Wywiad z Markiem Raduli

Muzyka i śpiew - namiętności, którym trudno oprzeć się wielu młodym artystom. O tegorocznych Zimowych Warsztatach Muzycznych rozmawialiśmy z Markiem Raduli. Jego zdaniem każdy z uczestników tego przedsięwzięcia ma szansę na to, by zostać kiedyś gwiazdą…
Zimowe Warsztaty Muzyczne wpisały się już na stałe w stalowowolskie życie artystyczne. Świadczy o tym ich popularność - uczestnicy z roku na rok wracają bowiem do MDK, by szlifować swoje talenty. Młodzi ludzie wiedzą, że tylko pod okiem fachowców mogą poszerzać już posiadane umiejętności. Ciężka praca własna i tacy artyści (w roli przyjaznych mistrzów-wykładowców) jak Marek Raduli, Jacek Królik, Grażyna Łobaszewska, Ola Królik, Dawid Lewandowski, Marcin Steczkowski, Marcin Jadach, Jan Kiedrzyński czy Mariusz Godzina dają wielkie szanse na indywidualne postępy. Droga do sukcesu to wytrwałość, upór i wiele ćwiczeń, bo sam talent to za mało. Liczy się wiedza, jaką przekazują im profesjonaliści, wspaniali muzycy. Udział w warsztatach to okazja jakich niewiele. Uczestnicy wiedzą o tym, dlatego też tak licznie i chętnie chcą kształcić się i ćwiczyć. W tegorocznych warsztatach brało udział 120 osób z terenu powiatu stalowowolskiego.
- Na szczęście mamy swoich wychowanków i to dobrze świadczy o warsztatach, że chcą wracać i rozwijają się, mając tu okazję podzielić się tym, co zrobili przez rok. Ochoczo przychodzą na te zajęcia i prezentują swój wysiłek całoroczny po to, żeby skonfrontować czy to ma nadal dobry kierunek. Pochłaniają nową porcję materiału, znowu znikają na rok, działają w swoich zespołach, przychodzą ze swoimi nagraniami. To tak jak z rośliną, o którą się troszczymy; potem jak zakwitnie, to my, ogrodnicy, mamy przyjemność delektować się efektem końcowym – bogactwem barw, kształtów i zapachów. Tutaj efektem końcowym będzie (daj Boże żeby im wszystkim udało się osiągnąć swoje marzenia) zrobienie kariery: nagranie płyty, osiągnięcie uznania, może nawet popularności. To jest głównym celem, ale także wtajemniczeniem w arkana rzemiosła i sztuki. Uczestnicy warsztatów dorastają w poczuciu koniecznego podjęcia wielkiego wysiłku, bo już wiedzą, że żeby zostać artystą, żeby zostać muzykiem, żeby zostać twórcą, nie wystarczy oglądać YouTube, tylko naprawdę trzeba się napracować i spędzić parę godzin dziennie na solidnej pracy, na żmudnych ćwiczeniach. Oni to wiedzą i widzę, że w wielu wypadkach realizują ten zamysł w sposób zawodowy – mówi gitarzysta, aranżer i kompozytor Marek Raduli.Czy widzi Pan wśród warsztatowiczów jakąś gwiazdę?
- Są to same gwiazdki, wszyscy bez wyjątku. Każda osoba, która tutaj przychodzi, obojętnie czy enty raz, czy któryś z kolei, czy po raz pierwszy, może to być kiedyś gwiazdka i ja nie chcę tutaj wyróżniać nikogo ani faworyzować, bo każda z tych osób młodych jest swoistą gwiazdką, i oby te osoby wyrosły na poważne gwiazdy... Natomiast wartość tzw. dodana to to, że zamiast leżeć do góry brzuchem lub siedzieć przy komputerze chcą mozolnie pracować po to, żeby się rozwijać. To dla mnie jest już symptom wschodzącej gwiazdki.Zapewne nie będzie łatwo przebić się młodym osobom, czy jednak ktoś z nich ma na to szansę?
- Nigdy nie było łatwo. Wiadomo, że statystycznie i procentowo nie wszystkim się uda osiągnąć ten rezultat, ale bez wątpienia każdy będzie bogatszy o ważne doświadczenia, które prędzej czy później zaprocentują. Albo przekażą to swoim dzieciom, albo sami osiągną rezultat. Czy się przebiją? Daj Boże. Na to nie ma gotowej recepty. To jest bardzo trudny kawałek chleba, być czynnie grającym muzykiem, być artystą i jeszcze żyć z tego, ale dzisiaj każdy zawód wymagający jakiejś specjalizacji okupiony jest ciężką pracą. Nie jest łatwo zostać prawnikiem, a tym bardziej bardzo dobrym prawnikiem. Nie jest łatwo zostać bardzo dobrym lekarzem, inżynierem czy naukowcem. Tak samo jest z zawodem muzyka. Żeby coś osiągnąć, trzeba się napracować, udaje się to rzeczywiście nielicznym, ale na tym to polega.Jak ocenia Pan zupełnie nowe osoby, które po raz pierwszy pojawiły się na warsztatach?
- Trudno jest ocenić tak wielu uczestników w ciągu dwóch dni. Ale doceniam ich determinację. Była bardzo silna grupa wokalistek - aż 60. To świadczy o tym, ze zainteresowanie muzyką nie słabnie, a wręcz wzrasta. Dla mnie jest to symptom tego, że warsztaty są tutaj potrzebne i już wiadomo, że ten projekt jest cały czas rozwojowy.Czego ciekawego mogliśmy się spodziewać podczas finałowego koncertu?
- Samych ciekawych sytuacji i wielu pozytywnych emocji – i tak było. Każdy kto wyjdzie na scenę i spróbuje przełamać swoje opory, swój stres, to robi coś wyjątkowego i bez względu na poziom wykonawcy wiem, że im się to udało, i żeby wypadli dobrze, bo to dla nich bardzo ważne. Taki koncert jak ten na finał warsztatów może być przełomowy w ich życiu – czego im wszystkim życzę.Przewiń do komentarzy






Komentarze