sygnał, że jest źle i coś trzeba z tym zrobić. W 2011 r. kanalizację deszczową poddano czyszczeniu, a następnie monitorowaniu systemem kamer na ulicach: KEN, Okulickiego, częściowo przy ul. Popiełuszki i Poniatowskiego oraz na odcinku od kolektora przy Okulickiego do piaskownika przy ul. Traugutta. W roku 2012 monitorowane było Śródmieście oraz rejon między kościołem MBKP a ul. Poniatowskiego (między Ochronką). Okazało się wówczas że sypie się nie tylko stara kanalizacja, ale i ta na nowych osiedlach.
Kanalizacją już zajęto się na osiedlu Hutnik, na Skoczyńskiego, za kinem Ballada, czy w Rozwadowie. Ale na swoją kolej czeka centrum miasta. Na przestrzeni ostatnich 4-5 lat przeczyszczono lub zmodernizowano ponad 20 km rur kanalizacji deszczowej. Większość przesyłu (np. pod wiaduktem) było w 90% zamulone piaskiem. Miasto nie wszędzie też może interweniować, bo niektóre drogi nie należą do gminy (np. terenem gdzie woda zalega po deszczu jest skrzyżowanie ul. KEN i Al. Jana Pawła II. Droga należy do GDDKiA. W miejscu tym albo zapadła się kanalizacja, a wówczas trzeba będzie ostatecznie rozkopać teren i wymienić rury, albo rury trzeba po prostu tylko wyczyścić).
Miasto o temacie nie zapomina, ale za wiele nie może zrobić. Były plany, że nowy układ kanalizacji deszczowej będzie kiedyś funkcjonował. Kiedy? Gdy pojawią się pieniądze. By poprawić sytuację w centrum trzeba by wybudować szeroki na 3 metry kolektor, który biegłby wzdłuż ulicy Komisji Edukacji Narodowej i prowadził w stronę Poniatowskiego na skarpę (przy bloku Poniatowskiego 82).
- To jest kwestia najbliższych kilku lat. Temat analizujemy. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska ogłasza w Polsce Wschodniej projekty, ale na razie brane są pod uwagę aglomeracje mające ponad 100 tys. mieszkańców. Jeżeli rząd to zmieni i uda się wynegocjować zmiany, to na pewno będziemy startować w projekcie. Miasto, jak wszyscy wiemy, w niektórych obszarach tonie. Bez nowego układu funkcjonowania odpływu wody deszczowej my sobie z tym nie poradzimy. I to jest jakieś tam rozwiązanie wyprowadzające wodę deszczową z miasta- mówi Lucjusz Nadbereżny.
Koszt inwestycji to aż 70- 80 mln zł. Bez dofinansowania z zewnątrz zadanie zdaje się być niemożliwe do realizacji. Tutaj, jak mówi prezydent, nawet nie ma możliwości wzięcia kredytu.
Komentarze
Jak to skąd Z VAT-U TEGO...wczoraj w TVN 24 mówili o pięknym odkryciu towar krążył od granicy do granicy
rura, dokładnie tak. Ale ta oczywista oczywistość i tak do nikogo, kto decyduje, nie dociera. Tu trzeba by "zatrudnić rozum", a to towar deficytowy u decydentów. Obecnych szczególnie.
DUŻA KLATA MAŁY PTAK
wszędzie beton i asfalt to nie dziwne że woda nie ma gdzie wsiąkać.
ale teraz problem bo nikt nie pomyślał.
Moppen na aut, a na jego miejsce Szlezak. Innego ratunku nie widze...
W tej sytuacji trzeba zadzwonić do Tadeusza Norka do Warszawy. Przyjedzie przeczyści kanały i po sprawie
Tonie w wodzie,tonie w długach.
"Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska ogłasza w Polsce Wschodniej projekty, ale na razie brane są pod uwagę aglomeracje mające ponad 100 tys. mieszkańców."
A zamiast przyłączyć Nisko i trochę innych wiosek i zrobić aglomerację na 100 tys. mieszkańców... i wreszcie ISTNIEĆ na mapie Polski i dla urzędników z Warszawy...