Odszkodowanie za próg?

Image

Odkąd na ul. Brandwickiej pojawił się próg zwalniający, mieszkańcy narażeni są na niedogodności. Zwłaszcza Pan Stanisław, który z dniem pojawienia się nowej infrastruktury drogowej, nie zaznał spokojnego dnia.

Próg w postaci wzniesienia dla pasów dla pieszych postawiono na Brandwickiej w 2011 roku. Miał on sprawić, by kierowcy zdejmowali nogę z gazu i by było bezpieczniej. Niestety, kierowcy oczekiwań urzędników nie spełnili, a korzystanie przez z nich z progu jest bardzo hałaśliwe i kłopotliwe.

HAŁAS I WSTRZĄSY

W domu Pana Stanisława, stojącym dokładnie na wysokości wzniesienia nie ma ani chwili spokoju. Hałas pokonujących próg samochodów to utrapienie. W dodatku na budynku w którym mieszka Pan Stanisław zaczęły pojawiać się pęknięcia. Są one z pewnością konsekwencją drgań jakie wywołują samochody "przeskakujące" przez próg ze zbyt dużą prędkością.

Kierowcy zobowiązani są, aby w miejscu wzniesienia zdjąć nogę z gazu i zwolnić do 20 km/h. Niestety niewielu się na to decyduje. Samochody przejeżdżają więc z hukiem, wywołując drgania odczuwalne w domu Pana Stanisława. Mężczyzna poprosił o zbadanie poziomu hałasu w jego mieszkaniu. Okazało się, że w związku z progiem dopuszczalna norma przekroczona została o 9 decybeli.

WBREW USTAWIE I POTRZEBIE?

Eksperci z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Środowiska uznali, że hałas jest zbyt duży, ale to nie jest jedyny argument Pana Stanisława na to, by próg usunąć. Okazuje się bowiem, że powstał on kompletnie nie potrzebnie i wbrew obowiązującemu prawu. Zdaniem utrapionego mieszkańca Brandwickiej, nikt z przejścia dla pieszych tutaj nie korzysta.

URZĘDNICY WIEDZĄ, TRZEBA CZEKAĆ DO 2015

Pan Stanisław poinformował o całej sprawie wiele instytucji. Prosił o pomoc w urzędzie miasta, składał pisma do Wojewody Podkarpackiego, Komisji Europejskiej, Najwyższej Izby Kontroli i Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Nikt jednak nie odpowiedział satysfakcjonująco i nie zajął się problemem. Pan Stanisław gotowy jest udać się ze sprawą do sądu.

Tymczasem Naczelnik wydziału gospodarki komunalnej w Urzędzie Miasta wie, że sprawa nie jest taka łatwa do rozwiązania. Modernizacja ulicy, w tym postawienie wzniesienia, sfinansowane było dzięki dotacjom unijnym. Gdyby miasto przeniosło teraz zbudowaną infrastrukturę, mogłoby to skończyć się koniecznością zwrotu unijnych funduszy.

TYMCZASOWE ROZWIĄZANIA?

Aby nieco złagodzić udrękę Pana Stanisława, urzędnicy zastanawiają się nad lepszym oznakowaniem wzniesienia i ograniczeniem ruchu. Powstały propozycje, aby wzniesienie oświetlić diodami, zaś drogę zamknąć dla pojazdów o tonażu większym niż 2,5 tony. Czy Pan Stanisław uzna to za wystarczające wsparcie, aż do czasu kiedy w 2015 roku będzie można w końcu naprawić to, co kosztowało miasto 3 miliony złotych i okazało się jedną wielką klapą. Pokaże czas.

[diznabe]

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~Mrugała

Żeby nie stracić dotacji zakażą ruchu samochodów. To nie jest normalny kraj.

~Bobik

gulgul
CYTAT
składał pisma do Wojewody Podkarpackiego, Komisji Europejskiej, Najwyższej Izby Kontroli i Samorządowego Kolegium Odwoławczego.


Pan Stanisław to hardkorowiec jest.

Albo idiota.

Nazgul nie pomyślałeś,że są jeszcze inne opcje ?

Ja uważam,że Pan Stanisław wziął sprawy w swoje ręce i nie dziwie mu się,ze próbuję szukać sprawiedliwości w każdym możliwym urzędzie, instytucji. Jak próg odczuwalny był by w domu urzędnika, sprawę załatwiono by szybko. Panie Stanisławie życzę powodzenia a kierowcą którzy nie zwalniają przed progami rozumu !

gulgul

CYTAT
składał pisma do Wojewody Podkarpackiego, Komisji Europejskiej, Najwyższej Izby Kontroli i Samorządowego Kolegium Odwoławczego.


Pan Stanisław to hardkorowiec jest.

Albo idiota.