Kurczak od babki z salmonellą?

Image

Mięso, które kupujemy w sklepie, zanim trafi na nasze stoły przechodzi mnóstwo badań. Sprzedawanie produktów, które nie przeszły badań jest nielegalne. Tymczasem wielu mieszkańców kupuje kurczaki, króliki, cielęcinę czy kiełbasę wprost z... chodnika...

(NIE)zdrowa żywność czyli baba oszustka?

Wtorek i sobota na stalowowolskim targu to dni, kiedy jest największy ruch. Pojawia się wtedy także najwięcej kupujących. Pośród nich są miłośnicy dobrego jadła, zdrowej żywności i smakosze produktów uchodzących za ekologiczne. Czy kupując na rynku, od tzw. chłopa czy baby ma się pewność, że jedzenie jest pozbawione konserwantów, jajko nie zawiera szkodliwych substancji i jest naprawdę zniesione przez kurę, która biega po zielonych podwórkach, a wiejska kiełbasa wyprodukowana została w sterylnych warunkach z mięsa od świni żywionej tylko produktami pochodzącymi z własnej kuchni, paszami najwyższej jakości bez polepszaczy i antybiotyków?

- Ta co sprzedaje jajka o tam, na rogu, to żadna baba ze wsi. Oni nie maja kur, ja ich znam. Ona jest z mojej wsi. Mają duży dom i tam nie znajdzie kury czy świniaka. Kupuje jajka z fermy, ona zna tamtego właściciela, bo to ich rodzina, więc ma jajka bez stempla. Widział kto takie równe jajka? To wszystko „fermiaste”, żadne tam wiejskie. U mnie to są wiejskie- przekonuje starsza kobieta, która sama przyniosła na targ jajka, ser, mleko w pogniecionych butelkach po mineralnej wątpliwej czystości i dwa zawiniątka z kiełbasą.

Domowy rosołek z uliczną posypką

Takich osób, które przybywają na lokalny targ z torbami wypchanymi kaszanką, słoniną, mięsem, wiejską kiełbasą, boczkami, baleronem jest co najmniej kilkanaście. Stoją na samym początku targu, w bocznej alejce. Chętnych na swojskie towary nie brakuje. Szczególnie dobrze „schodzą” kurczaki, indyki, kaczuszki. Amatorów domowych rosołków z roku na rok nie ubywa, mimo coraz większej świadomości społeczeństwa na temat kupowania żywności bez specjalistycznych badań.

- Nie kupuję i nigdy nie kupowałam takich wyrobów wprost z chodnika. Leży to w brudzie na ziemi, na brudnej reklamówce. Z takiej kury wycieka krew, miesza się to z tym co na ulicy, fu, obrzydlistwo. Wokół chodzą ludzie, jeżdżą auta. Potem taki kurak trafia do garnka i na stół, jedzą dzieci, a później lament, bo dziecko choruje, bo ma pasożyty, bo salmonella. Trochę brakuje niektórym wyobraźni. Kupowanie wędlin wprost z chodnika jest czymś kompletnie idiotycznym. Przecież wędlin nie dezynfekujemy, nie myjemy przed spożyciem- mówi pani Katarzyna ze Stalowej Woli.

Kto skontroluje kontrolę?

Sprawy kontroli mięsa zwierząt rzeźnych reguluje Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 11 września 2002 roku w sprawie sposobu badania zwierząt rzeźnych i mięsa tych zwierząt oraz mięsa zwierząt łownych oraz z dnia 31 marca 2004 r. w sprawie wymagań weterynaryjnych przy przeprowadzaniu badania mięsa na włośnie oraz zamrażaniu mięsa niepoddanego temu badaniu. Każdy kawałek mięsa czy wędliny, który trafia do sklepu jest przebadany. Każde zwierzę przeznaczone do uboju przed i po nim jest sprawdzone pod względem weterynaryjnym. Co trafia na stalowowolski targ? Tego nikt nie wie, bo nikt tego nie kontroluje. Osoby, które regularnie przynoszą wyroby wędliniarskie i sprzedają je z tzw. torby na pewno nie mają aż tylu własnych zwierząt, by starczyło na handel co tydzień. Kupują więc zwierzęta od innych, a te przecież ani nie muszą pochodzić z legalnego uboju, ani nie muszą być hodowane w sposób, który by konsumentowi, liczącemu na szczególne walory i wartości wyrobu, pasował. Równie dobrze może to być zwierzę chore, naszpikowane antybiotykami, żywione niewłaściwą paszą. W końcu oszustów nie brakuje. Kilkanaście lat temu nasze babcie na targu kupowały od prawdziwych gospodarzy, rolników, którzy swoje wyroby przywozili do Stalowej Woli „wprost z własnej zagrody”. Teraz rzadko kto ma gospodarstwo, kury i świnie. Większość sprzedawców mięsa to zwykli handlarze, którzy „w tym biznesie zwietrzyli dobry interes”. Wiejska kiełbasa, dobrze uwędzona i przyprawiona na pewno w smaku jest lepsza niż ta ze sklepu. Problemem jest tylko to, czy nie ma w sobie dodatkowych lokatorów w postaci np. pasożytów. Zwierzęta hodowlane, z których mięso trafia do sklepów, poddawane są w ciągu ich życia wielu badaniom (zakażenia wirusowe, bakteryjne, pasożytnicze). Oprócz tego, zanim trafią do rzeźni bada się je również. Jeśli coś jest nie tak, jeśli tylko zachodzi najmniejsze podejrzenie, że mogą być chore, nie są dopuszczane do uboju.

Wiemy, ale co z tego...

Podobnie jest już po uboju. Mięso poddawane jest oględzinom tuszy oraz narządów wewnętrznych i ponownie badane, tym razem laboratoryjnie. Ma to na celu wykrycie czy jakaś partia mięsa nie została zarażona patogenami już po uboju lub czy nie zawiera pozostałości środków farmaceutycznych. W dobie, kiedy do afer mięsnych dochodzi średnio co 3-4 miesiące, podczas których okazuje się, że ktoś próbował przetworzyć nielegalnie mięso nie nadające się już do spożycia lub takie, które nie spełniało polskich norm, czy warto ryzykować zdrowie własne i dzieci dla chwili przyjemności? Zapewne wielu sprzedawców mięsa zleca badanie np. świń przed ubojem. Co się jednak dzieje z wyrobami, które stają się towarem i przedmiotem handlu później, ocenić może czytelnik gołym okiem przechodząc przez „wiejska alejkę” na stalowowolskim targu. Niektórzy mają wrażenie, że czas w tym miejscu dawno się zatrzymał, bo żadne służby nie interesowały się dlaczego ktoś sprzedaje niezapakowaną hermetycznie żywność wprost z ulicy...

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~abc

Niestety ale w sklepach mięsnych też panuje brak higieny. Nieraz widuję sytuację kiedy ekspedientka podaje surowe mięso klientowi a następnie bez mycia rąk kroi kolejnemu wędlinę. Wiele razy zwracałem takim osobom uwagę ale niestety historia lubi się powtarzać. Niestety ale żyjemy w kraju gdzie rzadko ktoś personalnie ponosi odpowiedzialność za swoje czyny i olewa to bo i tak mu nic nie zrobią. A wystarczyło by np. przeprowadzić prawidłowe szkolenie pracownika (nie tylko takie na papierze jak to zazwyczaj bywa)i uświadomić go jakie to niesie zagrożenie dla zdrowia a następnie konsekwentnie egzekwować brak wywiązywania się ze swoich obowiązków. Brak słów!!

Klemens_Maria

CYTAT

Damian1989r
Zauważcie, że wędlinę ze sklepu da się utrzymać 2 góra 3 dni w lodówce, a swojską prawie do tygodnia i nic jej zbytnio nie jest. Swojski chleb nie jest może aż tak pachnący i pyszny, ale poleży nawet tydzień i też da się go zjeść, czego nie można powiedzieć o sklepowym.

Mi sklepowa leży 5 dni i tydzień tylko trzeba kupić świeżą!

adrianw

Polecam obejrzec film "Food factory" dostepny na youtube w kilku czesciach. Jest tez epizod na temat drobiu

IVKA

Ja rowniez kupiłam kurczaka o babki jednej blond wlosy!byl smierdzacy moze miał z miesiac! ale ja sie dopiero zorientowałam w domu.Za tydzien jej powiedziałam ze takie swinstwo sprzedaje i z trudem ale mi oddała kase.Od tamtej pory mijam ja z daleka.

~eRNIeLgolfer

Faktycznie higiena na rynku woła o pomstę. Jednak dla jednych wyroby od przysłowiowej baby są lepsze i zdrowsze... a dla innych syf kiła i mogiła. Ale najważniejsze chyba żeby dać ludziom wybór. Chcesz brudne z ziemi, proszę bardzo, chcesz sklepowe czyściutkie napompowane, nie ma problemu. Wolna wola. Faktem jest jednak że kura czy gęś od baby jest o niebo lepsza niż sklepowa. Nigdy nie kupiłem na hali takiej kury ale jajka zawsze... od sprawdzonej osoby, która w tygodniu ma dziesięć czy dwadzieścia jajek plus to co chcą sprzedać jej znajomi. Nigdy nie ma pewności co do faszerowania antybiotykami. Przyjedzie weterynarz, powie że krowie trzeba coś dać i daje. Najlepiej jest mieć kogoś na wsi i płacić nawet i więcej ale za pewne papu. umiech peace.

Damian1989r

Zauważcie, że wędlinę ze sklepu da się utrzymać 2 góra 3 dni w lodówce, a swojską prawie do tygodnia i nic jej zbytnio nie jest. Swojski chleb nie jest może aż tak pachnący i pyszny, ale poleży nawet tydzień i też da się go zjeść, czego nie można powiedzieć o sklepowym.

~kropek

Zygmunt ja kiedyś kupiłem!
Kupiłem słoninę od baby a kumpel powiedział że to normalne mięso ze słonia bo on w Afryce bywał i wie jak smakuje! MASAKRA!

~dziki

marna prowokacja "Zygmunt"

~Zygmunt

Moja znajoma kupiła na targu ,rzekomo gęś ale wyglądało to podejrzanie, sąsiad twierdził,że to bocian.
Czy wie ktoś z internautów, jak można to odróżnić ?
Dodam tylko,że ten ptak nie miał głowy i nóg.
Wiem,od kuzyna,że bociany często wyrzucają młode z gniazd,chcąc zapewnić pokarm dla pozostałych.
Znane mi są przypadki polowania na powracające bociany ale to się dzieje w Afryce.
Czy ktoś z Państwa , nabył kiedykolwiek drób na rynku i stał przed podobnym dylematem?
Pozdrawiam

~prawda

Wole zjesc z ziemi i wypic z brudnej butelki niz sztuczne barwione mleka i chemicznie modyfikowane mieso, kiedys nie bylo loduwek a moeso tygodniami trzymmano nad piecem i ci ludzie zyja po 90 lat a teraz co 2 na raka udmiera i na ruzne nowotwory przez chemichne jedzenie

~????

Mięso, które kupujemy w sklepie, zanim trafi na nasze stoły przechodzi mnóstwo badań.
a to dobre!!! to ja pyatm z kad to pięknie lśniące mieso naszpikowane nie wiadomo czym,które szczela w rękach???

~Leokadia

Ludzie kupują na rynku ponieważ stracili zaufanie do jakości wyrobów państwowych.Mają dość pompowania wędlin chemią i wstrzykiwania płynów do miesa, celem zwiększenia jego wagi.
Prawdą jest, że zakupy na rynku stanowią zagrożenie , bo tam panuje całkowity brak higieny. Napawa to czasami obrzydzeniem.
Do tego dochodzi brak lojalności wobec klientów.
Wielu mieszkańców decyduje się jednak na to, wybierając tzw. "mniejsze zło".
Uważam,że kupując nabiał, najlepiej mieć jedną stałą, sprawdzoną gospodynię i tylko u niej się zaopatrywać.
Jeśli chodzi o wyroby mięsne należy kupować tylko i wyłącznie z pewnego żródła. Podobno sprawdzone są wyroby w aucie, do którego ustawia się najdłuższa kolejka.Zakupy u przypadkowych handlarzy, mogą skończyć się grożną chorobą. Nie warto więc ryzykować.

las

Tak było od przedwojny i tak będzie ja kupuję bo jest lepsze.

~chłop

No,babskich jaj się nie je,więc trza lubić chłopskie!

~felik

CYTAT

~NaszeŻycie
Te produkty co sprzedają ludzie typu sery,śmietany,kury,kaczki itd Nie są w pomieszczeniu chłodniczym a to źle bo bo na dworze jest raz słońce a raz zimno różne temperatury panują łatwo o poważne zatrucie.


To nie kupuj! Nie jedz tego !
kto ci każe jeść???

Ale daj kupować innym, każdy lubi się truć czyms innym- jeden piwem, papierosem inny dodatkami do zywnośći która jest w sklepie.

~baba

A ja lubię jaja chłopskie.

~baw

Przydałoby się skontrolować nie tylko kiełbachy i kurczaki. Handel papierosami kwitnie już prawie legalnie pod rynkowym WC.

~Elżbieta

Hola hola - nie twierdzę, że babuszki z targu są super uczciwe bo faktycznie zdarzają się takie co dodadzą polepszaczy domowej roboty. Ale raczej nie opłaca się im kupować specjalistycznych hormonów wzrostu, antybiotyków, paszy z GMO dla jednej czy 2 świnek. A te wszystkie kurczaki w sieciówkach to monster chicken: nienaturalnie duże, nienaturalnie długo świeże, nienaturalnie mało tłuszczu... a potem się ludzie dziwią dlaczego tak wszyscy na raka zapadają.

~c.d

"a wiejska kiełbasa wyprodukowana została w sterylnych warunkach z mięsa od świni żywionej tylko produktami pochodzącymi z własnej kuchni"

Może warto popytać jak wygląda to w praktyce ?

~NaszeŻycie

Te produkty co sprzedają ludzie typu sery,śmietany,kury,kaczki itd Nie są w pomieszczeniu chłodniczym a to źle bo bo na dworze jest raz słońce a raz zimno różne temperatury panują łatwo o poważne zatrucie.

~Natura 2013

Elżbieta i Anka: to już wiem kto zbiera rozmaszczone na asfalcie zwierzątka.

~hehe

byc moze jajko z rynku nie jest od kury... najgorzej jak je zniosla baba..

~Anka

Wole taki z ulicy WYSTARCZY JE JEDYNIE UMYĆ niż, ze sklepu czyli "kurczaki i pozostałe mięsa kąpane w płynach " wie ten kto jadł prawdziwy rosół z kury !!!;)

~duszek

Ohyda!!!!

~kuba

Człowieku, jak handlara przyjezdza we wtorek i w sobote na targ i ma 4 siaty z kielbasą i dwie z boczkiem i polędwicą, jeszcze jedna z baleronem i kaszanka, to myslisz, ze ona hoduje 100 swin na swoim wlasnym pastwisku czy kupuje prosiaka jej ziec i z meżem go szlachtuje dodaje grubo mielonej sloniny, jelita wali sztuczne, dosypuje kaszy manny i bulki, potem wedzi to i macza w wodzie z saletra i dodatkami, potem oblewa w sprayu dymem i ci wciska na rynku jako zdrowe to smacznego.. A to co jej zostanie przemyje pod kranem, opapra dymem w sprayu i znowu ci wcisnie, jako mocnej uwedzone...ja pierd... a Sanepid to gdzie jest w tym miescie sie pytam, na targu bab z pogniecionymi butelkami z mlekiem az sie rzygac chce jest codziennie fuulll... Brudasy cholerne ...Takie mleko to jedno wielie siedlisko bakterii, grzybow chorobotworczych,a poxniej sie dziwisz ze rak jest? Moja matka cale zycie kupowala bo to zdrowe, a pozniej w wieku 45 lat zmarla na raka...ciekawe czego? Mowilismy jej ze syf i świnstwo, ze brudne, a pozniej wysypki, no z czego? No moze z brudu?
Myslisz Elżbieto, że oni nie uzywaja polepszaczy i nie pchają antybiotyków? juz w paszach one są, nie tzreba samemu dodawac, myslisz, ze konserwantów nie daja? One też są w legalnej sprzedazy.. Dlużej kiełabsa postoi.. Myslisz ze nie robia dla siebie i osobno na sprzedaż? Otóż własnie tak robią.. Smacznego, jak ktos lubi salmonelle i pasożyty to kierunek TARG

~Elżbieta

Wolę takie z ziemi,brudne- to się umyje, wyparzy. A te ze sklepu są z antybiotykami, sterydami, wypełniaczami konserwatami i innymi ..ami ...ami. to jest dopiero syf

~YoYo

to ciekawe ze nigdy tam nikt z sanepisu sie nie pofatygowal, zeby to ogarnac, nie wierze, ze kazy ma dzialalnosc gospodarcza iw szelkie badania.. zreszta sprzedawnie z torby to zero przepisow

~BOb

w sumie co racja to racja, lezy to ziemi, syf , kiła i mogiła...
kto wie co tam namielili w kielbaske, moze paznokcie, lewy kciuk tesciowej. a te butelki co mleko sprzedaja to sam widzialem po smietnikach zbieraja a pozniej mleczko pycha....