Jerozolima zawitała do Stalowej Woli

Image

W Niedzielę 24 marca we wszystkich kościołach w Stalowej Woli święcono palmy wielkanocne na pamiątkę wjazdu Jezusa do Jerozolimy. W konkatedrze dzień tu uczczono wyjątkowo barwnie i uroczyście…

W Bazylice Mniejszej palmy najpiękniejsze

W kościele pw. Matki Bożej Królowej Polski tradycja zbiegła się z rekolekcjami. Widowiskowe przedstawienie Męki Pańskiej przedstawione zostało niezwykle barwnie i obrazowo dla wiernych. W procesji wprowadzono przed ołtarz księży i służbę liturgiczną ołtarza. Wzdłuż kościoła stały dzieci unosząc w górę palmy wielkanocne. Za biskupem i proboszczem podążali wierni niosąc kilkumetrowe gałązki palmowe. Mszy świętej przewodniczył ks. bp. pomocniczy z Kamieńca Podolskiego na Ukrainie Jan Niemiec, współcelebransem był ks. Edward Madej.

Wielkanocne palmy wyrazem tradycji

Jezus do Jerozolimy wjechał na osiołku. Pod stopy rzucano mu wówczas ogromne liście palmowe. Na pamiątkę tamtego wydarzenia tydzień przed Wielkanocą we wszystkich kościołach święci się palmy. Obchody Niedzieli Palmowej rozpoczęły się w IV wieku i trwają do dziś. Tradycyjne palmy wielkanocne wykonywane są z gałązek wierzby, która w symbolice kościoła jest znakiem zmartwychwstania…

Dzisiaj palmy są bogate w kolory, suche kwiaty, kłosy, trawy różnobarwnie udekorowane, tak by zachwycać skomplikowanym wzorem, wielkością i pięknem. Niedziela Palmowa czyli Niedziela Męki Pańskiej jest świętem ruchomym w kalendarzu katolickim, przypada 7 dni przed Wielkanocą. W naszym kraju nosi także nazwę Niedzieli Kwietnej, bo zwykle przypada w kwietniu, kiedy to pokazują się pierwsze kwiaty. W tym roku jednak święto wypadło w marcu, rozpoczynając tym samym Wielki Tydzień, zbliżający nas to zmartwychwstania Jesusa Chrystusa.

Powiat ogłosił konkurs na najpiękniejszą palmę

W tym roku mieszkańcy powiatu stalowowolskiego mogli wziąć udział w I Powiatowym Konkursie pt. „Palma z mojej miejscowości”. Celem konkursu było podtrzymywanie długoletniej tradycji związanej z upamiętnieniem męczeńskiej śmierci Jezusa Chrystusa oraz zrozumienie symboliki Niedzieli Palmowej. W konkursie mógł wziąć udział każdy, niezależnie od wieku. Ogłoszenie wyników konkursu oraz wręczenie nagród nastąpiło w Niedzielę Palmową 24 marca br. w Izbie Regionalnej w Antonowie.

Przewiń do komentarzy










Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~estel

Krzysiu za Ciebie też będe się modlił, bo ja rozumiem, że tęsknisz do Boga i chcesz Go poznać.

~Krzysiek

~estel
~VatyKlan będę się za Ciebie modlił

Odpowiedz.
Podczas ukradzionej Wielkanocy poganom bedziesz sie modlil do Kogo?
- przeciesz wszystkie obrzedy tego swieta sa nie chrzescijanskie.





Pisanki, baranek i zajączek.

Wielkanocne zwyczaje ludowe[edytuj]

Z obchodami świąt wielkanocnych związanych jest wiele zwyczajów ludowych (z których część wywodzi się ze starosłowiańskiego święta Jarego):

śniadanie wielkanocne, pisanki, święcone, śmigus-dyngus, dziady śmigustne, Rękawka, Emaus, walatka, z kurkiem po dyngusie, Siuda Baba, wieszanie Judasza, pogrzeb żuru i śledzia, pucheroki, palma wielkanocna, Jezusek Palmowy.









Wyznaczając datę

Wielkanocy

opierano się na żydowskim święcie Paschy,

lecz w sposób … nietypowy - najważniejszym wymogiem stało się oddzielenie święta zmartwychwstania od żydowskiej Paschy,
by nigdy się nie spotkały.

W taki oto sposób chrześcijańska Wielkanoc stała się ruchoma.
Daty Wielkiej Nocy i Święta Zmartwychwstania się nakładały (mniej więcej),

dlatego też usilnie próbowano jedno zastapić drugim (pogańskie chrześcijańskim).





Wybaczmy chrzescijanom co czynia bo nie wiedza jakie swieta swietuja i pielegnuja zwyczaje.

Dziekujmy im za utrzymanie przez 2 tysiace lat obrzedow poganskich naszych przodkow slowian i innych.







Skocz do: nawigacji, wyszukiwania

Obrządki ZZW "Słowiańska Wiara"Zachodniosłowiański Związek

Wyznaniowy "Słowiańska Wiara" – rodzimowierczy związek wyznaniowy,

nawiązujący do etnicznych, przedchrześcijańskich wierzeń Słowian (wyznający rodzimowierstwo słowiańskie).

Decyzją Ministra Spraw Wewnętrzych i Administracji z dnia 9 października 2009 roku, związek został wpisany do Rejestru kościołów i innych związków wyznaniowych pod numerem 172[1]. Siedzibą związku jest miasto Opole. Pod obecną nazwą wymieniony po raz pierwszy w 2006 r. we Wrocławiu, w głównej mierze w wyniku wyodrębnienia się części członków z lokalnej grupy Rodzimej Wiary oraz scalenia się kilku innych miejscowych, niezależnych, nieformalnych grup rodzimowierczych.

Związek Słowiańska Wiara deklaruje istnienie kilku swoich oddziałów w Polsce.
Organizuje święta ogólnopolskie i lokalne. J
ego inicjatywą jest m.in. wręczanie w czasie obrzędu Jarych Godów (osobom uznanym przez ten związek za szczególnie zasłużone dla badań nad religią a także dla popularyzacji kultury Słowian), odznaczenia Dęby Słowiańskie[potrzebne źródło].

Dotychczas odznaczeniem tym zostali przez nich uhonorowani:

Paweł Rochala, pisarz – za książkę pt. "Bogumił Wiślanin"
Czesław Białczyński

~estel

~VatyKlan będę się za Ciebie modlił

~rus

Vatyklan,marnieńkie Twoje życie jak kręci się cały czas wokół jednego i tego samego.Jezus zwycięży

~VatyKlan

- Za pontyfikatu Jana Pawła II jeszcze więcej Polaków niż teraz akceptowało łączenie uroczystości państwowych z religijnymi. Nowe badania pokazują, że proces laicyzacji postępuje - cieszy się prof. Magdalena Środa. Etyczka komentuje sondaż, z którego wynika, że połowa Polaków zgadza się na msze święte podczas uroczystości państwowych.
IQS na zlecenie "Newsweeka" przepytał Polaków , co sądzą o mszach jako elemencie uroczystości państwowych. 50 proc. badanych uważa, że uroczystości państwowe nie powinny być pozbawiane elementów religijnych. Przeciwnego zdania jest 37 proc. Z kolei 13 proc. ankietowanych nie wiedziało, jak odnieść się do tej kwestii.

Połowa Polaków zgadza się na msze święte podczas uroczystości państwowych. Pani zdaniem to dużo czy mało? Tendencja chyba się zmienia.

Prof. Magdalena Środa: To wyniki optymistyczne. Gdyby zrobić takie same badania w czasie pontyfikatu Jana Pawła II to na pewno ilość zwolenników, którzy chcą łączenia uroczystości państwowych z religijnymi, byłaby znacznie większa. Teraz badania pokazują, że proces laicyzacji postępuje. Blisko 40 proc. powiedziało, że rozumie ustrój polityczny Polski. Mamy przecież konstytucję, która oddziela państwo od Kościoła. Mamy też niezależność i prawa różnych Kościołów.

Jest pani za wyraźnym rozgraniczeniem władzy od Kościoła.

- Chciałabym, żeby ktoś, kto mnie reprezentuje w życiu politycznym, nie okazywał swojej religijności ostentacyjnie. Jest dobry przykład prezydenta Charlesa de Gaulle'a, który był głęboko wierzącym katolikiem, ale nigdy mu się nie zdarzyło uklęknąć w kościele. Jeśli się reprezentuje cały naród, to reprezentuje się również ateistów, Żydów, prawosławnych, czy protestantów.

A może trzeba zapraszać na uroczystości państwowe także hierarchów Kościoła wschodniego i innych religii?

Bez przesady, nie można popadać w szaleństwo. To nie jest rozwiązanie jak przy każdej okazji będzie po jednym rabinie, czy kapłanie Kościoła wschodniego. Ale dobrym rozwiązaniem, w różnych instytucjach, są kaplice ekumeniczne. Podobnie, jak na Zachodzie, trzeba przerabiać katolickie kaplice na ekumeniczne, przystosowane dla wyznawców buddyzmu, czy judaizmu.

Na uroczystościach państwowych w ogóle nie powinno być Kościoła. Nie może tak być, że urzędnicy państwowi, którzy pracują za nasze pieniądze, ostentacyjnie dawali do zrozumienia, że bliżsi są im katolicy. Uczestniczenie w mszach przed kamerami ma znaczenie polityczne.

~VatyKlan

@wolf, i tylko tyle masz do powiedzenia? Do psychiatry? Przecież to ty wierzysz w boga, nie ja.

~wolf

vatyklan byłeś u psychiatry ze się po raz kolejny udzielasz

~VatyKlan

@wolf, słuchałeś? Albo przynajmniej przeczytałeś? Czy tez twój strach odrzuca taką możliwość. Boisz się, ze przypadkiem mógłbyś zacząć myśleć inaczej i zburzy to cały twój porządek, który wypracował w tobie twój proboszcz? Odwagi, cieniasie. Odwagi!

~VatyKlan

@estel, dlaczego ty wierzysz we wszystko, co jest kłamstwem? Poczynając od twojego boga, kończąc na tym, co ci mówi proboszcz? Otwórz się trochę na wiedzę, matole. Zobaczysz jak naprawdę wygląda świat i twój zadżumiony Kościół.

~estel

Krzysiu muszę Cię rozczarowac. Niestety nie było, przed Twoim pogańskim był wcześniej kalendarz hebrajski na którym się opiera :] Widac Ty i Vatyklan nawet nie średnio inteligentni jesteście :]
Kopujcie dalej z internetu i róbcie dalej z siebie nieuków!

~ZeZ

Idzie nowe! Powoli, powoli ale wreszcie ruszyło!!!

Ofiara księdza-pedofila chce odszkodowania. Pierwszy taki przypadek w Polsce.
Więcej na stronie: http://wiado(...)osc.html

~Krzysiek

Chciałam podziękować Bogu za łaskę nawrócenia i dar wiary. Dzięki Ci Jezu.
Moje nawrócenie to rok 2010. W owym czasie byłam daleko od Boga. Odeszłam całkowicie od wiary i trwało to ok. 30 lat.
Chorowałam już wtedy od kilku lat na chorobę Parkinsona. Zachorowałam kiedy miałam 36-37 lat.
Pamiętam dokładnie, był piękny maj i byłam sama w wielkim domu. Wszyscy mnie opuścili, wyjechali na weekend.
Tego ranka obudziło mnie wschodzące słońce i zawołałam w swojej samotności:
„Boże, czy Ty jesteś? Czy Ty naprawdę jesteś? Zobacz, mam tyle miłości i nikt jej nie chce, co ja mam z nią zrobić?”
I odczułam w tym momencie, jak zrobiła się wielka dziura w moim sercu i z wiatrem jakby coś weszło.
Minęło kilka miesięcy, poznałam pewną kobietę i kiedy dowiedziała się że choruję zaprosiła mnie na mszę z modlitwą o uzdrowienie w Łodzi. Powiedziała, że tam jest obecny Jezus, który uzdrawia, a ja chciałam przecież być zdrowa, więc poszłam. A to było całkiem niedaleko od mojego miejsca zamieszkania.
Nie kłamała, na tej mszy Jezus uzdrowił mnie na cito od niewiary i płakałam, płakałam. W ten to sposób zaczęła się moja przygoda z Jezusem, która trwa.
Jestem w dalszym ciągu fizycznie chora, nie zawsze leki idealnie działają, ale nie widać po mnie choroby.
Choroba – przekleństwo czy błogosławieństwo?
W moim przypadku, gdybym nie zachorowała, mogłabym nigdy nie wezwać imienia Pańskiego i przepaść na wieki.
Panie Jezu, dziękuję Ci za wszystkich świętych, za wszystkie dusze czyśćcowe, które orędowały za mną, za całe niebo, za Aniołów i Archaniołów, a nade wszystko za Maryję, która prosi za swoimi dziećmi

~Krzysiek

Wybaczmy chrzescijanom co czynia bo nie wiedza jakie swieta swietuja i pielegnuja zwyczaje.

Dziekujmy im za utrzymanie przez 2 tysiace lat obrzedow poganskich naszych przodkow slowian i innych.



Wielka Noc.

Dnia 20/21 marca Słońce wyznacza na półkuli północnej początek wiosny. Nic zatem dziwnego, że ta data stała się niezwykle ważna dla wszystkich wyczulonych na cykle Natury. Jest to święto Równonocy, Wielkiej Nocy, dzień Wiosennego Przesilenia, bogini Ostary (Eastry), nazywany też festiwalem drzew, Alban Elven, czasem zrównania nocy i dnia, wdzięczności Matki Natury za jej dary. Anglosasi wciąż nazywają Wielką Noc „Easter”.

Chrześcijańskie święto zmartwychwstania jest uważane za najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie. Ewangelie dziwacznie podają dzień śmierci Jezusa, w opisie ostatniej wieczerzy nie ma żadnego śladu Paschy a epizod z przeklinaniem drzewa wskazuje raczej na jesień. Wyznaczając datę Wielkanocy opierano się na żydowskim święcie Paschy, lecz w sposób … nietypowy - najważniejszym wymogiem stało się oddzielenie święta zmartwychwstania od żydowskiej Paschy, by nigdy się nie spotkały. W taki oto sposób chrześcijańska Wielkanoc stała się ruchoma.
Daty Wielkiej Nocy i Święta Zmartwychwstania się nakładały (mniej więcej), dlatego też usilnie próbowano jedno zastapić drugim (pogańskie chrześcijańskim).

Jednak poganie byli tak bardzo przywiązani do swojego święta Wiosennego, że w zasadzie wyszło odwrotnie - wszystkie pogańskie zwyczaje pozostały nienaruszone: jajka - symbol nowego życia, kurczak - nowego początku, zając/królik (pamiętacie królika Bugsa jako „Easter rabbit”, sól i chleb - życia i oczyszczenia, pieczenie ciast, topienie Marzanny, śmigus-dyngus, itd.
Próbowano oczywiście wykorzenić te zwyczaje, zbyt radosne pogańsko, czy też je zastąpić, jak np. Marzannę … Judaszem, w takiej wersji hardcore – zrzucanie Judasza z kościelnej wieży, ale nie bardzo się udało. Efekt jest taki, że święto Wielkiej Nocy jest wręcz modelowo pogańskie.

Najlepszym dowodem jest już sama nazwa „Wielka Noc”, nawet ona pozostała pogańska.

U nas Wielka Noc była nazywana świętem Jaryły (Jarym świętem), które na wschodzie przetrwało w swej czystej postaci (nie tylko w samych zwyczajach) aż do XIX wieku. Stary Jaryło był w nim przepędzany przez młodego, wybierano najładniejsze dziewczęta i wesoło ucztowano. Jare święto mogło mieć (i pewnie miało) elementy orgiastyczne …

Zwyczaj spożywania mięsa był związany z zużywaniem reszty zimowych zapasów. Co ciekawe, wieprzowina była nader chętnie spożywana przez pogan, nie została więc zakazana przez chrześcijaństwo, pomimo iż ta religia wywodzi się z tego samego pnia, co Judaizm i Islam. Jednak te dwie religie nie spotkały się z żarłocznymi europejskimi poganami




Osobiscie dziekuje wszystkim tym co pokazuja prawde i rzeczywistosc kosciola rzymsko - katolickiego.

~wolf

VatyKlan wez ty się za robotę albo zajmij się wackiem o ile go masz. Bo mama Cie nie będzie całe życie utrzymywać. Żaden normalny pracujący człowiek nie miał by czasu śledzić co dzieje się na portalu i pisać takie idiotyczne długie komentarze , które czytasz jedynie ty sam lub ludzie na takim samym poziomi jak ty. Poza tym zalecałbym ci wizytę u psychiatry

~VatyKlan

Twoje dziecko, może bać Ci się o tym powiedzieć. Strzeż swoje dziecko przed kleszą chucią.

~VatyKlan

@estel, faktem jet to, że watykański Kościół przykrył swoim diabelskim ogonem wszystkie pogańskie święta robiąc z nich to, co świętujesz dziś. Po co, chyba nie trzeba ci wyjaśniać, bo to akurat wywnioskuje średni-inteligentny osobnik. To wiedza ogólnie dostępna w Internecie i nie tylko.

~Krzysiek

~estel
Krzysiu, święto Jaryły było i jest związane z przyjściem wiosny
Teraz już wiem że w swojej mądrości będziesz zawsze chciał półprawdą stwarzać więcej mitów niż faktów :]

Odpowiedz.
Bylo,
a Ty wraz z innymi bedziesz swietowal moje Poganskie
zmieniajac daty jego obchodow co roku
przystosowujac sie do zydowskiego Swieta Zmartwychwstania,
a to jest fakt i mit Twojej mądrej wiary.






Wybaczmy chrzescijanom co czynia bo nie wiedza jakie swieta swietuja i pielegnuja zwyczaje.

Dziekujmy im za utrzymanie przez 2 tysiace lat obrzedow poganskich naszych przodkow slowian i innych.



Wielka Noc.

Dnia 20/21 marca Słońce wyznacza na półkuli północnej początek wiosny. Nic zatem dziwnego, że ta data stała się niezwykle ważna dla wszystkich wyczulonych na cykle Natury. Jest to święto Równonocy, Wielkiej Nocy, dzień Wiosennego Przesilenia, bogini Ostary (Eastry), nazywany też festiwalem drzew, Alban Elven, czasem zrównania nocy i dnia, wdzięczności Matki Natury za jej dary. Anglosasi wciąż nazywają Wielką Noc „Easter”.

Chrześcijańskie święto zmartwychwstania jest uważane za najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie. Ewangelie dziwacznie podają dzień śmierci Jezusa, w opisie ostatniej wieczerzy nie ma żadnego śladu Paschy a epizod z przeklinaniem drzewa wskazuje raczej na jesień. Wyznaczając datę Wielkanocy opierano się na żydowskim święcie Paschy, lecz w sposób … nietypowy - najważniejszym wymogiem stało się oddzielenie święta zmartwychwstania od żydowskiej Paschy, by nigdy się nie spotkały. W taki oto sposób chrześcijańska Wielkanoc stała się ruchoma.
Daty Wielkiej Nocy i Święta Zmartwychwstania się nakładały (mniej więcej), dlatego też usilnie próbowano jedno zastapić drugim (pogańskie chrześcijańskim).

Jednak poganie byli tak bardzo przywiązani do swojego święta Wiosennego, że w zasadzie wyszło odwrotnie - wszystkie pogańskie zwyczaje pozostały nienaruszone: jajka - symbol nowego życia, kurczak - nowego początku, zając/królik (pamiętacie królika Bugsa jako „Easter rabbit”, sól i chleb - życia i oczyszczenia, pieczenie ciast, topienie Marzanny, śmigus-dyngus, itd.
Próbowano oczywiście wykorzenić te zwyczaje, zbyt radosne pogańsko, czy też je zastąpić, jak np. Marzannę … Judaszem, w takiej wersji hardcore – zrzucanie Judasza z kościelnej wieży, ale nie bardzo się udało. Efekt jest taki, że święto Wielkiej Nocy jest wręcz modelowo pogańskie.

Najlepszym dowodem jest już sama nazwa „Wielka Noc”, nawet ona pozostała pogańska.

U nas Wielka Noc była nazywana świętem Jaryły (Jarym świętem), które na wschodzie przetrwało w swej czystej postaci (nie tylko w samych zwyczajach) aż do XIX wieku. Stary Jaryło był w nim przepędzany przez młodego, wybierano najładniejsze dziewczęta i wesoło ucztowano. Jare święto mogło mieć (i pewnie miało) elementy orgiastyczne …

Zwyczaj spożywania mięsa był związany z zużywaniem reszty zimowych zapasów. Co ciekawe, wieprzowina była nader chętnie spożywana przez pogan, nie została więc zakazana przez chrześcijaństwo, pomimo iż ta religia wywodzi się z tego samego pnia, co Judaizm i Islam. Jednak te dwie religie nie spotkały się z żarłocznymi europejskimi poganami




Osobiscie dziekuje wszystkim tym co pokazuja prawde i rzeczywistosc kosciola rzymsko - katolickiego.

~estel

Krzysiu, święto Jaryły było i jest związane z przyjściem wiosny
Teraz już wiem że w swojej mądrości będziesz zawsze chciał półprawdą stwarzać więcej mitów niż faktów :]

~Krzysiek

~rus
Święta zbliżają się


Odpowiedz.
Byly ! Fakty z naszej historii i zycia !



Najlepszym dowodem jest już sama nazwa „Wielka Noc”, nawet ona pozostała pogańska.

U nas Wielka Noc była nazywana świętem Jaryły (Jarym świętem), które na wschodzie przetrwało w swej czystej postaci
(nie tylko w samych zwyczajach)
aż do XIX wieku.
Stary Jaryło był w nim przepędzany przez młodego, wybierano najładniejsze dziewczęta i wesoło ucztowano. Jare święto mogło mieć (i pewnie miało) elementy orgiastyczne …

Zwyczaj spożywania mięsa był związany z zużywaniem reszty zimowych zapasów. Co ciekawe, wieprzowina była nader chętnie spożywana przez pogan, nie została więc zakazana przez chrześcijaństwo, pomimo iż ta religia wywodzi się z tego samego pnia, co Judaizm i Islam. Jednak te dwie religie nie spotkały się z żarłocznymi europejskimi poganami




Osobiscie dziekuje wszystkim tym co pokazuja prawde i rzeczywistosc kosciola rzymsko - katolickiego.




~VatyKlan

Kościół nie chce płacić odszkodowań ofiarom księży-pedofilów

wiadkowie są pewni, że kuria wiedziała o praktykach księdza-pedofila

Ksiądz wydalony z parafii za... homoseksualizm

Plebania była bardzo blisko cmentarza. Wysiedliśmy z samochodu, ksiądz otworzył drzwi do części mieszkalnej. Zaprosił mnie na górę, do swojego pokoju. Bardzo dokładnie pamiętam każdy szczegół tego miejsca. Gdzie były drzwi, gdzie szafka, gdzie łóżko. Dokładnie pamiętam ten zapach. Kazał mi usiąść obok siebie. Usiadłem. Kazał się przybliżyć. Zrobiłem to. Moja noga dotykała jego nogi. Wtedy położył swoją dłoń na moim kroczu, a moją ręką ścisnął swoje krocze i zaczął się masturbować.

To było pierwsze spotkanie. Podobnych spotkań było kilkanaście. Molestowanie trwało od listopada do kwietnia następnego roku.
Kto wiedział o tej sprawie? Próbował pan kogoś zaalarmować?

- Ksiądz przyjeżdżał po mnie pod szkołę.
Wiedziałem, że to, co się dzieje, nie jest normalne.

~rus

". Może któryś z forumowych ciemniaków "-masz się za takiego oświeconego?Miotasz się sam ze sobą jak żyd po pustym sklepie.Ileż można czytać o tym samym-kler,kler i kler.Chłopie weź się w garść,ściąg klapki z oczu,wiosna idzie,Święta zbliżają się
"

~VatyKlan

Macie trochę materiału. Może któryś z forumowych ciemniaków zorientuje się, że proboszcz robi z niego durnia. Odwagi!

~VatyKlan

- Zniszczono mi życie, psychikę - mówi 25-letni Marcin K., ofiara księdza Zbigniewa R., skazanego za pedofilię na 2 lata więzienia. Marcin K. chce wytoczyć pierwszy w Polsce proces, w którym będzie domagał się zadośćuczynienia od kurii. Jak przekonuje, przełożeni jego oprawcy wiedzieli o praktykach księdza i nie zareagowali.
"Gdy to się stało, miałem 12 lat" - cała rozmowa z Marcinem K. po godz. 12 w Radiu TOK FM oraz po godz. 13 w portalu Tokfm.pl

- Jestem zdeterminowany, by walczyć. Szukam prawnika, który będzie mnie reprezentować. Dwóch, gdy usłyszało, że stroną w sprawie ma być kuria koszalińsko-kołobrzeska, odmówiło. Apeluję do prawników, którzy są gotowi mnie reprezentować, o pomoc - mówi Marcin K. w rozmowie z TOK FM.

Pan Marcin jako 12-latek był wykorzystywany przez proboszcza w jednej z parafii w Kołobrzegu, księdza Zbigniewa R. Gdy skończył 20 lat - tuż przed przedawnieniem się czynu (według przepisów okres przedawnienia to 10 lat, ale przedawnienie nie może nastąpić przed upływem 5 lat od uzyskania przez ofiarę pełnoletności) - zawiadomił prokuraturę. Rozpoczął się proces. Po apelu Marcina K. zgłosiły się kolejne ofiary tego samego księdza. Tylko jedna zgodziła się zeznawać.

Sądy I i II instancji nie miały wątpliwości: Zbigniew R. jest winny. Wyrok: dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności. Skazany miał stawić się w areszcie kilka dni temu, 20 marca. Tak się jednak nie stało. 19 marca wpłynął wniosek o odroczenie wykonywania kary. Jak uzasadniony? Nie wiadomo.

Kościół nie chce płacić odszkodowań ofiarom księży-pedofilów

W wyroku, który zapadł w grudniu 2012 r., sędzia podkreślił, że w procesie cywilnym Marcin K. może walczyć o zadośćuczynienie. Postanowił z tego prawa skorzystać. Jednak stroną w procesie ma być nie ksiądz, czyli osoba fizyczna, lecz kuria. Kuria, która - zdaniem ofiary - mogła zapobiec działalności księdza Zbigniewa R., lecz tego nie zrobiła.

Czy Marcin K. ma szanse na zadośćuczynienie od kurii? Według ekspertów - tak. - Odszkodowania zasądzonego w procesie karnym nikt nie może zapłacić za skazanego - mówił w rozmowie z Wyborcza.pl prof. Marian Filar. - Ale jeśli np. rodzic dziecka molestowanego wytoczy księdzu proces cywilny, na którym udowodni zaniedbania ze strony parafii czy diecezji, można by się domagać od niej odszkodowania. Np. że władze wiedziały o czynach tego księdza i nie reagowały czy stwarzały wręcz możliwość intymnych spotkań. Wtedy ksiądz odpowie karnie za pedofilię, a cywilnie - diecezja.

Z tą interpretacją nie zgadza się polski episkopat. W marcu 2012 roku przyjął dokument z hasłem: zero tolerancji dla pedofilów. Jednak na pytanie o to, czy Kościół będzie wypłacać odszkodowania ofiarom, abp Michalik odpowiedział, że Kościół nie może poczuwać się do zobowiązań materialnych. - Odsyłamy do winowajcy - uciął. - Proszę nie przenosić zwyczajów z innych krajów na grunt polski. Te systemy prawne do siebie nie przystają - dodał rzecznik Episkopatu, ks. Józef Kloch, odnosząc się do wyroków sadów amerykańskich, po których parafie wypłaciły ofiarom księży-pedofilów duże odszkodowania.

Świadkowie są pewni, że kuria wiedziała o praktykach księdza-pedofila

Pan Marcin K. w rozmowie z TOK FM przytacza zeznania świadków, które padły podczas procesu Zbigniewa R. Jednym z nich jest dziennikarz i były organista z parafii księdza Zbigniewa. - Zeznał, że w 2005 roku zgłosili się do niego rodzice chłopca, który był molestowany seksualnie przez ks. Zbigniewa. Dziennikarz poradził rodzicom zwrócenie się do prokuratury. A sam - jak zeznał przed sądem - powiadomił wówczas biskupa diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, dzisiejszego metropolitę warszawskiego kard. Nycza - mówi pan Marcin. - Jest też zeznanie dziennikarki z Koszalina, która przed sądem potwierdziła, że według informacji, jakie zdobyła, między 1996 a 2004 r. ks. Zbigniew dostał dwie nagany w związku ze swoim zachowaniem - dodaje.

- Znam też relację wikarego, który pracował w parafii ks. Zbigniewa R. W 1999 roku, gdy diecezją zarządzał biskup Gołębiowski (obecny arcybiskup metropolita wrocławski - red.), młody ksiądz miał donieść w kurii o tym, co robi ksiądz Zbigniew. Gdy nie spotkało się to z reakcją władz, wikary porzucił kapłaństwo. Wyjechał do Kanady. Opowiedziała mi o wszystkim m.in. jego mama. Gdyby wtedy ktoś zareagował, ja nie zostałbym wykorzystany - mówi.

Ksiądz wydalony z parafii za... homoseksualizm

Ksiądz Zbigniew w 2008 r. przestał być proboszczem. Doprowadził do tego obecny biskup diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej ks. Edward Dajczak (objął kurię w czerwcu 2007 r.). Biskup tłumaczy, że podjął taką decyzję, gdy dostał informacje, że ksiądz Zbigniew R. żyje w związku homoseksualnym. Zaproponował mu "leczenie", a gdy ten odmówił, został wydalony z parafii. W grudniu 2009 r. Zbigniew R. został suspendowany (nie może już pełnić obowiązków kapłańskich).

Kilka dni temu, z inicjatywy biskupa Dajczaka, doszło do jego spotkania z Marcinem K. Biskup zapewnił, że nie wiedział o pedofilskich skłonnościach Zbigniewa R. do listopada 2009 r., gdy dostał pierwszy list od Marcina K. Ks. Dajczak zaproponował, że pokryje koszty terapii pana Marcina. Ten jednak nie zamierza rezygnować z sądowej walki o zadośćuczynienie. Amen.

~VatyKlan

Emerytowany ksiądz Zdzisław S. kilka dni temu został brutalnie pobity przez swojego 17-letniego masażystę. Obecnie przebywa w szpitalu. Duchownego o molestowanie oskarża 17-letni Sylwester Sz., który kilka dni temu dotkliwie go pobił. 67-letni ksiądz twierdzi, że bronił się przed rabunkiem i dlatego został pobity. Chłopak uważa z kolei, że pobił księdza, bo ten chciał go molestować seksualnie. Sprawę badają śledczy.

"Super Express", który zainteresował się sprawą, pisze, że w szpitalu na jaw wyszły "bulwersujące szczegóły" na temat księdza Zdzisława S. Chodzi m.in. o jego wulgarne tatuaże. Według informacji tabloidu, ksiądz na wytatuowaną na ciele m.in. esesmańską czaszkę, penisa, waginę i wulgarny napis. Sam tłumaczy, że tatuaże to "błędy młodości".

Mieszkańcy Świerków, gdzie ksiądz był proboszczem, mają jednak inne zdanie na temat. Jak twierdzą, jeszcze trzy lata temu nie miał na ciele żadnych tatuaży. Dowód? Kiedy dostał wylewu, parafianie znaleźli go nagiego na plebanii. - Nie miał żadnego z tatuaży, które są na zdjęciach - mówi jedna z rozmówczyń "Super Expressu".

Emocje budzą również oskarżenia o molestowanie seksualne - parafianie podkreślają bowiem, że żaden z młodych chłopców nie chciał być ministrantem.

~VatyKlan

Rodzice, nie bądźcie głupi. Nie dopuszczajcie księdza swoich pociech, inaczej będziecie przechodzić to co oni.

"- Dopiero po 10 latach przestałem czuć się winnym tego, co się stało - mówi w rozmowie z TOK FM Marcin K., ofiara księdza pedofila, który w procesie karnym został skazany na 2 lata więzienia. Teraz Marcin K. chce walczyć o 100 tys. odszkodowania od kurii. - Mogli zapobiec temu, co mi zrobiono. Nic nie zrobili.

Apeluję do prawników o pomoc! - Marcin K. chce walczyć o odszkodowanie od kurii>>
Jakub Janiszewski: Miał pan 12 lat, gdy poznał pan księdza Zbigniewa R.

Marcin K.: Tak. To było w listopadzie 2000 roku. Spotkaliśmy się na cmentarzu. Ks. Zbigniew odprawiał tego dnia pogrzeb. Ja przyszedłem z babcią zapalić znicze na grobie mojej chrzestnej. W pewnym momencie zgubiłem się. Nie mogłem znaleźć babci, więc zacząłem iść w stronę autobusu, którym chciałem wrócić do domu dziadków.

Odwróciłem się i zobaczyłem, że ksiądz idzie za mną. Zawołał mnie, zaproponował podwiezienie. Powiedział tylko, że najpierw musi podjechać na plebanię, odłożyć stułę i komżę. Zgodziłem się. Jestem z katolickiej rodziny - ksiądz to była osoba, której się ufało.

Plebania była bardzo blisko cmentarza. Wysiedliśmy z samochodu, ksiądz otworzył drzwi do części mieszkalnej. Zaprosił mnie na górę, do swojego pokoju. Bardzo dokładnie pamiętam każdy szczegół tego miejsca. Gdzie były drzwi, gdzie szafka, gdzie łóżko. Dokładnie pamiętam ten zapach. Kazał mi usiąść obok siebie. Usiadłem. Kazał się przybliżyć. Zrobiłem to. Moja noga dotykała jego nogi. Wtedy położył swoją dłoń na moim kroczu, a moją ręką ścisnął swoje krocze i zaczął się masturbować.

To było pierwsze spotkanie. Podobnych spotkań było kilkanaście. Molestowanie trwało od listopada do kwietnia następnego roku. Kto wiedział o tej sprawie? Próbował pan kogoś zaalarmować?

- Ksiądz przyjeżdżał po mnie pod szkołę. Wiedziałem, że to, co się dzieje, nie jest normalne. Zacząłem uciekać z zajęć, nie chciałem tam być. Szybko to zauważono. Pani pedagog wywołała mnie z lekcji, by porozmawiać o nieobecnościach. Jej pierwszej opowiedziałem wszystko.

Następnego dnia było kolejne spotkanie - z dyrektorką. Powtórzyłem wszystko, co mówiłem dzień wcześniej. Wezwała moją mamę. Odbyło się trzecie spotkanie, a ja po raz trzeci opowiedziałem, co zrobił mi ksiądz Zbigniew. Po tym zostałem wyproszony z gabinetu. Nie słyszałem dalszej części rozmowy. Gdy się zakończyła, zrozumiałem, że mama mi nie wierzy. Następnego dnia zabroniła mi iść do szkoły. Jednak złamałem ten zakaz i poszedłem na lekcję. Ani pedagog, ani dyrektorka nie wróciły już do sprawy. Jakby nic się nie stało.

Po latach, w sądzie, matka zeznała, że naciskano na nią, by nic z tym nie robić. Ojciec zeznał natomiast, że gdy wrócił do domu i dowiedział się o wszystkim, pojechał, by pomówić z księdzem. Ale go nie zastał. Sprawa została wtedy zbagatelizowana przez wszystkich, którzy wiedzieli. Nikt nic nie zrobił.
Został pan sam. Wykorzystywanie seksualne się nie skończyło, trwało kilka kolejnych miesięcy. Co dzieje się w głowie dziecka, które doświadczyło aktu takiej przemocy, takiego nadużycia? Dlaczego - mimo strachu, złych emocji, niechęci do oprawcy - wracał pan do księdza Zbigniewa?

- Dopiero po latach na psychoterapii odpowiedziałem sobie na to pytanie. Ksiądz na samym początku dokładnie wypytał mnie o rodzinę. Doskonale wiedział, że nie mam kontaktu z ojcem, który był marynarzem i rzadko bywał w domu. Związał mnie ze sobą, emocjonalnie, psychicznie, stał się autorytetem. Pojawiła się wtedy silna więź.

I druga sprawa: ciekawość. Choć to może brzmi strasznie. Ja wtedy dojrzewałem, seksualność chłopca wtedy właśnie się kształtuje. Dopiero na terapii uświadomiłem sobie, że ciekawość dziecka jest czymś normalnym. Dopiero po 10 latach przestałem czuć się winnym tego, co się stało.

Mając 17 lat przeżył pan załamanie nerwowe. Czy można powiedzieć, że było to konsekwencją tego, co zrobił panu ksiądz Zbigniew?

- Bez wątpienia. Jako 12-letnie dziecko - po tym, jak dorośli zignorowali moje sygnały - zepchnąłem to wszystko. Ale po kilku latach to zaczęło powracać. Runęła jakakolwiek relacja z moją matką. Na nią zacząłem przerzucać to, co się stało. Nie mogłem jej wybaczyć, że mi nie pomogła. Uciekłem od ludzi, od otoczenia. Załamałem się. Trafiłem na oddział psychiatryczny.

Próbował pan później kontaktować się z ks. Zbigniewem?

- W drugiej klasie liceum - gdy to wszystko zaczęło powracać - poszedłem na plebanię, zadzwoniłem. Był tam. Patrzyłem mu w twarz. A on się śmiał i zamknął przede mną drzwi. Później widziałem go jeszcze raz, na pogrzebie dziadka. Zrobił dokładnie to samo. Spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Czułem się strasznie.

Co się zdarzyło później? Dlaczego po tylu latach zdecydował się pan wrócić do tej sprawy, złożyć pozew?

- Po pierwsze, pomogła mi psychoterapia. Leczenie trwało trzy lata. Dzięki niemu znalazłem odpowiedzi na wiele pytań. Uświadomiłem sobie, że to nie jest moja wina. Udało mi się stanąć na nogi i powiedzieć: tak nie może być. To nie może zostać zapomniane. Muszę coś z tym zrobić.

Postanowiłem wytoczyć proces człowiekowi, który mnie skrzywdził. Proces, który powinien się odbyć 10 lat wcześniej.

Z tego, co ustalił sąd rejonowy, można domniemywać, że ofiar było więcej.

- Pokrzywdzonym jest m.in. pan Piotr. Zdecydował się zeznać przed sądem, gdy usłyszał mój apel w telewizji. Wówczas, na etapie postępowania prokuratorskiego w prokuraturze rejonowej w Kołobrzegu, do prokuratora telefonicznie zgłosiły się cztery osoby. Czterech dorosłych dziś mężczyzn. Prokurator zachęcał ich do złożenia zeznań. Trzech odmówiło, tłumacząc, że mają rodziny, że się wstydzą, że Kołobrzeg to przecież małe miasto. Zeznawać zgodził się jedynie Piotr. Był wykorzystany rok przede mną, w trakcie egzaminu przed bierzmowaniem.

Opis zdarzenia na podstawie uzasadnienia wyroku Sądu Rejonowego w Kołobrzegu:

W 1999 roku uczniowie jednej z parafii w Kołobrzegu przystąpili do bierzmowania. Wcześniej każdy uczeń musiał zdać egzamin, który odbywał się w mieszkaniu proboszcza. Jakie były zasady? Do pokoju wchodziła grupa trzech lub czterech osób. Każdy po kolei odpowiadał na pytania i wychodził. 14-letni Piotr zdawał jako ostatni. Został w pokoju sam na sam z księdzem. Mylił się, jąkał. Zbigniew R. poprosił, by do niego podszedł. Wtedy włożył swoją rękę w majtki chłopca, objął jego członka, dotykał go. Następnie rękę Piotra włożył w swoje spodnie tak, by 14-latek poczuł jego genitalia.

Gdy chłopiec opuszczał pokój księdza, usłyszał, że ma nic nie mówić o tym, co się stało; że ma to być ich tajemnica. Piotr opowiedział jednak wszystko koledze. Później - rodzicom. Jego ojciec zgłosił to w jednym z urzędów (z uzasadnienia sądu nie wynika w jakim). Żadnej oficjalnej reakcji nie było. Jednak - jak mówił pokrzywdzony - interwencja poskutkowała. Ksiądz Zbigniew zaczął go unikać.

Przed sądem mówił pan, że widział księdza na mieście również z innymi chłopcami.

- Jestem pewien, że nie tylko ja i Piotr jesteśmy pokrzywdzonymi. Mniej więcej rok po tym, jak mnie wykorzystał, widziałem księdza z innych chłopcem. Jechał z nim samochodem. Tym samym, którym mnie zabrał spod cmentarza. Poczułem strach, przyspieszyłem.

W grudniu 2012 zapadł wyrok w II instancji. Ksiądz Zbigniew R. został skazany na dwa lata więzienia bez zawieszenia. Dlaczego zdecydował się pan teraz na proces cywilny?

- Uważam, że mam do tego prawo. Moja wiarygodność jest udowodniona dwoma wyrokami. I chcę dochodzić zadośćuczynienia za doznane krzywdy.

Za leczenie psychiatryczne do tej pory zapłaciłem ponad 10 tys. zł. Chcę, aby te pieniądze zostały mi zwrócone. W czasie postępowania, w listopadzie 2009, do kurii wpłynęło pismo, w którym domagam się zadośćuczynienia w wysokości 100 tys. zł. Opisałem w nim dokładnie, co mnie spotkało. Kuria odpowiedziała krótko: sprawa jest poważna i wymaga starannego wyjaśnienia, ale zarówno proces karny, jak i ewentualny proces cywilny mogą być wytaczane księdzu jako osobie fizycznej, a nie kurii.

A przecież Kościół w Polsce nie różni się chyba od Kościoła w USA i Irlandii, gdzie zapadają wyroki cywilne nakazujące kuriom wypłacanie odszkodowań.
Kontaktował się pan z prawnikami?

- Polecono mi kilku prawników z Koszalina. Jednak gdy usłyszeli, że stroną w sprawie ma być kuria biskupia koszalińsko-kołobrzeska, odmówili. Jestem na etapie poszukiwania prawnika, który mi pomoże i pokieruje tą sprawą. Jeśli ktoś może i chce mi pomóc od strony prawnej, będę bardzo wdzięczny.

Ostatnio spotkał się pan też z obecnym biskupem diecezji.

- Zostałem zaproszony na spotkanie przez biskupa Edwarda Dajczaka (jest biskupem diecezjalnym od 2007 roku, to on doprowadził do odejścia Zbigniewa R. z parafii po - jak tłumaczy - informacjach o stosunkach homoseksualnych księdza). W rozmowie potwierdziłem, że będę skarżył kurię koszalińsko-kołobrzeską za to, że wiedząc, nic nie zrobiła w celu powstrzymania ks. Zbigniewa przed czynami pedofilskimi. Usłyszałem znów, że mam takie prawo, ale mogę pozwać jedynie samego księdza.

Biskup zaproponował pokrycie kosztów mojej terapii. Jeśli zrobił to z poczucia odpowiedzialności i sumienia, to dziękuję. Jednak nie zrezygnuję z walki o zadośćuczynienie.

Chce pan udowodnić, że władze Kościoła wiedziały i nic nie zrobiły.

- Tak. Potwierdzają to zeznania świadków. W procesie ks. Zbigniewa R. zeznawał m.in. Robert Dziemba - wówczas dziennikarz radiowy i organista w parafii, w której pracował skazany ksiądz. Pan Dziemba zeznał, że w 2005 roku zgłosili się do niego rodzice chłopca, który był molestowany seksualnie przez ks. Zbigniewa. Dziennikarz poradził rodzicom zwrócenie się do prokuratury. A sam - jak zeznał przed sądem - powiadomił wówczas biskupa diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, dzisiejszego metropolitę warszawskiego kard. Nycza.

Znam też relację wikarego, który pracował w parafii ks. Zbigniewa R. W 1999 roku, gdy diecezją zarządzał biskup Gołębiowski (obecny arcybiskup metropolita wrocławski), młody ksiądz miał donieść w kurii o tym, co robi ksiądz Zbigniew. Gdy nie spotkało się to z reakcją władz, wikary porzucił kapłaństwo. Wyjechał do Kanady. Opowiedziała mi o wszystkim m.in. jego mama. Gdyby wtedy ktoś zareagował, ja nie zostałbym wykorzystany. Jest też zeznanie dziennikarki z Koszalina, która przed sądem potwierdziła, że według informacji, jakie zdobyła, między 1996 a 2004 ks. Zbigniew dostał dwie nagany w związku ze swoim zachowaniem.

Dlaczego zdecydował się pan mówić o tym w mediach?

- Poczułem wewnętrzną potrzebę wyrzucenia z siebie tego wszystkiego. Poszukiwałem ludzi, którzy mnie wysłuchają, będą mi współczuli. Nie chciałem być dłużej sam z tym wszystkim. Publiczne opowiedzenie swojej historii pomogło mi nabrać odwagi, by walczyć do końca. Doczekać momentu, w którym ten człowiek zostanie skazany.

Nie boi się pan, że teraz - rozpoczynając kolejny proces - zostanie pan na zawsze etatową ofiarą Zbigniewa R.? Że nigdy się pan od tego nie odklei?

- Nie boję się. Kościół w Polsce zmienił podejście do ofiar księży pedofilów. W 1999 roku nie zrobiono nic. W 2005 nie zrobiono nic. Rok temu episkopat wydał oświadczenie, w którym zapewnił: zero tolerancji dla księży pedofilów. Teraz biskup proponuje mi opłacenie terapii. Kościół się boi - wie, że wytaczanie procesów cywilnych jest możliwe. Ja się nie boję. Doszedłem już tak daleko. Doczekałem tego, że mój kat został skazany.

Ks. Zbigniew R. został skazany na 2 lata pozbawienia wolności. Bezwarunkowo. Jednak kara nie została wykonana.

- Tak. 20 marca ksiądz miał się stawić w areszcie śledczym w Koszalinie. 19 marca do sądu wpłynął wniosek o odroczenie wykonywania kary. Jak obrońca to argumentuje? Tego nikt mi nie powiedział.

----------------

Ksiądz Zbigniew w 2008 roku przestał być proboszczem. Doprowadził do tego obecny biskup diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej ks. Edward Dajczak. Biskup tłumaczy, że dostał informacje, że ksiądz żyje w związku homoseksualnym. Zaproponował mu leczenie, a gdy ten odmówił, został wydalony z kurii. W grudniu 2009 Zbigniew R. został suspendowany (nie może już pełnić obowiązków kapłańskich). Biskup Dajczak zapewnia, że nie wiedział o pedofilskich skłonnościach Zbigniewa R. do listopada 2009 r., gdy dostał pierwszy list od Marcina K.
"

~rus

Jan i tyle wiesz z tego wszystkiego.Palme bierze się jako symbol,można trzymać ją jakkolwiek

~rus

Krzysiek,w Stalowej nie widze żeby ubyło,w kościołach i tłumy i to nie tylko w święta.

~Jan

Ładne ostatnie foto jedna baba trzyma palmę jak kwiatek druga jak parasolkę, a trzecia jak miotłe.

~estel

Krzysiu, jak już cytujesz Die Zeit to nie zapomniej napisać, że, raz ogólnie liczba katolików wzrosła na świecie, dwa w Polsce ubyło ze zwględu na emigrację i mniejszy przyrost naturalny. A nie co chciałbyś zapewne zasugerować, że nie chcą ciemnogrodu i odchodzą od wiary!

~Krzysiek

~rus
Religia chrześcijańska żyje i ma się dobrze.

Odpowiedz.
Ma sie zle i umiera !
Chrystus zwycięży


W Polsce ubyło w 13 lat 692 tys. katolików

W zasadzie jedynym większym geograficznie obszarem, gdzie liczba katolików w ciągu ostatnich 10 lat spadła, jest Europa Północna i Środkowo-Wschodnia.

W tym Polska, gdzie z 34,6 mln. katolików (przy 38,3 mln ludności) ubyło 2 proc., czyli około 692 tys. ludzi.

O 7 proc. spadła liczba katolików w Niemczech, o 11 proc. w Czechach, o 12 proc. - w Holandii i w Rumunii.







Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski.


Pisanki, baranek i zajączek.

Wielkanocne zwyczaje ludowe[edytuj]

Z obchodami świąt wielkanocnych związanych jest wiele zwyczajów ludowych (z których część wywodzi się ze starosłowiańskiego święta Jarego):

śniadanie wielkanocne, pisanki, święcone, śmigus-dyngus, dziady śmigustne, Rękawka, Emaus, walatka, z kurkiem po dyngusie, Siuda Baba, wieszanie Judasza, pogrzeb żuru i śledzia, pucheroki, palma wielkanocna, Jezusek Palmowy.









Wyznaczając datę

Wielkanocy

opierano się na żydowskim święcie Paschy,

lecz w sposób … nietypowy - najważniejszym wymogiem stało się oddzielenie święta zmartwychwstania od żydowskiej Paschy,
by nigdy się nie spotkały.

W taki oto sposób chrześcijańska Wielkanoc stała się ruchoma.
Daty Wielkiej Nocy i Święta Zmartwychwstania się nakładały (mniej więcej),

dlatego też usilnie próbowano jedno zastapić drugim (pogańskie chrześcijańskim).





Wybaczmy chrzescijanom co czynia bo nie wiedza jakie swieta swietuja i pielegnuja zwyczaje.

Dziekujmy im za utrzymanie przez 2 tysiace lat obrzedow poganskich naszych przodkow slowian i innych.








Osobiscie dziekuje wszystkim tym co pokazuja prawde i rzeczywistosc kosciola rzymsko - katolickiego.