Ktoś ma dość obecnej władzy?

Image

Zniszczono billboard wyborczy Andrzeja Szlęzaka. Podczas konferencji prasowej prezydent oświadczył, że billboard w takim kształcie będzie wisiał nadal i będzie świadczył o tych, którzy go zniszczyli...

Zniszczyli kibole?

Billboard, który został zniszczony wisi nieopodal huty, przy rondzie im. Solidarności. Prezydent zażartował, że na razie zdewastowano jeden...

- W tym wszystkim jest jednak coś dobrego, bo o to co tutaj zrobili posądzam kiboli. Ja sądziłem, że przeciętny kibol ma mniejszy zasób słów niż goryl, ZOO, ale tutaj zobaczcie państwo jaka dbałość o gramatykę: „ŚMIERĆ WROGOM STALÓWKI”. Wszystko jest prawidłowo, dobrze napisane, więc moje słowa uznania. Nie ma tego złego… Jeżeli miałoby to wszystko prowadzić do podniesienia w tym gronie znajomości zasad ortografii, to lżej mi jest znosić takie rzeczy- mówi prezydent Andrzej Szlęzak.

Ostra kampania wyborcza?

Temat billboardu nie był jedynym punktem konferencji prasowej, bo obecny włodarz miasta odniósł się też do różnych wypowiedzi, które pojawiły się w trwającej właśnie kampanii wyborczej. Wyjaśnił, że w ostatnim czasie zarzuca mu się, że w jego komitecie są osoby związane niegdyś z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą. Zaznaczył, że te informacje płyną ze strony komitetu Forum Mieszkańców oraz Prawa i Sprawiedliwości. Dodał także, że u kontrkandydatów na listach znajdują się również osoby z podobną przeszłością. Szlęzak z tego powodu do sądu się nie wybierze.

- To jest kwestia dobrych obyczajów i kultury politycznej, czy ktoś prowadzi kampanię fair czy posługuje się kłamstwem i demagogią- mówi prezydent.

Rozliczą innych kandydatów z ich przeszłości

Podczas konferencji Jacek Czech powiedziała, że przygotowuje listę osób, które startują w wyborach, a które były członkami PZPR-u.

- Nie wstydzę się tego, że byłem członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Dużo wtedy zrobiłem dla dzieci i młodzieży- mówi radny Jacek Czech.

Radny Czech przy okazji przytoczył dane mówiące o tym, że miasto w czasie obecnej kadencji wspierało rozwój sportu m.in. amatorskiego, finansowało też różne kluby i stowarzyszenia. Zaznaczył, że przeznaczono dotację m.in. dla MKL Sparty, KKS Victorii, MKS Ringu Sikorski Stalowa Wola. Wyjaśnił, że na utrzymanie obiektów sportowych miasto wydało w tym roku już 2 mln zł.

Joanna Grobel- Proszowska, która również startuje z komitetu Szlęzaka wyjaśniła, że jej życie zawodowe w czasie "komuny" trwało 13 lat, natomiast w warunkach wolnej gospodarki rynkowej- 25. Zaznaczyła, że przez wiele lat działała na rzecz miasta i regionu.

- Nie mam żadnych powodów ku temu, żeby wstydzić się swojej przeszłości i swojego życia, a że serce mam po lewej stronie, to mam. Zawsze są mi bliskie sprawy ludzie- mówi radna Joanna Grobel- Proszowska.

Szlęzak zapowiada, że będzie bronił dobrego imienia swojego komitetu

Andrzej Szlęzak zapowiedział, że w przyszłym tygodniu odniesie się do obietnic wyborczych swojego kontrkandydata Lucjusza Nadbereżnego, który startuje z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.

- Będziemy pokazywać tych, którzy chcą nam robić zarzuty z przeszłości, pokazywać, że oni nie są wcale tacy święci- mówi Szlęzak.

Jeden z dziennikarzy uczestniczący w konferencji zadał pytanie: czy komitet Andrzeja Szlęzaka chce obrzucać się nawzajem PZPR-em oraz wyliczać gdzie i ilu jest członków? Prezydent odpowiedział:

- Nie myśmy to zaczęli, ale jeżeli ktoś tutaj rzuca w nas komuchami i robi z tego zasadniczy zarzut, to my chcemy powiedzieć jasno: hola- hola! Zajrzyjcie w swoje życiorysy, jeżeli wy nie chcecie tego zrobić, to my będziemy zmuszeni wam to pokazać- mówi Szlęzak.

Prezydent powiedział także, że jeśli ktoś uważa, że w mieście jest sitwa, to niech to udowodni, niech pokaże na czym polegają układy.

[MagPie]


Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~jola

dowiem się gdzie mogę znaleźć tę dabatę?

~taaa

STOP watykańskiej okupacji !!!

Proboszcz prosi o głosowanie. Na kandydatów PiS. "Szokujące nawoływania z ambony"

- Naprawdę potrzebne są nam zmiany, żeby nie zajmowano się obwodnicami i tunelami, Teatrem Szekspirowskim czy klatką dla lwów za 7 mln w oliwskim zoo - ogłosił proboszcz z Gdańska i wskazał nazwiska kandydatów z listy PiS, na których parafianie powinni zagłosować.
Gdy wchodzę do sali parafialnej, młody, uśmiechnięty człowiek w garniturze częstuje gości domowym sernikiem, który serwuje na papierowych talerzykach.

- Chyba już więcej osób nie przyjedzie - rozgląda się po sali. - No to zaczynamy. Dzień dobry, nazywam się Wojciech Dzedzej i kandyduję do Rady Miasta Gdańska z ramienia Prawicy RP Marka Jurka z listy PiS.

W sali Jana Pawła II w kościele św. Urszuli Ledóchowskiej słucha go kilkanaście osób. Zza ściany słychać śpiew wiernych, co jakiś czas przez salę przechodzi wikariusz.

Słuchaczy jest za mało, żeby przemawiać zza stołu i przez mikrofon. Dzedzej staje więc bliżej wejścia, na wysokości obrazu Jezusa Chrystusa, i opowiada, że działa już w radzie dzielnicy, ale chciałby zrobić coś więcej jako miejski radny.

- Najważniejsze zadanie to wsparcie dla rodzin - deklaruje i po chwili zaprasza do zadawania pytań.

- Czy będzie kładka do kościoła, żeby ludzie od strony pętli tramwajowej nie musieli chodzić na msze w błocie? - pyta starszy pan.

- Mieliśmy w radzie dzielnicy taki projekt, ale wszystko rozbiło się o brak pieniędzy - tłumaczy Dzedzej.

Kandydat ma 24 lata, dobre chęci, pogodne usposobienie, sprawia wrażenie nieco zawstydzonego. Nie ukrywa braku doświadczenia.

- Jak to jest, że wszędzie wiszą tylko plakaty Platformy? A naszych dlaczego nigdzie nie widać? Jak chcecie wygrać bez reklamowania się? - pyta jeden z gości.

- Nie mamy funduszy na taką kampanię, jaką prowadzi Platforma, więc czekamy z plakatami na okres bliżej dnia wyborów - tłumaczy Dzedzej. W końcu przyzna, że nie wyrobił się z drukiem ulotek na dzisiejsze spotkanie. - Ale jak już będą, to będę chodził po domach i rozmawiał z ludźmi - zapowiada.

Jeszcze raz po serniczku i po półgodzinie spotkanie się kończy.

Potrzebne są zmiany, proszę was jako proboszcz

Podczas niedzielnych mszy w kościele św. Urszuli Ledóchowskiej księża odczytywali w ramach ogłoszeń duszpasterskich słowa proboszcza Adama Kaliny, które według części wiernych brzmiały jak agitacja wyborcza.

- Według proboszcza w mieście potrzebne są zmiany, nie podobają mu się lwy w zoo i Teatr Szekspirowski. Zupełnie szokujące były nawoływania z ambony, na kogo powinniśmy głosować - relacjonował czytelnik, który zadzwonił do redakcji.

Na stronie internetowej parafia zamieszcza niedzielne ogłoszenia. W tej wersji nie pojawia się wątek wyborczy. Całość można jednak znaleźć na tablicy wiszącej w kościele [pisownia oryginalna]: "Ksiądz proboszcz bardzo prosi o liczny udział w tym spotkaniu [z Wojciechem Dzedzejem]. Możemy mieć swojego przedstawiciela w Radzie Miasta. Pan Wojciech to nasz ministrant, często obecny na mszy św. codziennej, mający staranne wyższe wykształcenie. Z listy prawicy kandyduje również nasz parafianin pan Jerzy Głuch, profesor Politechniki, czynnie działający w wspólnotach naszej parafii. Pomyślcie, czy przez 30 lat istnienia naszej parafii i 35 lat istnienia Spółdzielni Chełm widzieliście przedstawiciela rady miasta pośród siebie i waszych spraw? Będziemy to mieli, jeśli ich wybierzemy. Bardzo was proszę. Postanówcie sobie wziąć udział w wyborach samorządowych (...)".

Profesor z teorią wybuchu

Drugi rekomendowany przez proboszcza kandydat - prof. PG Jerzy Głuch - jest wykładowcą na Wydziale Oceanotechniki i Okrętownictwa Politechniki Gdańskiej o specjalizacji budowa i diagnostyka maszyn, turbiny cieplne. Startuje w wyborach z listy PiS.

Głuch jest członkiem Instytutu Polskiej Racji Stanu 2010 im. Lecha Kaczyńskiego z siedzibą w Sopocie. Instytut powstał w 2011 r. i miał być zapleczem intelektualnym dla "gabinetu cieni" szykowanego przez PiS do objęcia rządów w kraju. Eksperci mieli pomóc w opracowywaniu ustaw. I rzeczywiście Jerzy Głuch występował w Radiu Maryja, gdzie promował projekt ustawy o zachowaniu pakietu kontrolnego Grupy Lotos w polskich rękach.

Jego publiczna działalność wiąże się jednak głównie z tematem katastrofy smoleńskiej. Prof. Głuch zasiadał w "Komitecie inspirującym i doradczym II Konferencji Smoleńskiej" Antoniego Macierewicza i na spotkaniach opowiada o naukowych podstawach "II Konferencji", która - przypomnijmy - zakończyła się między innymi takimi ustaleniami:

* smoleńska brzoza była złamana już pięć dni przed katastrofą,

* samolot nie mógł stracić skrzydła po zderzeniu z brzozą,

* zniekształcenia wraku świadczą o eksplozji,

* rozmieszczenie szczątków Tu-154 wskazuje na wybuch w powietrzu,

* na miejscu katastrofy znaleziono substancje wybuchowe.

"Kapłani powinni się włączyć"

Ogłoszenie parafialne księdza Kaliny pokazuję Antoniemu Pawlakowi, rzecznikowi prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (PO).

- Nie jestem pewien, czy Kościół powinien wkraczać tak otwarcie w świat polityki. Ale ja nie jestem od komentowania słów proboszczów - mówi.

Kuria takich spraw nie komentuje. W diecezji nadal obowiązuje wykładnia abp. Sławoja Leszka Głódzia, który przed laty ogłosił z ambony, że "wybory samorządowe nie są wyborami politycznymi, lecz obywatelskimi, i dlatego kapłani mogą, a nawet powinni się w nie włączyć i wskazywać, na kogo obywatele mają oddać głos".

- Cztery lata temu ksiądz na Oruni po nazwisku mówił o "dobrych" i "złych" jego zdaniem kandydatach. Po mszy żona zapytała, dlaczego to robi, przecież nas nie zna. Odparł, że taki dostał nakaz od biskupa - wspomina jeden z radnych.

Zresztą księża angażują się nie tylko w wybory samorządowe. W maju pisaliśmy o spotkaniu kandydata PiS na terenie kościoła, na które zapraszał proboszcz Kalina. Wcześniej duchowny udostępnił salę sympatyzującemu z PiS Klubowi "Gazety Polskiej", który gościł Sławomira Kmiecika, autora książek "Przemysł pogardy" i "Przemysł pogardy 2". Spotkanie reklamowano w parafii hasłem "Mowa nienawiści wobec Lecha i Jarosława Kaczyńskich przed i po 10 kwietnia".

Czy te spotkania świadczą o zaangażowaniu politycznym proboszcza? Ksiądz Adam Kalina nie chciał na ten temat rozmawiać.

- To jest moja sprawa, co ja miałem - odpowiedział i odłożył słuchawkę.

Komu podoba się agitacja

Agitacji wyborczej - wedle artykułu 108 kodeksu wyborczego - nie można prowadzić na terenie urzędów, sądów, szkół, jednostek wojskowych i zakładów pracy. Zakaz nie obejmuje kościołów. Przed rokiem upadł w Sejmie projekt SLD, zakazujący agitacji wyborczej również "na terenie kościołów i w miejscach kultu religijnego innych związków wyznaniowych". Karą miała być grzywna do 1500 zł. PiS i Solidarna Polska sprzeciwiające się zakazowi argumentowały, że to zamach na wolność słowa. Projektu nie poparł też Ruch Palikota, a większościowej koalicji PO-PSL nie zależało na wprowadzeniu nowych przepisów.

- Politycy SLD wciąż mentalnie są w czasach PRL. Cenzurę mają we krwi. Mam wrażenie, że próbują przypodobać się europejskim środowiskom liberalnym, w których krytyka wszystkiego, co związane z Kościołem, jest dziś w modzie - mówił poseł PiS Andrzej Jaworski, który kandyduje obecnie na prezydenta Gdańska.

Badania opinii publicznej pokazują jednak, że agitacja szkodzi Kościołowi. Zdecydowana większość pytanych (70 proc.) jest też przeciwna wypowiadaniu się przez Kościół i księży katolickich na bieżące polityczne tematy - wynika z badania, które przed rokiem TNS Polska przeprowadził na zlecenie Instytutu Spraw Publicznych.

Prawie połowa badanych (49 proc.) uważa, że Kościół katolicki ma zbyt duży wpływ na politykę, jedynie 5 proc. uznało, że Kościoła w polityce mogłoby być więcej.

"Opatrzność miała inne plany"

Trzy lata temu pisaliśmy, że liderzy PO na Pomorzu opuścili miejsca w pierwszych ławach na nabożeństwach abp. Sławoja Leszka Głódzia.

- W kościele chcę się spokojnie modlić, a nie wysłuchiwać, jaki mamy nieludzki rząd - mówił poseł Jerzy Borowczak.

Gdy podczas Bożego Ciała proboszcz bazyliki Mariackiej w Gdańsku dziękował "przedstawicielom władz" za przybycie, abp Głódź wtrącił: - Nie ma komu, przecież nie przyszli.

Spór hierarchów z władzami Gdańska ma dwa oblicza: ideologiczno-polityczne i biznesowe. Symbolem pierwszego jest konflikt abp. Głódzia z gdańskimi radnymi PO, którzy pod wodzą posłanki Agnieszki Pomaskiej (PO) zablokowali projekt budowy wysokiego kościoła w Gdańsku-Południe.

Wcześniej grunt pod ten kościół przekazał z bonifikatą prezydent Paweł Adamowicz (PO), który wspiera miejskimi pieniędzmi m.in. remonty w parafiach. Doprowadził też do ugody z kurią gdańską, która domagała się zwrotu części parku Oliwskiego. Kuria zrezygnowała z roszczeń w zamian za przekazanie przez miasto działki przylegającej do rezydencji metropolity gdańskiego. Na terenie oddanym z 99-procentową bonifikatą na cele sakralne abp Głódź rozpoczął hodowlę danieli.

Ale proboszcz Adam Kalina od lat ma niezałatwione interesy z miastem. Najpierw zabiegał o przekazanie parafii przyległej działki, aby zbudować na niej "dom społeczny". Proboszcz mógł go uruchomić na posiadanym terenie, ale obok kościoła prowadzi hotel. Gdy działki nie dostał, wydzierżawił ją od miasta.

"Niestety 'gmina nie wiedziała', że utraci tę działkę na rzecz dawnych właścicieli. Po 3 latach procedur sądowych gmina utraciła teren" - pisał dwa lata temu ks. Adam Kalina w komentarzu pod tekstem Pawła Adamowicza na stronie internetowej prezydenta. - "Pozorowane, a mogę powiedzieć wręcz wrogie, opinie i ruchy urzędników nic nie wnoszą. Z radnych tylko dwóch się odezwało, a na pytanie skierowane właśnie do prezydenta odpowiedział jego zastępca tak, że to nic do sprawy nie wnosi. Władza jest zajęta sobą i lubi się chwalić. Prawnie jest pozamiatane" - wskazywał proboszcz. Pisał, że skoro gmina zobowiązała się "dać teren", to mimo utraty działki na rzecz właścicieli powinna "naprawić swoje błędy" wobec parafii.

"Pozostały mi dwie metody działania, by osiągnąć zamierzony i społecznie niezbędny cel. Skrzyknąć ludzi, z 500-1000 osób i przyjść do pana prezydenta (...). Drugi, powiadomić prasę, aby napisała także 'o tym sukcesie' prezydenta miasta i podległych mu urzędników. Krótko mówiąc, wstyd i brak honoru włodarzy miasta" - wytykał ks. Kalina.

"Zwykle w tym miejscu sugeruje mi się zbytnią przychylność dla Kościoła katolickiego w Gdańsku, dlatego cieszę się, że sam się ksiądz zgłosił na blogu z tą sprawą, bo przynajmniej mogę się do niej publicznie ustosunkować" - odpisał Adamowicz. - "Podejmując ryzyko biznesowe, trzeba się liczyć z tym, że coś może nie wyjść po naszej myśli. Widocznie opatrzność miała inne plany wobec działalności księdza kroboszcza".

"Proszę księdza - pisał dalej Adamowicz do proboszcza. - Planowana inwestycja, choć miała cel społeczny, nie była dziełem charytatywnym, choć na pewno przydatnym dla dzielnicy. Proszę wskazać, gdzie miasto, urząd naruszyły prawo i zadziałały wbrew interesowi publicznemu? Spraw o zwrot działek na Pomorzu toczą się setki. Wiele spośród takich działek odzyskał Kościół katolicki, również niwecząc wiele naszych planów. Prawo własności jest święte i musi być przestrzegane".

W ostatnim ogłoszeniu duszpasterskim ks. Kalina nawołuje:

"Naprawdę potrzebne są nam zmiany, żeby nie zajmowano się obwodnicami i tunelami pod martwą Wisłą czy Teatrem Szekspirowskim, czy klatką dla lwów za 7 milionów w oliwskim zoo, ale ludźmi. Starszym ludziom naszego osiedla i miasta tunel ani klatka z lwami nie będzie potrzebna, co najwyżej klatka schodowa z windą. Proszę was jako wasz proboszcz o udział świadomy i liczny w wyborach".

~jola

a gdzie ta debata była, gdzie to można zobaczyc?

~systemnie

Szkoda że w debacie Nadbereżny nie chciał rozliczyć grubego skąd ma kasę na tak bogatą kampanię, bilbordy, reklamy ogłoszenia, a jeszcze nie dawno na koncie miał zero. Domyślam się że wspierają go hojnie firmy co im podatki umarzał. Sitwa i tyle. No i jeszcze ta słynną księgową też powinien ktoś rozliczyć 200 tyś w rok zarobiła, dom kupiła, działkę za sądem, wszystko z uczciwej pracy w miejskich podmiotach zależnych od konkubenta. Ciekawe umiech
Nudna debata. Ja bym przepytał grubasa.

~Prośba

Od powietrza, głodu, ognia i wojny oraz gburowatego ogra Wybaw nas Panie !!!!!!!!

~stary wyborca

Linda co ty masz w głowie. Bozia nie dała rozumu żeby sklecić dwa zdania po polsku od siebie. Co za matolstwo wkleja jakieś przedruki.
Ludzie myślenie nie boli, czasami warto przemyśleć coś samemu, zastanowić się, a nie powtarzać za kimś.
Debata ogólnie słaba mało szczegółów dużo polityki.
Nie pójdę w ogóle i będę miał spokój.

~SLD=KGB

Zadeklarowanego czerwonega endeka i jego mafie PZPRowską odżucamy i żegnamy! Czas na realne zmiany, swieżość, młodość. Nowy start dla Stalowej Woli 16 Listopada!

~marian

Przed chwilą oglądałem powtórkę debaty, o ile można to w ogóle tak nazwać.
Szwedo-totalne nieporozumienie,
Nadbereżny-chyba najwięcej konkretów, ale wystraszony,
Szlęzak-cham i gbur jak zwykle do tego bez programu.
Ogólnie dramat.

~obiektywny

Może zwolennicy szreka napiszą o ile pan prezydent powiększył granice Stalowe Woli?? Może dowiemy sie kiedy będzie skończona obwodnica miasta ?? No i ten genialny pomysł o budowie trzeciego mosty - Panie broń nas od tej szlęzakowej zarazy !!!!!! Już nie wspominając o Inkubatorze za 100 milionów gdzie paru gości ma ciepłe posadki. Mam nadzieje że te wybory wniosą choć trochę świeżości do mojego miasta.

~smiejacy sie

KLAMCA - to prawda bo klamal i oszukiwal kibicow 8 lat
KONSEKWENCJA - brak mu jej bo nie chce rozliczyc swoich radnych z kad maja na kontach tak duze pieniazki
WIZJA - chyba telewizja w stalowce ktora go piorytetuje i robi propagande, albo wizja dlla niego jest zrobic przyjemnosc panu CH i Panu K jak zrobi im most
no i WIEDZA ktora gosc ma trzeba przyznac ale nie wykorzystuje jej dla mieszkancow tylko ich lekcewarzy i obraza co swiadczy ze jest niewychowany
WNIOSEK Z TEGO ???
NIE DLA SZLEZAKA I JEGO DRUZYNY !!!!!!

~stwola

Widze ze Pan Rodecki ze stal...net jest wlazidupkiem i luize dupe szlezakowi ale niech zwroci uwage ze jak Szlezak nie wejdzike to on zginie za stronnictwo

~Zofia

Pan Nadbereżny ewidentnie pogubił się w polityce. Z jednej strony wzorowy ministrant, a z drugiej strony konferencja z kibolami. Później ta nieszczęsna dewastacja bilbordu z kibolskimi hasłami i groźbami pod adresem Pana Prezydenta dokonana przez "nieznanych sprawców". Przykład Pana Nadbereżnego to pouczające memento dla młodych ludzi, co się może stać z młodym człowiekiem, który w całości uzależni swoje życia prywatne i zawodowe od partyjniactwa i politykierstwa. Szkoda go, naprawdę szkoda, bo pamiętam go jeszcze jako niezepsutego młodego człowieka. Może jeszcze zawróci z tego szaleństwa. Może jeszcze wyrwie się z tego obłędnego chocholego tańca. Nie dokuczajcie mu proszę tutaj w komentarzach, bo to temu zagubionemu dziecku nie pomaga. On musi mieć czas na spokojne przemyślenie tego co nawyrabiał.

~Linda

STOP watykańskiej okupacji !!!

Proboszcz prosi o głosowanie. Na kandydatów PiS. "Szokujące nawoływania z ambony"

- Naprawdę potrzebne są nam zmiany, żeby nie zajmowano się obwodnicami i tunelami, Teatrem Szekspirowskim czy klatką dla lwów za 7 mln w oliwskim zoo - ogłosił proboszcz z Gdańska i wskazał nazwiska kandydatów z listy PiS, na których parafianie powinni zagłosować.
Gdy wchodzę do sali parafialnej, młody, uśmiechnięty człowiek w garniturze częstuje gości domowym sernikiem, który serwuje na papierowych talerzykach.

- Chyba już więcej osób nie przyjedzie - rozgląda się po sali. - No to zaczynamy. Dzień dobry, nazywam się Wojciech Dzedzej i kandyduję do Rady Miasta Gdańska z ramienia Prawicy RP Marka Jurka z listy PiS.

W sali Jana Pawła II w kościele św. Urszuli Ledóchowskiej słucha go kilkanaście osób. Zza ściany słychać śpiew wiernych, co jakiś czas przez salę przechodzi wikariusz.

Słuchaczy jest za mało, żeby przemawiać zza stołu i przez mikrofon. Dzedzej staje więc bliżej wejścia, na wysokości obrazu Jezusa Chrystusa, i opowiada, że działa już w radzie dzielnicy, ale chciałby zrobić coś więcej jako miejski radny.

- Najważniejsze zadanie to wsparcie dla rodzin - deklaruje i po chwili zaprasza do zadawania pytań.

- Czy będzie kładka do kościoła, żeby ludzie od strony pętli tramwajowej nie musieli chodzić na msze w błocie? - pyta starszy pan.

- Mieliśmy w radzie dzielnicy taki projekt, ale wszystko rozbiło się o brak pieniędzy - tłumaczy Dzedzej.

Kandydat ma 24 lata, dobre chęci, pogodne usposobienie, sprawia wrażenie nieco zawstydzonego. Nie ukrywa braku doświadczenia.

- Jak to jest, że wszędzie wiszą tylko plakaty Platformy? A naszych dlaczego nigdzie nie widać? Jak chcecie wygrać bez reklamowania się? - pyta jeden z gości.

- Nie mamy funduszy na taką kampanię, jaką prowadzi Platforma, więc czekamy z plakatami na okres bliżej dnia wyborów - tłumaczy Dzedzej. W końcu przyzna, że nie wyrobił się z drukiem ulotek na dzisiejsze spotkanie. - Ale jak już będą, to będę chodził po domach i rozmawiał z ludźmi - zapowiada.

Jeszcze raz po serniczku i po półgodzinie spotkanie się kończy.

Potrzebne są zmiany, proszę was jako proboszcz

Podczas niedzielnych mszy w kościele św. Urszuli Ledóchowskiej księża odczytywali w ramach ogłoszeń duszpasterskich słowa proboszcza Adama Kaliny, które według części wiernych brzmiały jak agitacja wyborcza.

- Według proboszcza w mieście potrzebne są zmiany, nie podobają mu się lwy w zoo i Teatr Szekspirowski. Zupełnie szokujące były nawoływania z ambony, na kogo powinniśmy głosować - relacjonował czytelnik, który zadzwonił do redakcji.

Na stronie internetowej parafia zamieszcza niedzielne ogłoszenia. W tej wersji nie pojawia się wątek wyborczy. Całość można jednak znaleźć na tablicy wiszącej w kościele [pisownia oryginalna]: "Ksiądz proboszcz bardzo prosi o liczny udział w tym spotkaniu [z Wojciechem Dzedzejem]. Możemy mieć swojego przedstawiciela w Radzie Miasta. Pan Wojciech to nasz ministrant, często obecny na mszy św. codziennej, mający staranne wyższe wykształcenie. Z listy prawicy kandyduje również nasz parafianin pan Jerzy Głuch, profesor Politechniki, czynnie działający w wspólnotach naszej parafii. Pomyślcie, czy przez 30 lat istnienia naszej parafii i 35 lat istnienia Spółdzielni Chełm widzieliście przedstawiciela rady miasta pośród siebie i waszych spraw? Będziemy to mieli, jeśli ich wybierzemy. Bardzo was proszę. Postanówcie sobie wziąć udział w wyborach samorządowych (...)".

Profesor z teorią wybuchu

Drugi rekomendowany przez proboszcza kandydat - prof. PG Jerzy Głuch - jest wykładowcą na Wydziale Oceanotechniki i Okrętownictwa Politechniki Gdańskiej o specjalizacji budowa i diagnostyka maszyn, turbiny cieplne. Startuje w wyborach z listy PiS.

Głuch jest członkiem Instytutu Polskiej Racji Stanu 2010 im. Lecha Kaczyńskiego z siedzibą w Sopocie. Instytut powstał w 2011 r. i miał być zapleczem intelektualnym dla "gabinetu cieni" szykowanego przez PiS do objęcia rządów w kraju. Eksperci mieli pomóc w opracowywaniu ustaw. I rzeczywiście Jerzy Głuch występował w Radiu Maryja, gdzie promował projekt ustawy o zachowaniu pakietu kontrolnego Grupy Lotos w polskich rękach.

Jego publiczna działalność wiąże się jednak głównie z tematem katastrofy smoleńskiej. Prof. Głuch zasiadał w "Komitecie inspirującym i doradczym II Konferencji Smoleńskiej" Antoniego Macierewicza i na spotkaniach opowiada o naukowych podstawach "II Konferencji", która - przypomnijmy - zakończyła się między innymi takimi ustaleniami:

* smoleńska brzoza była złamana już pięć dni przed katastrofą,

* samolot nie mógł stracić skrzydła po zderzeniu z brzozą,

* zniekształcenia wraku świadczą o eksplozji,

* rozmieszczenie szczątków Tu-154 wskazuje na wybuch w powietrzu,

* na miejscu katastrofy znaleziono substancje wybuchowe.

"Kapłani powinni się włączyć"

Ogłoszenie parafialne księdza Kaliny pokazuję Antoniemu Pawlakowi, rzecznikowi prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (PO).

- Nie jestem pewien, czy Kościół powinien wkraczać tak otwarcie w świat polityki. Ale ja nie jestem od komentowania słów proboszczów - mówi.

Kuria takich spraw nie komentuje. W diecezji nadal obowiązuje wykładnia abp. Sławoja Leszka Głódzia, który przed laty ogłosił z ambony, że "wybory samorządowe nie są wyborami politycznymi, lecz obywatelskimi, i dlatego kapłani mogą, a nawet powinni się w nie włączyć i wskazywać, na kogo obywatele mają oddać głos".

- Cztery lata temu ksiądz na Oruni po nazwisku mówił o "dobrych" i "złych" jego zdaniem kandydatach. Po mszy żona zapytała, dlaczego to robi, przecież nas nie zna. Odparł, że taki dostał nakaz od biskupa - wspomina jeden z radnych.

Zresztą księża angażują się nie tylko w wybory samorządowe. W maju pisaliśmy o spotkaniu kandydata PiS na terenie kościoła, na które zapraszał proboszcz Kalina. Wcześniej duchowny udostępnił salę sympatyzującemu z PiS Klubowi "Gazety Polskiej", który gościł Sławomira Kmiecika, autora książek "Przemysł pogardy" i "Przemysł pogardy 2". Spotkanie reklamowano w parafii hasłem "Mowa nienawiści wobec Lecha i Jarosława Kaczyńskich przed i po 10 kwietnia".

Czy te spotkania świadczą o zaangażowaniu politycznym proboszcza? Ksiądz Adam Kalina nie chciał na ten temat rozmawiać.

- To jest moja sprawa, co ja miałem - odpowiedział i odłożył słuchawkę.

Komu podoba się agitacja

Agitacji wyborczej - wedle artykułu 108 kodeksu wyborczego - nie można prowadzić na terenie urzędów, sądów, szkół, jednostek wojskowych i zakładów pracy. Zakaz nie obejmuje kościołów. Przed rokiem upadł w Sejmie projekt SLD, zakazujący agitacji wyborczej również "na terenie kościołów i w miejscach kultu religijnego innych związków wyznaniowych". Karą miała być grzywna do 1500 zł. PiS i Solidarna Polska sprzeciwiające się zakazowi argumentowały, że to zamach na wolność słowa. Projektu nie poparł też Ruch Palikota, a większościowej koalicji PO-PSL nie zależało na wprowadzeniu nowych przepisów.

- Politycy SLD wciąż mentalnie są w czasach PRL. Cenzurę mają we krwi. Mam wrażenie, że próbują przypodobać się europejskim środowiskom liberalnym, w których krytyka wszystkiego, co związane z Kościołem, jest dziś w modzie - mówił poseł PiS Andrzej Jaworski, który kandyduje obecnie na prezydenta Gdańska.

Badania opinii publicznej pokazują jednak, że agitacja szkodzi Kościołowi. Zdecydowana większość pytanych (70 proc.) jest też przeciwna wypowiadaniu się przez Kościół i księży katolickich na bieżące polityczne tematy - wynika z badania, które przed rokiem TNS Polska przeprowadził na zlecenie Instytutu Spraw Publicznych.

Prawie połowa badanych (49 proc.) uważa, że Kościół katolicki ma zbyt duży wpływ na politykę, jedynie 5 proc. uznało, że Kościoła w polityce mogłoby być więcej.

"Opatrzność miała inne plany"

Trzy lata temu pisaliśmy, że liderzy PO na Pomorzu opuścili miejsca w pierwszych ławach na nabożeństwach abp. Sławoja Leszka Głódzia.

- W kościele chcę się spokojnie modlić, a nie wysłuchiwać, jaki mamy nieludzki rząd - mówił poseł Jerzy Borowczak.

Gdy podczas Bożego Ciała proboszcz bazyliki Mariackiej w Gdańsku dziękował "przedstawicielom władz" za przybycie, abp Głódź wtrącił: - Nie ma komu, przecież nie przyszli.

Spór hierarchów z władzami Gdańska ma dwa oblicza: ideologiczno-polityczne i biznesowe. Symbolem pierwszego jest konflikt abp. Głódzia z gdańskimi radnymi PO, którzy pod wodzą posłanki Agnieszki Pomaskiej (PO) zablokowali projekt budowy wysokiego kościoła w Gdańsku-Południe.

Wcześniej grunt pod ten kościół przekazał z bonifikatą prezydent Paweł Adamowicz (PO), który wspiera miejskimi pieniędzmi m.in. remonty w parafiach. Doprowadził też do ugody z kurią gdańską, która domagała się zwrotu części parku Oliwskiego. Kuria zrezygnowała z roszczeń w zamian za przekazanie przez miasto działki przylegającej do rezydencji metropolity gdańskiego. Na terenie oddanym z 99-procentową bonifikatą na cele sakralne abp Głódź rozpoczął hodowlę danieli.

Ale proboszcz Adam Kalina od lat ma niezałatwione interesy z miastem. Najpierw zabiegał o przekazanie parafii przyległej działki, aby zbudować na niej "dom społeczny". Proboszcz mógł go uruchomić na posiadanym terenie, ale obok kościoła prowadzi hotel. Gdy działki nie dostał, wydzierżawił ją od miasta.

"Niestety 'gmina nie wiedziała', że utraci tę działkę na rzecz dawnych właścicieli. Po 3 latach procedur sądowych gmina utraciła teren" - pisał dwa lata temu ks. Adam Kalina w komentarzu pod tekstem Pawła Adamowicza na stronie internetowej prezydenta. - "Pozorowane, a mogę powiedzieć wręcz wrogie, opinie i ruchy urzędników nic nie wnoszą. Z radnych tylko dwóch się odezwało, a na pytanie skierowane właśnie do prezydenta odpowiedział jego zastępca tak, że to nic do sprawy nie wnosi. Władza jest zajęta sobą i lubi się chwalić. Prawnie jest pozamiatane" - wskazywał proboszcz. Pisał, że skoro gmina zobowiązała się "dać teren", to mimo utraty działki na rzecz właścicieli powinna "naprawić swoje błędy" wobec parafii.

"Pozostały mi dwie metody działania, by osiągnąć zamierzony i społecznie niezbędny cel. Skrzyknąć ludzi, z 500-1000 osób i przyjść do pana prezydenta (...). Drugi, powiadomić prasę, aby napisała także 'o tym sukcesie' prezydenta miasta i podległych mu urzędników. Krótko mówiąc, wstyd i brak honoru włodarzy miasta" - wytykał ks. Kalina.

"Zwykle w tym miejscu sugeruje mi się zbytnią przychylność dla Kościoła katolickiego w Gdańsku, dlatego cieszę się, że sam się ksiądz zgłosił na blogu z tą sprawą, bo przynajmniej mogę się do niej publicznie ustosunkować" - odpisał Adamowicz. - "Podejmując ryzyko biznesowe, trzeba się liczyć z tym, że coś może nie wyjść po naszej myśli. Widocznie opatrzność miała inne plany wobec działalności księdza kroboszcza".

"Proszę księdza - pisał dalej Adamowicz do proboszcza. - Planowana inwestycja, choć miała cel społeczny, nie była dziełem charytatywnym, choć na pewno przydatnym dla dzielnicy. Proszę wskazać, gdzie miasto, urząd naruszyły prawo i zadziałały wbrew interesowi publicznemu? Spraw o zwrot działek na Pomorzu toczą się setki. Wiele spośród takich działek odzyskał Kościół katolicki, również niwecząc wiele naszych planów. Prawo własności jest święte i musi być przestrzegane".

W ostatnim ogłoszeniu duszpasterskim ks. Kalina nawołuje:

"Naprawdę potrzebne są nam zmiany, żeby nie zajmowano się obwodnicami i tunelami pod martwą Wisłą czy Teatrem Szekspirowskim, czy klatką dla lwów za 7 milionów w oliwskim zoo, ale ludźmi. Starszym ludziom naszego osiedla i miasta tunel ani klatka z lwami nie będzie potrzebna, co najwyżej klatka schodowa z windą. Proszę was jako wasz proboszcz o udział świadomy i liczny w wyborach".

~obserwujący

Kilka uwag po debacie: Szlęzak - stary wyjadacz polityczny. Spokój, opanowanie, cyfry, daty, liczby, fakty. Nadbereżny - nerwowo, nieelegancko wchodził w słowo Szlęzakowi, no i ten jego sojusz z kibolami, to gwódź do trumny całej kampanii PiS. Wygrał Szlęzak, ale to było do przewidzenia.

~marszalek

nie martw się Lucek jak przegrasz to i tak masz pewna posadr u mnie w urzędzie za 15tys miesięcznie smiech2

~A.S.

Ja Andrzej Szlęzak obiecuje że jeśli mnie wybierzecie na kolejną 4 kadencję, to obiecuje zwolić Bronisława Tofila z MZB i zrobię moją Grażynke prezesem tej spółki, aby zapewnić nam kompletną kontrolę nad miastem aby żyło nam się lepiej! (od was)!

~basia

Nie Szlęzak szykuje atak na tych co do biblioteki nie chodzą i na rodziny z trójką dzieci, bo to przecież innowiercy według jego teorii. Kto nie z nim ten przeciwko niemu!

~lolek

Ufff, zablokował się serwer w urzędzie miasta, co za miła cisza umiech
a może Szlęzak znów ogłosił konferencji sztabowcy polecieli za nim? Może ktoś mu dorysował tym razem sierp i młot nad głową ? Ehhh, chyba tropi z Czechem komunistów w Stalowej Woli,pójdzie szybko bo w komitecie ma ich najwięcej, jeden ma nawet doświadczenie ze stanu wojennego.

~z dystansu

O Szlęzaku można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to że jest endekiem i że jest uczciwy,
Przez liderów Ruchu Narodowego jest ignorowany min. za bratanie się z komunistami a co gorsza z donosicielami SB. Oczywiście sam o sobie mówi że jest endekiem,bo....tak mu się. Ci co interesują się polityka i Ruchem Narodowym dokładnie wiedza o co chodzi.Próbował swoich sił już we wszystkich opcjach politycznych kandydował z PIS, rozmawiał z Solidarną Polską, Polską Razem, Ruchem Narodowym, teraz jest najbliżej z KNP, ale to tylko do czasu gdy Korwin się dowie o jego stosunku do czerwonych. Mikke jest w swoich poglądach radykalny co nie raz pokazał i nie toleruje bratania się z ludźmi z PZPR, Szlęzak odwrotnie najlepiej z nimi wychodzi mu współrządzenie Stalową Wolą, tylko nie potrafi się nawet do tego przyznać i teraz pan Jacek Czech działacz PZPR, będzie robił listy "czerwonych" w innych ugrupowaniach. Ot polityka stalowowolskiego piekiełka.
Dobrze że nie mieszka już w tej szlęzakowej republice.

~gość

Popieram dziadka w 100%
~dziadek
Szlęzak to mściwy człowiek,pamiętacie jak po ubiegłych wyborach wypowiedział umowy najmu 3 sklepów społem bo w sklepach społem wisiały plakaty wyborcze konkurencji. Ale sam wiesza swoje reklamy na FRACU któremu chciał sprzedać działkę bez przetargu. Przypadek? Nie sądzę. To sprytny mówca i polityk ale bardzo nieuczciwy.Zauważcie że wywołał temat z klubem i oprócz ogólników nie podał żadnych faktów,ale odwrócił uwagę od prawdziwych problemów.Kłamca i manipulant.

~anty szrek

Po komentarzach widać jak Szlęzakowi poszła ŹLE debata bo teraz jego ludziki muszą dopisywać całą mitologię na temat tej debaty. Każdy kto oglądał widział że to Nadbereżny był mistrzowsko spokojny pomimo, że był atakowany przez dwóch i Szlęzaka i Szwedo, panika u Szlęzaka na całego zaraz pewnie na konkurencyjnym portalu napiszą jakiś reżimowy tekst o tym jakim Szlęzak jest królem wszechświata i części nieznanej jeszcze czasoprzestrzeni :-) wszystko aby ratować tylko cały układ stalowowolski przed przegranymi wyborami. Ale! Nic wam nie pomoże znane są już na mieście sondaże z których wynika, że Nadbereżny wygrywa te wybory!

~włodek

Na razie kampania na plus dla ministranta:
Nie obrzuca innych błotem
Nie straszy
Nie ogania się od zarzutów
Przedstawił konkrety
Szlęzak:
Straszy tradycyjnie klub,
mieszkańców straszy pisem choć to jego metody przypominają te pisowsko gebelsowskie - wszystkich opluć i pokłócić
atakuje kibiców
opędza się od zarzutów: o rządzenie z komunistami
o kłamstwa i niespełnione obietnice, o sitwę i kolesiostwo
zero konkretów

~narodowiec

Drodzy sztabowcy pana prezydenta.
Pisząc te bzdury zastanówcie się sami nad sobą. Niestety. przyznaję to z niechęcią Nadbereżny wygrał debatę, choć nieznacznie, a nasz prezydent jeżeli mówiłby prawdę to w trybie wyborczym powinien pozwać Nadbereżnego. Niestety nie zrobi tego bo, albo skłamał, albo się pomylił.
'Wasze działania to zaklinanie rzeczywistości. Pisząc wierzycie, że to co piszecie stanie się prawdą.
Pozdrawiam

~staryt piknik

Na listach PIS nie ma kibiców ani kiboli. może dlatego że i nadbereżny ma jakieś zasady i kibice maja pis w nosie, ale u Szlęzaka miejsce dostanie każdy, UB, sekretarz w stanie wojennym, komuch i TW i wszelka inna czerwona zaraza, bo najważniejsze jest być przy korycie, ot polityka malowanego endeka Szlęzaka

~wojtek

Szlęzak jest oburzony? I bardzo dobrze, w końcu ktoś ma odwage powiedzieć prawdę w oczy. Pomazali jego reklamę? I bardzo dobrze. Ciekawe skąd wziął na nią pieniądze. Oficjalnie według oświadczenia majątkowego nie posiada oszczędności, a miasto jest oblepione jego reklamami, wszystkie gazety zamieszczają jego reklamy, radio bębni, no i do tego konkurencyjny portal który siedzi u prezia w kieszeni. Ciekawe za co?
Aaaaha, sponsorzy? Czy to aby nie Ci panowie z sitwy sponsorują Szlęzaka żeby być przy korycie? Czy to przypadek że na FRACACH wiszą reklamy prezydenta,a prezydent i jego spółka chce bez przetargu sprzedać działkę FRACOWI,który ma ją odsprzedać OBI?
Czy to przypadek że wśród sponsorów i w komitecie "honorowym" jest pan Kapusta? Ludzie nie dajcie się nabrać oni wszyscy wspierają go finansowo wcale nie z powodu przekonań, ale z powodu korzyści które później maja gdy Szlęzak jest u władzy. Nie wiem kto to wszystko upublicznił, ale trafił w dziesiątkę. To jest sitwa i nic więcej.
Debaty nie widziałem, ale myślę że ten artykuł nic o niej nie mówi, więc nie potrzebnie się płodzicie.
Kibice jak zwykle zostali wciągnięci w gierki prezydenta, podobnie jak klub, bo sztabowcy prezydenta budują jego pozycję na tym co robił wcześniej tusk, czyli na przeciwstawieniu kibiców społeczeństwu. To zwykłe gnidy i mam nadzieje tylko że kibice jednomyślnie potraktują to całe towarzystwo.

~basia

Dla mnie nie ma lepszego kandydata NIŻ PAN ANDRZEJ!!!STANOWCZY CZŁOWIEK WIE CO W DANYM MOMENCIE JEST WAŻNE I NIE DAJE SIĘ NIKOMU MANIPULOWAĆ .Cała moja rodzina jest za Panem .A Pan Lucjusz naobiecuje ,naobiecuje i na tym się skończy .Wydaje mi sie że ma słaby charakter .

~stp

Wystarczy poczytać komentarze ludzi od Pana Nadbereżnego żeby zrozumieć dlaczego ludzie masowo odchodzą od Kościoła katolickiego. Ludzie po prostu brzydzą się hipokryzją, a tę uprawiają ludzie od Lucjusza Nadbereżnego. W kościele na pokaz ładnie, grzecznie niczym cherubinki, a w internecie słownictwo niczym najgorsza żulerka.

~Egon

Gdyby zona Lucka pracowała w spółce miejskiej w radzie nadzorczej kolejnej spółki miejskiej to gości by zjedzono a Szlęzak myśli że jemu wolno Myli się i to grubo

~Wołyń

Panie Nadbereżny czy nie wstyd Panu, że Pana szef Jarosław Kaczyński wspiera banderowców? Poniżej filmik na którym widać jak Pana szef Kaczyński wznosi banderowskie pozdrowienie Sława Ukrainie! a obok niego stoi lider banderowskiej partii „Swoboda” Oleg Tiahnybok i bije Pana szefowi Kaczyńskiemu brawo. Oleg Tiahnybok i jego partia twierdzą, że UPA to bohaterowie narodowi Ukrainy. Poniżej filmik pokazujący jak Pana szef Panie Nadbereżny Jarosław Kaczyński brata się z ideowymi spadkobiercami UPA:

http://www.youtu(...)y8rhGavk

Uważa się Pan za katolika i patriotę Panie Lucjuszu Nadbereżny a jest Pan w partii, której lider wspiera ludzi, którzy nie uznają ludobójstwa na Wołyniu. Mało tego! Ludzie, których popiera Pana szef uważają, że UPA to bohaterowie narodowi Ukrainy. Nie wstyd Panu Panie Nadbereżny? To wstyd i hańba, że są tacy ludzie jak Pan Panie Nadbereżny, którzy nie wstydzą się kandydować z partii, której szef popiera banderowców. Niech dobry Bóg strzeże nas i Stalową Wolę przed Panem Panie Nadbereżny i PiS.

~serio

Szlęzak wygrał debatę. tyle w temacie.