Kontrowersyjnie o Powstaniu Warszawskim

Image

O Powstaniu Warszawskim powstało już wiele publikacji. Historycy i naukowcy wciąż spierają się o to, czy było potrzebne. W sobotę pokuszono się o coś jeszcze. Czy masoni sprawili, że ponieśliśmy klęskę i jaki wpływ na to miały objawienia Matki Boskiej…

Stowarzyszenie Polskiej Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego w Stalowej Woli zorganizowało w sobotę konferencję naukową dla mieszkańców miasta. Otworzył ją prezes stowarzyszenie Aleksander Szczęch. Całość poprowadził ks. prof. Jerzy Kułaczkowski.

- Temat konferencji sformułowany jako Powstanie Warszawskie jako polska myśl narodowa jest tematem trudnym. Trudność ta wynika z dwóch przyczyn. Po pierwsze, złożoności aspektów samego Powstania Warszawskiego. Oczywiście sam fakt, jakim jest udział żołnierzy AK, i nie tylko, w Powstaniu Warszawskim jest czymś chlubnym i chwalebnym. Nikt rozsądny, biorąc pod uwagę argumenty, nie będzie podważał męstwa ani poświęcenia żołnierzy. Ale jest też drugi aspekt Powstania Warszawskiego dotyczący jego zasadności. Czy Powstanie Warszawskie było potrzebne? Można by powiedzieć, jaki był cel i dlaczego ono wybuchło? (…) Czy Powstanie Warszawskie wyrażało polską myśl narodową? Czy nie było w sprzeczności z polską myślą narodową?- takie pytania postawił na początku konferencji ks. prof. Jerzy Kułaczkowski.

Pierwszy wykład mówił o Powstaniu Warszawskim w kontekście tajnych organizacji i masonerii. Przedstawiony został przez dr Stanisława Krajskiego z Warszawy. Według Krajskiego Powstanie Warszawskie wybuchło dzięki masonerii. Większość przywódców należała do loży masońskiej i według prelegenta są to fakty. Powstanie Warszawskie było więc sprzeczne z polską myślą narodową. Nie należy jednak zapominać, że walczyli w nim ludzie honoru, a ich bohaterstwo jest bezdyskusyjne.

Czy Powstanie Warszawskie było zgodne z Bożą myślą, czy jej przeciwne? Nad takim aspektem zastanawiał się podczas swojego wystąpienia ks. prof. Jerzy Kułaczkowski.

- Jeżeli odwołamy się do faktów, które pan doktor zechciał przytoczyć, to masoneria to właściwie dzieło szatana. Tak przedstawia to również nauczanie kościoła, począwszy od pierwszej encykliki In Neminem Klemensa XIII z 1738, to ostatnim ważnym dokumentem takim jest encyklika bł. Piusa IX Quanta cura i Syllabus, później encyklika pierwszego polskiego papieża, bo Jan Paweł II nie był pierwszym Polakiem papieżem, był nim ojciec święty Pius X, który zmarł w 1914 roku w trakcie wybuchu I wojny światowej. Pius X dał znakomity dokument na ten temat encyklikę Pascendi dominici gregis i Planetarium. Tych dokumentów o masonerii jest kilkadziesiąt.(…)Walka szatana odbywa się w aspekcie duchowym. Oczywiście szatan nie zwycięży, bo to niemożliwe, bo jest stworzeniem, ale wybrał porzucenie. To wszystko zło, które dzieje się w świecie jest z inspiracji szatana i tych, którzy chcą być jego pachołkami, dlatego masoneria to nic innego jak pachołki. Takie jest nauczanie kościoła. Dlatego pytamy się, na ile Powstanie Warszawskie było zgodne z wolą Bożą, czy było przeciwne woli Bożej? Jeżeli chcemy uzyskać odpowiedź na to pytanie, trzeba się zastanowić, czy była jakakolwiek ingerencja nieba, Boska interwencja, która by pouczała ludzi, czy to przed Powstaniem Warszawskim, czy w trakcie Powstania Warszawskiego? Czy Bóg się wypowiedział, mówiąc wprost, o ważności Powstania Warszawskiego?- mówi ks. prof. Jerzy Kułaczkowski.

Odpowiedz na to pytanie przyszła po szczegółowej analizie objawień Matki Boskiej. Taka ingerencja Boga miała miejsce przed, w trakcie i już po powstaniu. O takich faktach czytamy w objawieniach siostry Faustyny Kowalskiej, Władysławy Fronczak (Siekierki, Warszawa), Rozalii Celakówny. Zawierzenie Maryi pozwoliłoby na uniknięcie cierpień, zniszczeń i zapobiegłoby upadkowi Powstania Warszawskiego. Kiedy jednak na czele walki stanęli masoni, stało się to niemożliwe. Człowiek był uprzedzony o tym, co ma nastąpić, ale nie skorzystał z pomocy. Powstanie więc musiało upaść.

Gościem specjalnym konferencji była uczestniczka Powstania Warszawskiego, znana w środowisku stalowowolskim Maria Mirecka- Loryś. Przybliżyła ona rys historyczny okresu powstania. Przypomniała o wielu bezimiennych bohaterach, formacjach, oddziałach, o których historia milczy i zapomina.

- Gdy czytam pamiętniki Zośka i Parasol Aleksandra Kamińskiego o walczących oddziałach harcerskich, nie mogę powstrzymać się od łez myśląc o tym, co ci młodzi bohaterowie przeszli w czasie powstania. Powierzono im zadanie ponad ich siły i możliwości: walczyć, zabijać i być świadkami jak brat i przyjaciel pada ranny, a żyjący nie ma czasu udzielić im pomocy lub pomodlić się nad zabitymi. To były przeżycia ponad ich możliwości i wytrzymałość, a jednak przetrwali i walczyli przez tyle dni. W rezultacie ofiary te nic pozytywnego Polsce nie przyniosły. Walczącym żołnierzom, mieszkańcom Warszawy należy się największa cześć i uznanie za bohaterstwo i poświęcenie- wspominała Maria Mirecka- Loryś.

Uczestniczka powstania wyraziła żal, że tak niewielu mieszkańców miasta przyszło na spotkanie, zwłaszcza, że polska młodzież nie zainteresowała się tematem Powstania Warszawskiego.

Przewiń do komentarzy



















Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~Broda53

~ZeZ, jak Mikołajczyk mógł uważac za błąd wybuch powstania, skoro to on parł do niego wbrew zakazowi naczelnego wodza? To on wydał zarządzenie umożliwienia wybuchu powstania podczas nieobecności naczelnego wodza w Londynie. Zrobił to po to gdyż uważał iż to bedzie jego kartą przetargową w rozmowach ze Stalinem na które się udał.
Nie wciskaj ludziom bajek...

PS
gen Anders bedac ju na emigracji przeprosi za swoja emocjonalna wypowiedz pod adresem gen Bora na temat wybuchu powstania

~ZeZ

Powstanie Warszawskie
A jeśli chodzi o nieszczęsne Powstanie Warszawskie 1944 to bezrefleksyjny kult Powstania Warszawskiego w Polsce wciąż niestety uniemożliwia trzeźwy osąd i dyskusję nad rolą najwyższych rangą dowódców Armii Krajowej w dziele hekatomby Warszawy w roku 1944. A o taką ocenę, a nawet postępowanie sądowe apelował już gen. Władysław Anders w swojej słynnej wypowiedzi: "Jestem na kolanach przed walczącą Warszawą, ale sam fakt powstania w Warszawie uważam za zbrodnię. Dziś oczywiście nie jest jeszcze czas na wyjaśnienie tej sprawy, ale generał Komorowski i szereg innych osób stanie na pewno przed sądem za tak straszliwe, lekkomyślne i niepotrzebne ofiary. Kilkaset tysięcy zabitych, doszczętnie zniszczona Warszawa, straszliwe cierpienia całej ludności, zniszczony dorobek kultury kilku wieków i wreszcie całkowite zniszczenia ośrodku oporu narodowego, co dziś szalenie ułatwia zadanie sowietyzacji Polaków".

Złość i agresja cywili warszawskich wobec powstańców - o tym się nie mówi w Polsce do dziś, ale cywile w Warszawie przeklinali powstańców.

Przykład: Cywile byli w potrzasku. Przedstawiciele osób ukrywających się w jednym z kościołów na Starym Mieście udali się do kwatery głównej mjr. Stanisława Błaszczaka "Roga", żeby przedstawić mu tragiczną sytuację ludności cywilnej i prosić o pozwolenie na wyjście na teren zajmowany przez Niemców. Odpowiedź była jednoznaczna: każdy kto będzie próbował wyjść, zostanie zastrzelony jako zdrajca, gdyż groziłoby to załamaniem woli walki u powstańców. W konsekwencji ci cywile ginęli setkami uwięzieni w budynkach.

Dlaczego ZSRR miałby pomóc powstańcom warszawskim skoro powstanie warszawskie wybuchło po to aby zrobić demonstracje polityczna... wymierzoną w Moskwę?

Kto z Polaków pamięta że gen. Władysław Anders, w kilka godzin po wybuchu powstania, zawiadomił swoich przełożonych w Londynie, iż uważa tą decyzję o wybuchu powstania za "nieszczęście". W kilkanaście dni później w depeszy do gen. Mariana Kukiela - ministra Obrony Narodowej w rządzie londyńskim gen. Anders meldował: "Stolica pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za... ciężką zbrodnię i pytamy, kto ponosi za to odpowiedzialność".

Podobnie uważało wielu polityków obozu londyńskiego łącznie z premierem Mikołajczykiem, który w połowie sierpnia w telegramie do Stalina podawał, że powstanie wybuchło "przedwcześnie" i że dowództwo radzieckie nie ponosiło za to odpowiedzialności.

To lokalni AK-owcy dali spalić Warszawę, jak napisał dr A. Solak, rzucając bezbronne dzieci i młodzież Warszawy przeciw niemieckim formacjom pancernym i bandytom Dirlewangera i Kamińskiego. W efekcie straty polskie okazały się przerażające. Na jednego zabitego żołnierza niemieckiego przypadało, co najmniej 10 poległych powstańców. Jeśli uwzględnić ofiary wśród ludności cywilnej to okaże się, że śmierć jednego Niemca kosztowała życie 100 Polaków. Gdyby jakikolwiek generał amerykański czy brytyjski osiągnął takie wyniki oddano by go pod sąd i rozstrzelano. U nas jest to powód do chwały i stawiania pomników.

Ani jeden z generałów Powstania Warszawskiego, tak beztrosko wysyłających bezbronną młodzież przeciw czołgom i samolotom, nie poniósł odpowiedzialności. Przed poddaniem się w/w zdążyli pomnożyć szlify generalskie. W Godzinie "W" w szeregach stołecznej AK był tylko jeden generał, w momencie upadku powstania... już siedmiu. Żaden nie poległ w walce i żaden nie strzelił sobie w łeb patrząc na konające miasto. Grzecznie pomaszerowali do niewoli, żyjąc bezpiecznie do końca wojny, a potem pisząc pamiętniki i przyjmując medale.

Poza dowódcami byli jednak prawdziwi bohaterowie. To żołnierze, którzy zacisnęli zęby i wykonali rozkaz, idąc na rzeź bez broni. Chłopcy w zbyt dużych hełmach, spadających na oczy. Łączniczki i sanitariuszki, dokonujące cudów odwagi. "Berlingowcy" z LWP w postrzelanych łodziach i lotnicy płonący nad Warszawą. Cywile znoszący to, co wedle normalnych, ludzkich kryteriów było nie do zniesienia. I jeszcze matki, nieulękłe wobec wroga, które miały też odwagę wykrzyczeć Borowi-Komorowskiemu w twarz: "Morderco naszych dzieci!".

~c.d

Ja chętnie bym przyszedł posłuchać ale informacja o takim spotkaniu zmieszała się z innymi informacjami....