Piotr chce wygrać z Pawłem 3:0
W sobotę czeka „Stalówkę” ciężka przeprawa w Sosnowcu. Zagłębie to jeden z głównych faworytów do awansu. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że w Stali występuje Paweł Giel, a w Zagłębiu jego brat-bliźniak Piotr.
Do końca roku 2011 bracie Gielowie reprezentowali Ruch Radzionków. Wiosną 2012 r. Paweł stał się zawodnikiem GKS-u Bełchatów, a Piotr zamienił śląski klimat na „Pyrlandię” - został piłkarzem poznańskiej Warty.
25 maja 2013 roku bliźniacy po raz pierwszy w życiu zagrali przeciwko sobie w spotkaniu o ligowe punkty. Było to w I lidze. Piotr był już wtedy graczem Sandecji, a z kolei Paweł, przed rozpoczęciem rundy wiosennej, trafił do Warty, tej samej, z której odszedł jego brat bliźniak.
- Mecz zakończył się remisem 2:2. Ja otworzyłem wynik, wykorzystałem karnego, a brat zaliczył asystę przy jednej z bramek – mówi Paweł Giel.
– Pod koniec pierwszej połowy zagrałem płasko do Patryka Tuszyńskiego, a ten nie mógł nie trafić, a pod koniec meczu wyrównaliśmy po samobóju (do swojej bramki piłkę wpakował były piłkarz „Stalówki” Adrian Bartkiewicz – inf.SM). Jak się później okazało, pogrążyliśmy Wartę tym remisem, spadła z ligi – tak wspomina tamten mecz i to pierwszą bratobójczą konfrontację Piotr Giel.
Szatnia miała ubaw
23 kwietnia 2014 roku Piotr i Paweł ponownie stanęli po dwóch stronach barykady, tym razem w meczu II ligi grupy zachodniej, w derbach Opolszczyzny pomiędzy MKS-em Kluczbork i Odrą Opole. Obydwaj wybiegli w podstawowych jedenastkach i obydwaj należeli do najlepszych na boisku. W pewnym momencie widownia zgromadzona na stadionie zamarła.
– Po tym jak po jednym ze starć, Paweł tak mnie potraktował z „bodiczka”, że się odbiłem od niego, jak do ściany i wylądowałem na ziemi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że brat jest mizerniejszy, chudszy – mówi napastnik Zagłębia. A jak tamto zdarzenie wspomina jego brat-bliźniak? – Największy ubaw to mieli koledzy w szatni. Ale się nabijali z nas. Paweł jest ode mnie cięższy o jakieś 6 kg i ta różnica była naprawdę widoczna, a tu masz, zmiotło chłopa jak nic (śmiech).
W Kluczborku strzelał, w Sosnowcu grzeje ławę
Latem bracia ponownie zmienili barwy. Pawła „Oderka spadła do III ligi i ten przyjął ofertę naszej Stali. Piotrem, który miał niezwykle udaną rundę wiosenną – w 13 ostatnich meczach ligowych zdobył 12 goli, walnie przyczyniając się do tego, że MKS Kluczbork pozostał w II lidze – zainteresowała się pierwszoligowa Arka. Wystąpił w dwóch sparingach, przeciwko Pogoni Szczecin i Legii Warszawa, ale kontraktu z klubem z Gdyni nie podpisał.
– Nie było źle, tak uważam, ale trener Dźwigała był innego zdania – mówi Piotr Giel. – Widocznie uznał, że to nie jest to, czego potrzebuje, podaliśmy sobie ręce, i pojechałem do Sosnowca. Zagłębie już wcześniej chciało mieć sprowadzić.
Na razie jednak w Zagłębiu Piotr jest tylko graczem rezerwowym. Wystąpił w 9. meczach, ale nigdy nie dane mu było zagrać całego spotkania. Zazwyczaj wchodzi na ostatnie minuty.
– Przyznaję, że nie jest to komfortowa sytuacja dla mnie, ale to trener ustala skład i nie mam na to żadnego wpływu – mówi rosły napastnik Zagłębie. – W dobrej dyspozycji jest Przemek Mizgała. Na razie trener na niego stawia, więc nie pozostaje mi nic innego, jak pracować ciężko na treningach i czekać na swoją szansę.
– Dla mnie to trochę dziwne, że mój brat grzeje ławę w Zagłębiu – stwierdza stanowczo Paweł Giel. – Przecież w Kluczborku ładował te bramki, jak na zawołanie. Myślę, że gdyby nie jego 12 goli w drugiej rundzie, to MKS-u nie byłoby dzisiaj w II lidze. A teraz wchodzi na 15. minut i co można w tak krótkim czasie zrobić?
Czy pójdą w ślady Maków?
Paweł i Piotr Giel przez blisko trzy lata, w Ruchu Radzionków, występowali z innymi bliźniakami, z Mateuszem i Michałem Makami, którzy są dzisiaj zawodnikami GKS-u Bełchatów i wyróżniającymi się piłkarzami T-Mobile Ekstraklasy.
– „Maczki”? Ale to są świrusy! Ale tylko i wyłącznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Bardzo dobrzy ludzie i świetni kumple. Ciężko znaleźć drugich takich, jak oni – mówi Paweł Giel. – Są duszą towarzystwa, a do tego bardzo dobrze grają w piłkę. Szkoda, ze Mateusz złapał kontuzję, bo on cierpi i jego brat także. Ta dwójka potrafi kapitalnie ze sobą współpracować na boisku.
Bardzo ciepło o braciach Mak i wspólnym graniu w Ruchu, wyraża się także Piotr Giel. Jego zdaniem obydwaj piłkarze wkrótce opuszczą Bełchatów i wyjadą za granicę.
– To bardzo fajne chłopaki. Jajarze, jakich mało, z nimi zawsze było wesoło – wspomina napastnik Zagłębia. – Z tego, co wiem, Mateusz ma kłopoty z wiązadłami i nie będzie mógł jeszcze grać przez jakiś czas. Michał sam sobie musi radzić. Myślę, że po tym sezonie znajdą sobie klub zagraniczny. Czego im z całego serca życzę.
Czy przyjdzie czas, że i Gielowie pójdą w ślady swoich kolegów z Ruchu? Czy ponownie zagrają kiedyś w jednym klubie, nie mówić już o klubie z polskiej ekstraklasy? W piłce wszystko jest możliwe. „Reprezentacyjni” bliźniacy Brożkowie, imiennicy braci Gielów, Piotr i Paweł, też w pewnym okresie swojej kariery piłkarskiej, rozstali się, by po kilka latach ponownie zagrać w jednej drużynie. Niewykluczone, że to samo spotka braci Giel.
– Nie myślimy o tym. Ja z Sosnowca mam do rodzinnego domu 20 km, Paweł prawie 350. Gdzie będziemy za rok, za dwa, trzy lata? Zobaczymy. Na razie trzeba się koncentrować na najbliższym meczu. W sobotę czeka nas batalia ze „Stalówką” i chciałbym wybiec na boisko. Paweł pewnie wybiegnie…? Jakim wynikiem zakończy się mecz? Wygramy 3:0 (śmiech).
Komentarze
Prezesi Stali, nie czekac, bracia Piotra Giela do Stali, bedziemy mieli dwoch snajperow
Po I polowie wygrywamy, a gola strzelil Sir Sekulski!!! Pawel Giel gra, a Piotra zabraklo w skladzie...
Po I polowie wygrywamy, a gola strzelil Sir Sekulski!!! Pawel Giel gra, a Piotra zabraklo w skladzie...
ciekawe czy wygramy?
Nie za wysoko?