Romantyczni w Walentynki?

Image

14 lutego, czyli Walentynki. Postanowiliśmy ruszyć w miasto i dowiedzieć się, co takiego mieszkańcy Stalowej Woli przygotowali dla swych połówek. Jak chcą uderzyć w delikatne struny ich serca?

Romantykami nie są, ale chcą pokazać, że kochają…

- Nie jestem romantykiem, ale wiem, że moja ukochana liczy, że ten dzień jakoś będziemy świętować. Dlatego na początek zaplanowałem kolację w dobrej restauracji, na której wręczę jej bilety na weekendowy wyjazd do Zakopanego w ekskluzywnym hotelu – powiedział nam Marcin (imię zmienione w trosce o to, by chytry plan naszego Czytelnika nie został ujawniony). Romantyczną kolację zaplanowała także Marta. – Ugotuję coś dobrego, obejrzymy film, a potem wskoczę w nową bielizną i już. Ot tak, nic niezwykłego – przyznała. Anna Kruchta nie jest zwolenniczką Walentynek. – Podchodzę do tego święta z odrobiną humoru i dystansem. Postanowiłam, że mojemu chłopcu kupię serce do złożenia, z cyklu takich zabawek edukacyjnych. Podchwyciłam ten pomysł od jednej z telewizyjnych gwiazd. Będzie zabawnie i nie „za słodko” – odrzekła.

Wiele lat ze sobą… czy dalej dbają o siebie?

Pan Jan kupi swojej żonie słodką bombonierkę i bukiet kwiatów. – Już jesteśmy ze sobą prawie 10 lat. Wiem, że moja żona nie przepada za tym świętem. Wiem też , że jakbym jednak o nim zapomniał i nie kupił symbolicznego kwiatka to byłaby niezadowolona, więc zawsze się zabezpieczam – skomentował z uśmiechem. Przyznał, że mimo wielu lat razem wciąż jest między nimi ogrom miłości. – Pewnie, że się kłócimy, ale w obliczu tego, że naprawdę się kochamy, to niewiele zmienia – podsumował. Pani Adrianna Wilczyńska ze swoim mężem przeżyła 20 lat. – Spodziewam się bukietu kwiatów, jak co roku – mówi z delikatnym uśmiechem. – A czym ja się odwzajemnię? W seksowną bieliznę nie wskoczę, bo lata nie te, ale pewnie spędzimy miły wieczór we dwoje. Przyrządzę jego ulubione cisto jabłkowe - podpowiedziała. I dodała, że jak byli młodzi to Walentynki zawsze hucznie obchodzili. – To był dla nas wyjątkowy dzień. Święto zakochanych chcieliśmy w jakiś niezwykły sposób uczcić – mówiła. Opowiedziała też niezwykłą historię. – Przez kilka lat, od około 16 roku życia dostawałam Walentynkę od jednej i tej samej osoby. Skąd wiedziała, że to ta sama osoba? – Bo poza tym, że specyficznie się podpisywał - prawie kaligrafował słowo Walenty - to numerował wysyłane kartki. Obok podpisu zawsze rysował prawie takie same, koślawe serce. Po kilku latach okazało się, że był to mój mąż, choć wówczas jeszcze nim nie był. Po latach się dopiero przyznał – opowiada. Pytana, czy nigdy nie rozpoznała pisma męża odpowiada: Wstyd się przyznać, ale nie. Może dlatego że nie przywiązywałam do tego zbytniego znaczenia.

Czy ktoś wysyła jeszcze Walentynki?

A co z wysłaniem standardowych Walentynek? Ten zwyczaj kwitnie w gimnazjum i szkołach podstawowych. Wśród starszych jest praktykowany dużo rzadziej. – Wysłałam jedną. Do kogoś kto wpadł mi w oko i nie ma pojęcia o moim istnieniu. Czy liczę, że jakąś dostanę? Raczej nie, bo chłopcy są mniej romantyczni i wolą końskie zaloty niż pisanie kart… - podsumowała uczennica gimnazjum ze Stalowej Woli. Nie chciała podać swojego imienia i nazwiska, żeby nie zostać ujawnioną. Nie udało nam się znaleźć żadnego chłopca, który przyznałby się do wysłania standardowej Walentynki. Za to wśród starszych pań znalazłyśmy taką, która kupiła dość nietypowych kształtów kartę Walentynkową. – Co prawda nie wyślę jej pocztą, bo jest za duża, ale podłożę gdzieś w domu, żeby ukochany się zdziwił – powiedziała wyraźnie z siebie zadowolona pani Karolina.

A Wy co zaplanowaliście na Walentynki?

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~wee

Banda idiotów wydająca kasę na badziewne serduszka bo tak nakazują im media i importowana moda.