Były znaki- nie ma znaków

Image

Zakręt przy bloku Poniatowskiego 3 nie należy do bezpiecznych. Przekonali się o tym już nie raz i nie dwa stalowowolscy kierowcy. Niejednokrotnie w tym miejscu dochodziło już do wypadków. Tym razem ucierpiały… dwa znaki drogowe.

Sobotnie popołudnie na pewno zapamięta kierująca czarnym Seicento 29- letnia kobieta. Około godziny 15:30 wypadła z drogi i dosłownie skosiła dwa znaki drogowe umiejscowione na wysepkach rozdzielających przejście dla pieszych. Ulica naprzeciw bloku Poniatowskiego 3 należy do bardzo ruchliwych. W miejscu zdarzenia łączą się dwie drogi: jedna biegnąca w stronę osiedla Flisaków, druga wiodąca w stronę sklepów, poczty- tędy jadą również mieszkańcy udający się np. na działki i Oczko. Tu do ruchu co chwilę włącza się jakiś pojazd. O dużym więc szczęściu może mówić sprawczyni kolizji, gdyż w punkcie gdzie miało miejsce zdarzenie, na ogół znajduje się kilku przechodniów, podobnie też po drodze tej porusza się mnóstwo pojazdów.

Według relacji świadków kobieta jechała ul. Poniatowskiego od strony osiedla Flisaków w kierunku ronda im. Witolda Pileckiego. Zakręt, z którego wypadła nie należy do łatwych do pokonania, gdyż przebudowana szosa jest wąska i na dodatek w miejscu tym znajduje się przejście dla pieszych otoczone na środku dwoma wysepkami. 29- latka powiedziała zaraz po zdarzeniu, że została oślepiona słońcem. To, że „nie wyrobiła” na zakręcie spowodowało, że wjechała na wysepkę kosząc przy okazji dwa stojące tam znaki drogowe. Następnie została wyrzucona na lewy pas. Zatrzymała się dopiero po około 100 metrach. Skończyło się na mandacie i uszkodzonym aucie. Obserwatorów zdziwiło takie tłumaczenie, bo przecież po godz. 15:00 słońce świeci akurat z innej strony, ale to tylko taki szczegół…




Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
nieznamir

Skończyło się na rozbitym aucie i mandacie. Chyba nie do końca tak. Bo przelatując przez wysepkę uderzyła w jakieś białe Megane, a inni świadkowie, mówili, że była pod wpływem i nawet rozmawiając z kimś przez telefon po zdarzeniu mówiła, że miała ponad promil i zabrali jej prawko. Więc może redakcja dokładniej zbada temat, żebyśmy mogli się czegoś więcej dowiedzieć ?

~janek

Pewnie zapie*rzała i to szybciej niż 40 km/h (nie raz widać jak niektórzy kierowcy w tym miejscu "myślą", że się wyrobią)
O tej porze słońce nie świeci tam w oczy tylko z prawej strony,
ale raczej jest cień bloku na drodze.
Dobrze,że po drugiej stronie stały samochody (zatrzymała się na nich),
bo inaczej wjechałaby w ogródek piwny.
A tam sporo ludzi się chłodziło.

~ola

Trzeba jechać zgodnie z prędkością taką jak nakazuje znak drogowy a nie jak "wariat", a słońce o tej porze nie oślepia bo świeci z prawej strony zza bloków. Ja często jeżdżę tą drogą zgodnie z przepisami czyli 40/h i na odcinku od sklepu Justyna do zakrętu zawsze mijają mnie samochody, tam prawie nikt nie przestrzega prędkości. A tak wogóle to pomiędzy przejściami (ponieważ tam są sklepy) ludzie idą na skróty przez cały dzień, często przebiegają pomiędzy jadącymi samochodami. Jak wiadomo nie mają wyobraźni jak niebezpiecznie jest na tym odcinku.

andy-5

Przeciez tam obowiązuje 40 km/h wiec nawet zeby to mozna sie zatrzymac bez problemu bez przesady glupie tlumaczenie slonce....zlej baletnicy to wiadomo przeszkadza i rabek spódnicy.

~artur

pławiaki pierw ukradli słupki z drogi do niska a teraz resztę, taka to wiocha

~abc

Zakręt nie nalezy do łatwych? ohh please. W takich warunkach w jakich to czarne SC ścięło te słupki spokojnie można go wziąć z maksymalna prędkością dopuszczalną w terenie zabudowanym po 23-ej.
Wczoraj widziałem to autko na parkingu obok, ładnie się słupek odcisnął na przednim pasie i masce umiech. Kobieta najwyraźniej nie potrafi jeździć albo jechała sporo za szybko, ktoś wyszedł na pasy o spanikowała. Bez przesady to nie jest żaden zakręt śmierci.