Cud na Podkarpaciu

Image
[mini]Fot. nadesłane przez czytelnika.[/mini]

Skontaktował się z nami czytelnik, który zachęca do odwiedzenia bazyliki Matki Bożej Bolesnej w Jarosławiu, gdzie pod koniec 2012 r. wydarzył się cud, a także miały miejsce uzdrowienia.

Z głów spadły korony

- Zaledwie 80 km od Stalowej Woli miał miejsce prawdziwy cud. Matka Boża poprosiła o koronę dla siebie i swojego Syna. W niewytłumaczalny sposób z głów Jezusa i Maryi, na oczach świadków spadły ich dotychczasowe korony. Do Jarosławia przychodzą prawdziwe pielgrzymki wiernych do klasztoru Dominikanów. Warto by było zorganizować ze Stalowej Woli pielgrzymkę do tego świętego miejsca. Podobno wydarzyły się tam także cudowne uzdrowienia- pisze do nas czytelnik.

Tuż po świętach Bożego Narodzenia, w piątek 28 grudnia 2012 r. podczas porannej mszy świętej, którą odprawiał subprzeor i ekonom klasztoru o. Lucjan Sobkowicz, wydarzyło się coś niewytłumaczalnego, nazwanego przez dominikanów, jaki i wiernych cudem. W bazylice Matki Bożej Bolesnej w Jarosławiu stoi Figura Matki Bożej Bolesnej. Korony, które założone były na głowie Jezusa i Matki Bożej spadły na ziemię, w wewnętrzną niszę ołtarza, za tabernakulum, w dwóch różnych kierunkach: Maryi w lewą stronę, Jezusa natomiast w prawo. Wydarzyło się to na oczach około 30-50 wiernych. Koron nikt nie dotykał, ani w ten dzień, ani wcześniej.

Nikt przy nich nie manipulował, a same nie mogły spaść

- Nie da się tego tak normalnie wytłumaczyć, ponieważ obie korony były dość obszerne, duże. Obie korony mocno spoczywały na głowach, obie korony były od siebie niezależne, spoczywały na głowach piety- Matki Bożej i Pana Jezusa, i one były niezależne od siebie. Nikt nie wchodził na górę. Nikt w ostatnich tygodniach nie wymieniał welonu, bo aby zmienić welon należy podnieść koronę do góry, więc nikt nie ingerował w obecność i usytuowanie tych koron na głowie Matki Bożej. (...) Dla nas był to czytelny znak, od razu odczytany: Matka Boża chce, żebyśmy ufundowali jej, wykonali dla niej nowe korony - mówi ojciec Jacek Skupień.

Całe to wydarzenie poprzedziły starania ojca Lucjana Sobkowicz o to, aby z okazji 300-lecia konsekracji bazyliki uczcić Matkę Bożą i z tej okazji wymienić stare, mosiężne korony usytuowane na głowach Maryi i Jezusa.

Jeden z ojców prosił o znak z nieba

Ojciec Sobkowicz dzień przed tym, kiedy wydarzył się cud w Jarosławiu rozeznawał się w kosztach wykonania nowych koron, ale okazało się, że przekraczałoby to możliwość ojców, tym bardziej, że wydatków związanych m.in. z remontem jest w bazylice sporo. O. Lucjan Sobkowicz w czwartkowy wieczór 27 grudnia modlił się słowami: „Matko Boża, jeżeli nie chcesz tych starych koron, chcesz nowych, to daj znak i sama znajdź sobie pieniądze, bo ja po prostu nie dam rady, nie wiem skąd te pieniądze wziąć”. Dzień później wydarzył się cud.

Ludzie przynoszą złoto i srebro, są już cuda i uzdrowienia

Wieść o niezwykłych wydarzeniach w Jarosławiu bardzo szybko się rozeszła i co ciekawe, bez żadnej zachęty czy próśb ze strony dominikanów zaczęli przynosić złote i srebrne łańcuszki, pierścionki, obrączki, kolczyki i inne rzeczy na wykonanie nowych koron. Podczas wizyt duszpasterskich wierni również ofiarowują różnego typu wyroby ze złota i srebra, aby pomóc w wykonaniu nowych koron.

Do bazyliki w ostatnim czasie przybywa wielu wiernych z Podkarpacia, by u stóp Matki Bożej pomodlić się i poprosić o łaski. Troje wiernych zostało w cudowny sposób uzdrowionych. Mieszkanka Jarosławia zmagająca się z nowotworem po modlitwie przed figurą została uzdrowiona w niezwykły sposób. Lekarz, pod opieką którego była wydał oświadczenie, że jej przypadek kwalifikuje się jako cud.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~z sieci

Wklejki nie są dla ciebie, tylko dla tych którzy maja ochotę przeczytać. Nawet jeżeli przeczyta tylko jedna osobaniezależnie jakie wnioski wyciągnie, to warto. Nadążasz ?
JAK TO SIĘ ROBI-PRZECZYTAJCIE O SŁAWNYM CUDZIE Z NEAPOLU

FAŁSZYWA "ŚWIĘTA" KREW

Dziś na kanale tv National Geographic można było obejrzeć niezwykle interesujący film dokumentalny poświęcony "cudowi krwi św. Januarego
" To, co w nim przedstawiono skłoniło mnie, by wiadomosciami z filmu podzielić się z Wami, gdyż naukowcy zdemaskowali praktycznie jeden z "największych cudów" Kościoła katolickiego!

"Każdego roku, od kilkunastu stuleci, w Neapolu ma miejsce nadzwyczajny fenomen, tak zwany "cud krwi" św. Januarego. Męczennik ten został ścięty w 305 r. Jak mówi tradycja, jedna z pobożnych kobiet obecna podczas egzekucji, zebrała do flakonika pewną ilość krwi. Krew Świętego przechowywana jest w specjalnym relikwiarzu. Od tamtego czasu, każdego roku dokonuje się niewytłumaczalny fenomen. Skrzepnięta krew "ożywia się" przechodząc w stan płynny. Badania naukowe wykazały, że jest to prawdziwa ludzka krew, która ma właściwości i zachowuje się jak tętnicza krew żyjącego człowieka. Ten cudowny znak powtarza się 19 września w rocznicę męczeństwa Świętego, a także w pierwsza niedzielę maja oraz czasami 16 grudnia, z okazji wyjątkowych wydarzeń." - czytamy na stronie katolickiego serwisu "Świadkowie Jehowy - prawdziwe oblicze sekty". "Krew" przechowywana jest w bazylice katedralnej w Neapolu - w osobnej, dobrze strzeżonej kaplicy, w niszy za ołtarzem. Do skrytki, gdzie się ją przechowuje, opatrzonej aż czterema zamkami klucze mają jedynie kardynał - biskup Neapolu i burmistrz miasta. Prezentowana jest publicznie zasadniczo tylko raz w roku - 19 września, w rocznicę śmierci "świętego" Januarego. Wówczas to, pod wpływem delikatnego potrząsania zmienia stan skupienia ze stałego (skrzep) na ciekły - dzieje się to podczas uroczystej liturgii, a poprzedzone jest intensywną modlitwą grupy starych kobiet, określanym mianem "ciotek św. Januarego". "Cud" dokonuje się na oczach tysięcy ludzi... Sama uroczystośc ma charakter wróżbiarski - to, czy do cudu dojadzie czy też nie (na przestrzeni wieków, z niewiadomych przyczyn, nie doszło do niego zaledwie kilka razy, co zwykle wiązano z następującymi wkrótce nieszczęściami), i jak długo trwa uzyskanie stanu płynnego ma rzekomo wieszczyć o najbliżsych losach Neapolu.

"Relikwię" poddano wprawdzie badaniom, ale nie otwiarając ampułek (rzekomo jest to niemożliwe - metodą spektrograficzną. Stwierdzono, że zawiareją prawdziwą ludzką krew, podobno bez żadnych domieszek. Ciekawe, że Kościół nie godzi się na uważne obejrzenie i zbadanie relikwii przez osoby postronnje, niezależnych naukowców. To pozwala sądzić, że ta stara instytucja ma coś do ukrycia... Bo niby bdlaczego nie dopuszcza się badaczy żądnych poznania prawdy? Jeśli sa tak pewni prawdziwości krwi i związanego z nią cudu, to czemu nie godzą się na badania, które w takim układzie mogłyby tylko potwierdzić go i umocnić wiarę wiernych? Czyż ten fakt nie wskazuje na szachrajstwo?

"Fizycy i hematolodzy są zgodni, że przetrwanie krwi przez przeszło 1690 lat w stanie morfologicznie niezmienionym oraz nagłe zmiany w objętości i ciężarze, przechodzenie w stan płynny i powrót do pierwotnego stanu, tego wszystkiego nie można wytłumaczyć na gruncie nauki. Współczesna nauka nie może dać żadnego przekonywującego wyjaśnienia dla tego tajemniczego zjawiska. Wszystkie próby laboratoryjnego odtworzenia tego fenomenu okazały się fiaskiem. (...) Analiza spektrograficzna udowodniła ponad wszelką wątpliwość, iż mamy do czynienia z prawdziwą, arteryjną, czystą ludzką krwią, bez żadnych obcych substancji chemicznych. Hipoteza dodania w średniowieczu do krwi jakiejś substancji całkowicie upadła dlatego, że badania archeologiczne dowiodły , że ampułki i ich zamknięcia pochodzą z IV wieku i nie ma możliwości innego ich otwarcia jak tylko przez rozbicie." - czytamy dalej w tym samym katolickim serwisie. Pierwsze stwierdzenie jest absolutnie zgodne z prawdą. mkało tego po 17 stuleciach taka zakrzepła krew zmieniłaby się w proch. Kłamstwem jest jednak, że próby laboratoryjnego odtworzenia cudu skończyły się fiaskiem. Otóż cud udało się odtworzyć prof. Luigi Garlaschelli z uniwersytetu w Pavii (okolice Mediolanu) - co zostało pokazane bardzo dobrze w filmie zrealizownym przez "National Geographic".

W filmie zwrócono uwagę na fakt, że "krew św. Januarego" pojawia się po raz pierwszy w historii nie z chwilą jego śmierci, lecz dopiero w średniowieczu. "Do rozpuszczenia krwi doszło po raz pierwszy w 1389r. kiedy po raz pierwszy publicznie pokazano ampułki" (Mateusz Markiewicz "Powtórzył się cud św. Januarego, EAI Kościół.pl, 18 marca 2005). Zauważmy sprzeczność jaka się pojawia. W cytowanym na wstępie serwisie czytamy bowiem: "Od tamtego czasu, każdego roku dokonuje się niewytłumaczalny fenomen." A więc przez ponad 1000 lat nikt postronny nie widział tych ampułek. Ba! Nie ma o nich żadnej wzmianki! Pierwszy cud dokonuje się, gdy pierwszy raz pokazywane są ampułki (fakt historyczny)! Realizatorzy programu, za prof. Garlaschellim zwracają uwagę, że są to czasy rozkwitu alchemii - potępianej przez Kościół katolicki jako "szatańska nauka", a będącej w rzeczywistości wczesną poprzednicząk współczesnych nauk chemicznych. Prof. Garlascherlli nie kwestionuje, że ampułki z "cudowną krwią" zawierają ludzką krew, ale stwierdza, że muszą zawierać coś jeszcze - mianowicie żel tiksotropowy, bazujący na trójchlorku żelaza (mogącym pochodzić z pobliskiego wylkanu, Wezuwiusza). jest to substancja reagująca na ruch, lekkie wstrząsy - pod ich wpływem zmienia stan stały na ciekły dokłądnie tak samo jak "krew św. Januarego". Oczywiście są jeszcze problemy, gdyż naukowcom jak dotąd udaje się podtrzymać tą substancję w stanie umożliwiającym przeprowadzenie "cudu" tylko przez dwa lata od stworzenia żelu, ale prof. Garlaschelli stwierdza, że także kwestia czasu da się z pewnością rozstrzygnąć - uda im się odkryć tajemnicę trwałości substancji zastosowanej do stworzenia "cudownej krwii św. Januarego". Jest całkowicie przekonany - i w znacznej mierze już to udowodnił - ze "cud" z Neapolskiej katedry nie ma w sobie nic nadprzyrodzonego - jest efektem wiedzy alchemicznej.

Nauka w służbie obalania mitów... Moje przemyślenie: czy Bóg posłużyłby się cudem tak tandetnym i łątwym do powtórzenia przez ludzi? I czy dałby coś, co służyć będzie potępianemu wielokrotnie przez Biblię wróżbiarstwu? Naprawdę cieszę się, że nauka dostarcza argumentów przeciwko takim "cudom", choć zdaję sobie sprawę, że wielu katolikom to nie wystarczy i predzej będą skłonni przekląć takich naukowców, jak prof. Garlaschelli (już obecnie niemile w3idziany w środowiskach katolickich), niż uznać, że padli ofiarą sprytnego oszustwa..

~rus

"Aby Wam wszystkim utrudnic zycie wkleje pare tekstow dla zadania pytan ".-a czy nie jest ono wystarczająco trudne?Te wklejanki naprawde nic nie dają jak je widzę to omijam szerokim łukiem.Czy nie lepiej opisać jakieś własne przemyślenia,przypadki.Za bardzo zaplątaliście się niektórzy w sieć jaką jest internet.Żyjecie życiem wyimaginowanym tym co rzucą wam jakieś media.A życie toczy się tu i teraz, we mnie,blisko,a nie gdzieś hen daleko

~Norman

Idę stąd, poczułem się tu jak na oddziale psychiatrycznym.

~Krzysiek

Będą zbierać podpisy aby ocalić krzyż
środa, 04 stycznia 2012 09:54 Tomasz Gotkowski Stalowa Wola

8 stycznia pod stalowowolskimi kościołami ruszy akcja zbierania podpisów pod apelem do prezydenta, aby umożliwił legalizację krzyża.

Trzeba będzie podać imię, nazwisko oraz numer PESEL. Pytanie tylko czy prezydent zmieni zdanie. Zapytaliśmy go o to, a odpowiedź publikujemy 5 stycznia w papierowym wydaniu „Sztafety".

Poniżej zaś pełna treść apelu, jaki odczytano w minioną niedzielę w stalowowolskich kościołach:

Szanowny Pan

Andrzej Szlęzak

Prezydent Miasta Stalowej Woli

Szanowny Panie Prezydencie!

My niżej podpisani, jako reprezentanci wielu środowisk miasta Stalowej Woli, zwracamy się do Pana o podjęcie dialogu w sprawie pozostawienia na obecnym miejscu poświęconego krzyża na osiedlu Młodynie. Uważamy, że sprawę tę należy rozwiązać w drodze dialogu

i porozumienia. Zgoda, zrozumienie racji drugiej strony, jest zawsze źródłem dobra i usuwania trudności, a zwłaszcza wtedy, gdy dotyczy spraw świętych dla katolików.

Krzyż, który stał się przedmiotem niepotrzebnego sporu, jest przede wszystkim symbolem naszej wiary. Od Giewontu po Bałtyk polskie drogi usłane są krzyżami, tak jak usłana krzyżami i cierpieniem jest historia naszego Narodu. Potrzeba, abyśmy dzisiaj przypomnieli sobie wszyscy, co jest dla nas święte, co jest naszą dumą narodową, co zrobić, by nie zniszczyć tego, co było budowane przez naszych ojców przez kolejne wieki. Oni, niosąc krzyż Jezusa Chrystusa, nieustannie wołali

— „Tylko pod tym Krzyżem, tylko pod tym Znakiem, Polska jest Polską

a Polak Polakiem".

Od ponad dwóch lat w Stalowej Woli trwa niepotrzebny spór niszczący wzajemne relacje. Symbol naszej wiary, ustawiony jako wotum mieszkańców w miejscu publicznym, stał się przedmiotem niepotrzebnego konfliktu. Dziś potrzeba nam jednak jedności i zgody, aby nasze miasto mogło się pomyślnie rozwijać oraz kształtować pozytywny wizerunek w Polsce.

Szanowny Panie Prezydencie!

Zwracamy się z gorącą prośbą o podjęcie mediacji zmierzającej do wydzierżawienia miejsca wokół krzyża na osiedlu Młodynie.

Dzięki temu krzyż będzie mógł tam pozostać dla mieszkańców, którzy na co dzień otaczają go opieką i modlitwą. Krzyż ten dla wielu stalowowolan jest codzienną nadzieją i miejscem zawierzenia swoich nadziei, trosk i problemów.

Zdajemy sobie sprawę, że krzyż został ustawiony bez administracyjnej zgody Pana Prezydenta jako formalnego właściciela terenu miasta Stalowej Woli. Mamy jednak nadzieję, że Pan Prezydent, szanując uczucia religijne mieszkańców i ich wolę, wyrazi zgodę na legalizację jego lokalizacji poprzez wydanie zgody na dzierżawę tego terenu.

W imieniu wielu środowisk Stalowej Woli, zjednoczonych w tej sprawie, zwracamy się do Pana o podjęcie dialogu w celu zażegnania sporu o poświęcony krzyż na osiedlu Młodynie.



Udostępnij...
Komentarze (24)








Autor: C.. , 2012-01-04 21:02:26

KRZYŻ MOŻNA SAMOWOLNIE USUNĄĆ ?

JAKA BĘDZIE KARA?

SAMOWOLA KOŚCIOŁA BĘDZIE MIAŁA KIEDYŚ KONIEC?



-+Ocena: +7

~Norman

@belferka, a dzieje się, dzieje. Trzeba z tym walczyć, bo wrócą stosy, a rus z Hergutem spalą mnie jako pierwszego. Oczywiście w miłości do boga wszechmogącego. Amen.

~Krzysiek

~rus
Brawo,uczcie się od Krzyśka jak mądrze zadawać pytania i szukać siebie.To nie to co Norman na którego wszyscy mają już wysypke bo tylko jadem zieje i osiąga skutek odwrotny od zamierzonego.Z Krzyśkiem szłoby fajnie porozmawiać
Dodano: 17 Stycznia 2013 14:26:32



~rus osobiscie nie mam nic przeciwko spotkaniom w celu wyjasnienia zagadek naszego zycia we wszechswiecie i wplywu jego na nasze zycie na ziemi.

Aby Wam wszystkim utrudnic zycie wkleje pare tekstow dla zadania pytan .

~Krzysiek

~rus
Brawo,uczcie się od Krzyśka jak mądrze zadawać pytania i szukać siebie.To nie to co Norman na którego wszyscy mają już wysypke bo tylko jadem zieje i osiąga skutek odwrotny od zamierzonego.Z Krzyśkiem szłoby fajnie porozmawiać
Dodano: 17 Stycznia 2013 14:26:32



~rus osobiscie nie mam nic przeciwko spotkaniom w celu wyjasnienia zagadek naszego zycia we wszechswiecie i wplywu jego na nasze zycie na ziemi.

Aby Wam wszystkim utrudnic zycie wkleje pare tekstow dla zadania pytan .

~Krzysiek

Ks. Jerzy Warchoł wybudzany
Ks. Jerzy Warchoł, który trafił do szpitala w nocy z 16 na 17 marca 2012 roku z podejrzeniem udaru mózgu powoli będzie wybudzany ze śpiączki farmakologicznej.



Wybudzany ze śpiączki, jego stan wciąż ciężki


Ks. Jerzy Warchoł, proboszcz parafii pw. Opatrzności Bożej na Porębach trafił na Oddział Intensywnej Terapii Powiatowego Szpitala Specjalistycznego w Stalowej Woli w stanie ciężkim. Wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej poddawany był badaniom lekarskim.

Pomimo że jego stan wciąż jest ciężki, pojawiło się światełko w tunelu. Jak dowiedzieliśmy się, jego życiu na razie nie zagraża niebezpieczeństwo. Obecnie odstawiono leki, które miały utrzymywać go w śpiączce farmakologicznej, dlatego też następuje powolne wybudzanie. Pacjent musi być wybudzany stopniowo z uwagi na wiele chorób współistniejących.

Budujące jest to, że jego stan bardzo powoli, ale systematycznie się poprawia.



Ks. Jerzy Warchoł


Ur. się 29 kwietnia 1950 roku w Kwidzynie. Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne w Przemyślu. Święcenia kapłańskie przyjął 15 czerwca 1972 roku.

Od 1986 roku jest proboszczem 11,5 tysięcznej parafii pw. Opatrzności Bożej na Porębach. Jest kanonikiem honorowym Kapituły Konkatedralnej w Stalowej Woli. To właśnie w jego parafii udziela się rekordowej w diecezji ilości ślubów (80) i chrztów (140). Dowodzi to temu, że do jego parafii garnie się wielu mieszkańców i że odnosi liczne sukcesy duszpasterskie.

Znany jest też z coniedzielnych sentencji wygłaszanych po mszach świętych, które to przywołują uśmiech na twarzach parafian i pozwalają na zastanowienie się i zatrzymanie w codziennym zabieganiu.

Ks. Jerzy Warchoł założył również wiele grup duszpasterskich, między innymi: Białą Armię, Akcję Katolicką, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, ruch OAZA, Caritas, grupy modlitewne.

Ostatnio zrobiło się o nim głośno w mediach ze względu na sprawę bezprawnie postawionego krzyża na osiedlu Młodynie, w miejscu, gdzie według strony kościelnej miał stanąć w przyszłości nowy kościół.

StaloweMiasto.pl | 2 Kwi 2012 | Średnia ocena: 0 [Zglos blad]







~kronikarz
W tzw. komentarzach widac zacieklosc i wscieklosc lewackich i liberalnych (PObarwionych) kundli.Obrzydliwe robactwo i jego piewcy zasmierdzja polska ziemie.Obrzydliwe kundle. Dodano: 2 Kwietnia 2012 22:11:01

~j.23
~ekol! Jakie ma pan/i dowody na to że pan Szlęzak doprowadził pana Warchoła do utraty zdrowia?! Jeśli takich dowodów nie ma to jest to pomówienie osoby publicznej! Jest to karalne! Jeśli chodzi o krzyże to skoro już medycy przywrócili pana Warchoła do świadomości to może teraz zaniesiemy mu te "dechy" z Młodynia i niech sobie na nie patrzy z perspektywy łoża szpitalnego! Może wtedy zrozumie co jest napisane w Piśmie Swiętym na a które zawsze się powoływał!
Dodano: 2 Kwietnia 2012 21:56:40

~ekol
za to,że doprowadził Ks. Warchoła do utraty zdrowia, a może i jeszcze życia, to trzeba Szlęzakowi dostawić jeszcze pięć Krzyży,
dwa na kokoszej Górce i trzy na posesji prezydenta,by nigdy nie zapomniał o swojej winie" człowiek przeciwko człowiekowi"
I już wiem co usłyszę wali mnie to....
Dodano: 2 Kwietnia 2012 20:44:47

~estol
~kaji24....
napisz, co Ty sobą prezentujesz, oprócz swojej głupoty i tępoty.
Masz jeszcze jakiekolwiek inne zalety, napisz je pochwal się !!! Dodano: 2 Kwietnia 2012 20:35:55 ~BOB Za doprowadzenie do ciężkiego stanu zdrowia Ks. Jerzego Warchoła odpowiedzialny jest tylko i wyłącznie Prezydent miasta Stalowa Wola Pan Andrzej Szlęzak, który za swoje błędy zasłonił się Krzyżem i podburzał mieszkańców miasta do bezwzględnego ataku na Księdza i Kościół ciągle doprowadzając po różnych instytucjach i sądach, narażając do stałego stresu i niesprawiedliwego oszczerstw społeczeństwa. Powinien za to ponieść prawne konsekwencje.
Dodano: 2 Kwietnia 2012 20:29:49

~kaji24
prawde ktos napisal, ze ksieza lamia dekalog i gdzie sromnosc i ubostwo?
Dodano: 2 Kwietnia 2012 20:14:24

~pik
Do ~kuL...Wracaj waćpan deski zbieraj...oraz~Sibi...
Niech najpierw spłaci długi, łobuz.
Jeśli nie znacie dobrze sytuacji, ani nie macie dostatecznego rozeznania, to nie pier...dzielcie tu na łamach tego portalu swoich chorych zwichniętych psychicznie wywodów!!!
Po prostu - WALCIE SIĘ - jak powiedział TVM "Diana" podczas wywiadu Szlęzak...
Dodano: 2 Kwietnia 2012 19:50:46 ~PIM

~Sibi....
Niech najpierw spłaci długi, łobuz.
Jak Prezydent Szlęzak Stalowej Woli zapłaci dług wobec 250 osób, których wyrzucił na bruk, zagrabił ich majątek i doprowadził do likwidacji firmę dobrze działającą, która otrzymała certyfikat jako piąta firma dobrze działająca w Polsce, po to ,by wg. Jego pomysłu utworzyć Inkubator, który miał przynosić duże zyski, a przynosi duże straty, a tym samym skazał ludzi na dziadowską pensyjkę z MOPS-u...

Tu dług jest dużo,dużo wyższy niż Ci się wydaje...
Dodano: 2 Kwietnia 2012 19:44:25

~j.23
A kto to jest ten p.Warchoł że co chwilę jakiś artykuł o nim się pojawia?! Czy on jest jedyną osobą którą dotknął udar mózgu?! Ten pan jest takim samym obywatelem jak przeciętny Kowalski z tą tylko różnicą że ten Kowalski nie łamie dekalogu i nie biega na co dzień w czarnej długiej kiecce!
Dodano: 2 Kwietnia 2012 19:27:36

mirek777
Szybkiego powrotu do zdrowia.
Dodano: 2 Kwietnia 2012 16:29:13

~kuL
Wracaj waćpan deski zbieraj...
Dodano: 2 Kwietnia 2012 16:23:11

~Kaziu
Zdrowia i Bożej Opatrzności!
Dodano: 2 Kwietnia 2012 15:34:34

~estel
Trafił do szpitala 16 marca między 10/11 przed południem, a nie z 16 na 17 marca.
Dodano: 2 Kwietnia 2012 15:31:57

~ WIK
Dobrego człowieka to zawsze spotka nieszczęście,
a złego to nawet diabły nie chcą brać...

Ksiądz Warchoł to dobry i wspaniały człowiek, aby powrócił do zdrowia, bo bardzo nam już Go brakuje na niedzielnych Mszach...
Strata by była bardzo wielka i za pewnie nie będziemy już mieć takiego księdza proboszcza jaki jest Ks. Warchoł.
Dodano: 2 Kwietnia 2012 15:06:06

~zaaaasdaaasss
tylko patrzeć jak postawią kolejny krzyż
Dodano: 2 Kwietnia 2012 14:08:25

~Sibi
Niech najpierw spłaci długi, łobuz.
Dodano: 2 Kwietnia 2012 14:08:06

~dodej
Kto teraz będzie prezentował aforyzmy, przemyślenia i motta? Czy będzie Jego naśladowca?
Dodano: 2 Kwietnia 2012 13:35:08

~monia
Co się stanie gdy zostanie przez medyków wybudzony ale zabrany przez Pana Boga? Czy to będzie dobrze? Oby żył jak najdłużej bo "stamtąd" nikt jeszcze nie przyszedł!
Dodano: 2 Kwietnia 2012 13:32:52

~Dudus
ale stan wciaz bardzo ciezki i nie wiadomo jak sie to skonczy, to jednak ciezki stan ;( tzreba sie wiecej modlic za niego
Dodano: 2 Kwietnia 2012 13:07:38

~mieszkaniec
Bogu niech będą dzięki Ksiądz Warchoł to wspaniały człowiek, Dodano: 2 Kwietnia 2012 13:06:44

~rus

Brawo,uczcie się od Krzyśka jak mądrze zadawać pytania i szukać siebie.To nie to co Norman na którego wszyscy mają już wysypke bo tylko jadem zieje i osiąga skutek odwrotny od zamierzonego.Z Krzyśkiem szłoby fajnie porozmawiać

~belferka

Ale jaja.
I to się dzieje w XXI wieku.

~Z SIECI

JAK TO SIĘ ROBI-PRZECZYTAJCIE O SŁAWNYM CUDZIE Z NEAPOLU

FAŁSZYWA "ŚWIĘTA" KREW

Dziś na kanale tv National Geographic można było obejrzeć niezwykle interesujący film dokumentalny poświęcony "cudowi krwi św. Januarego
" To, co w nim przedstawiono skłoniło mnie, by wiadomosciami z filmu podzielić się z Wami, gdyż naukowcy zdemaskowali praktycznie jeden z "największych cudów" Kościoła katolickiego!

"Każdego roku, od kilkunastu stuleci, w Neapolu ma miejsce nadzwyczajny fenomen, tak zwany "cud krwi" św. Januarego. Męczennik ten został ścięty w 305 r. Jak mówi tradycja, jedna z pobożnych kobiet obecna podczas egzekucji, zebrała do flakonika pewną ilość krwi. Krew Świętego przechowywana jest w specjalnym relikwiarzu. Od tamtego czasu, każdego roku dokonuje się niewytłumaczalny fenomen. Skrzepnięta krew "ożywia się" przechodząc w stan płynny. Badania naukowe wykazały, że jest to prawdziwa ludzka krew, która ma właściwości i zachowuje się jak tętnicza krew żyjącego człowieka. Ten cudowny znak powtarza się 19 września w rocznicę męczeństwa Świętego, a także w pierwsza niedzielę maja oraz czasami 16 grudnia, z okazji wyjątkowych wydarzeń." - czytamy na stronie katolickiego serwisu "Świadkowie Jehowy - prawdziwe oblicze sekty". "Krew" przechowywana jest w bazylice katedralnej w Neapolu - w osobnej, dobrze strzeżonej kaplicy, w niszy za ołtarzem. Do skrytki, gdzie się ją przechowuje, opatrzonej aż czterema zamkami klucze mają jedynie kardynał - biskup Neapolu i burmistrz miasta. Prezentowana jest publicznie zasadniczo tylko raz w roku - 19 września, w rocznicę śmierci "świętego" Januarego. Wówczas to, pod wpływem delikatnego potrząsania zmienia stan skupienia ze stałego (skrzep) na ciekły - dzieje się to podczas uroczystej liturgii, a poprzedzone jest intensywną modlitwą grupy starych kobiet, określanym mianem "ciotek św. Januarego". "Cud" dokonuje się na oczach tysięcy ludzi... Sama uroczystośc ma charakter wróżbiarski - to, czy do cudu dojadzie czy też nie (na przestrzeni wieków, z niewiadomych przyczyn, nie doszło do niego zaledwie kilka razy, co zwykle wiązano z następującymi wkrótce nieszczęściami), i jak długo trwa uzyskanie stanu płynnego ma rzekomo wieszczyć o najbliżsych losach Neapolu.

"Relikwię" poddano wprawdzie badaniom, ale nie otwiarając ampułek (rzekomo jest to niemożliwe - metodą spektrograficzną. Stwierdzono, że zawiareją prawdziwą ludzką krew, podobno bez żadnych domieszek. Ciekawe, że Kościół nie godzi się na uważne obejrzenie i zbadanie relikwii przez osoby postronnje, niezależnych naukowców. To pozwala sądzić, że ta stara instytucja ma coś do ukrycia... Bo niby bdlaczego nie dopuszcza się badaczy żądnych poznania prawdy? Jeśli sa tak pewni prawdziwości krwi i związanego z nią cudu, to czemu nie godzą się na badania, które w takim układzie mogłyby tylko potwierdzić go i umocnić wiarę wiernych? Czyż ten fakt nie wskazuje na szachrajstwo?

"Fizycy i hematolodzy są zgodni, że przetrwanie krwi przez przeszło 1690 lat w stanie morfologicznie niezmienionym oraz nagłe zmiany w objętości i ciężarze, przechodzenie w stan płynny i powrót do pierwotnego stanu, tego wszystkiego nie można wytłumaczyć na gruncie nauki. Współczesna nauka nie może dać żadnego przekonywującego wyjaśnienia dla tego tajemniczego zjawiska. Wszystkie próby laboratoryjnego odtworzenia tego fenomenu okazały się fiaskiem. (...) Analiza spektrograficzna udowodniła ponad wszelką wątpliwość, iż mamy do czynienia z prawdziwą, arteryjną, czystą ludzką krwią, bez żadnych obcych substancji chemicznych. Hipoteza dodania w średniowieczu do krwi jakiejś substancji całkowicie upadła dlatego, że badania archeologiczne dowiodły , że ampułki i ich zamknięcia pochodzą z IV wieku i nie ma możliwości innego ich otwarcia jak tylko przez rozbicie." - czytamy dalej w tym samym katolickim serwisie. Pierwsze stwierdzenie jest absolutnie zgodne z prawdą. mkało tego po 17 stuleciach taka zakrzepła krew zmieniłaby się w proch. Kłamstwem jest jednak, że próby laboratoryjnego odtworzenia cudu skończyły się fiaskiem. Otóż cud udało się odtworzyć prof. Luigi Garlaschelli z uniwersytetu w Pavii (okolice Mediolanu) - co zostało pokazane bardzo dobrze w filmie zrealizownym przez "National Geographic".

W filmie zwrócono uwagę na fakt, że "krew św. Januarego" pojawia się po raz pierwszy w historii nie z chwilą jego śmierci, lecz dopiero w średniowieczu. "Do rozpuszczenia krwi doszło po raz pierwszy w 1389r. kiedy po raz pierwszy publicznie pokazano ampułki" (Mateusz Markiewicz "Powtórzył się cud św. Januarego, EAI Kościół.pl, 18 marca 2005). Zauważmy sprzeczność jaka się pojawia. W cytowanym na wstępie serwisie czytamy bowiem: "Od tamtego czasu, każdego roku dokonuje się niewytłumaczalny fenomen." A więc przez ponad 1000 lat nikt postronny nie widział tych ampułek. Ba! Nie ma o nich żadnej wzmianki! Pierwszy cud dokonuje się, gdy pierwszy raz pokazywane są ampułki (fakt historyczny)! Realizatorzy programu, za prof. Garlaschellim zwracają uwagę, że są to czasy rozkwitu alchemii - potępianej przez Kościół katolicki jako "szatańska nauka", a będącej w rzeczywistości wczesną poprzednicząk współczesnych nauk chemicznych. Prof. Garlascherlli nie kwestionuje, że ampułki z "cudowną krwią" zawierają ludzką krew, ale stwierdza, że muszą zawierać coś jeszcze - mianowicie żel tiksotropowy, bazujący na trójchlorku żelaza (mogącym pochodzić z pobliskiego wylkanu, Wezuwiusza). jest to substancja reagująca na ruch, lekkie wstrząsy - pod ich wpływem zmienia stan stały na ciekły dokłądnie tak samo jak "krew św. Januarego". Oczywiście są jeszcze problemy, gdyż naukowcom jak dotąd udaje się podtrzymać tą substancję w stanie umożliwiającym przeprowadzenie "cudu" tylko przez dwa lata od stworzenia żelu, ale prof. Garlaschelli stwierdza, że także kwestia czasu da się z pewnością rozstrzygnąć - uda im się odkryć tajemnicę trwałości substancji zastosowanej do stworzenia "cudownej krwii św. Januarego". Jest całkowicie przekonany - i w znacznej mierze już to udowodnił - ze "cud" z Neapolskiej katedry nie ma w sobie nic nadprzyrodzonego - jest efektem wiedzy alchemicznej.

Nauka w służbie obalania mitów... Moje przemyślenie: czy Bóg posłużyłby się cudem tak tandetnym i łątwym do powtórzenia przez ludzi? I czy dałby coś, co służyć będzie potępianemu wielokrotnie przez Biblię wróżbiarstwu? Naprawdę cieszę się, że nauka dostarcza argumentów przeciwko takim "cudom", choć zdaję sobie sprawę, że wielu katolikom to nie wystarczy i predzej będą skłonni przekląć takich naukowców, jak prof. Garlaschelli (już obecnie niemile w3idziany w środowiskach katolickich), niż uznać, że padli ofiarą sprytnego oszustwa..

~rus

Norman,to jak,jedziemy na pielgrzymke?Może wyleczysz się z fobii

~Krzysiek

~K...

Wszechswiat i przeznaczenie.


Kazdy sie ze mna zgodzi , ze istnieje Wszechswiat , gorzej z wyrazem " przeznaczenie ".

W swoim zyciu moje zdolnosci do przewidywania-czytania , niektorych wydarzen w przyszlosci wykorzystywalem w zyciu.
Dobre oczekiwalem z radoscia i cieszylem sie z ich faktu , gorzej bylo z tymi zlymi , ktore chcialem ominac , a niestety mi sie nie udalo !

Mozna zatrzymac zegar lecz czasu nigdy.

Ostatno zartowalem sobie z losu , ale przyszedl nieodwolalny czas podjecia decyzji , a ja nie moge stac w miejscu.
Wybralem ja w ubieglym tygodniu - przechodze na szale przeznaczenia .W zwiazku z tym zadaje sobie pytanie... kim jestem w swoim zyciu , aktorem ...czy wolna istota?

Wielu napisze ; biedny glupiec !. chory psychicznie !, przewietrz sobie mozg !.

Po czesci maja racje !

Czy wierzymy w przeznaczenia , wrozby , horoskopy ?
Ja po czesci tak , bo niektore najbardziej nieprawdopodobne mi sie ziscily w 100 procentach !



Wszechswiat stworzyl czlowieka , a mnie do tej roli.




Nie podoba mi sie moja postac - czy ktos sie ze mna zamieni ?



Jeszcz raz zycze w roku 2012 wszystkim zdrowia i spelnienia marzen !
Sobie ucieczki od przeznaczenia .



Komu my wszyscy sluzymy ?


Pokoleniom czy Wszechswiatu ?





Ja osobiscie watpie , ze tylko nam sobie. Dodano: 2 Kwietnia 2012 11:40:17

~Maria

To znak przestrogi dla tych ksiezy, ktorzy nie zyja w celibace, jak sie rodzi na plebani ich dziecko sluchaja muzyki w swoim pokoju kiedy dzwoni po pomoc dziecko juz nie zyje(pamietamy informacje o tym przypadku, o ktorym pisano 3 dni temu ).
Tak wyglada obrona dzieci narodzonych, nienarodzonych przez kler.

~aleks

troche wiaryu, pokory, bo zamiast isc sie modlic, wolicie sluchac diabla, podszeptow szatana, zamiast sie nawracac i zyc jak ludzie, wolicie nawzajem sie opluwac, pisac złosliwe komantzre, ludzie nie maja pokory, nie potrafia kochac bezinteresownie, nie potrafia sie zmienic, wola trwac w grzechu i usprawiedliwiac sie na kazdym kroku a krzykami i zlosliwosciami zakryc swoje wyrzuty (krzyki) sumienia

~Krzysiek

Koniec sprawy krzyża

Postanowienie Sądu Rejonowego w Stalowej Woli jest prawomocne. Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu nie uwzględnił zażalenia Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli na postanowienie Sądu Rejonowego w sprawie umorzenia postępowania przeciwko Czesławowi Krzysztofowi Obarze, który 16 czerwca 2012 roku przeniósł krzyż z Kokoszej Górki na swoją prywatną posesję w Zaklikowie.

Nareszcie skończyła się sprawa krzyża przeniesionego przez Cz. K. Obarę. Z pewnością nie jeden z nas odetchnie z ulgą. Już od czerwca sprawa przeniesionego przez Obarę krzyża ciągnie się nieubłaganie.

13 listopada br. Sąd Rejonowy w Stalowej Woli wydał wyrok w sprawie Czesława Krzysztofa Obary, który 16 czerwca przeniósł krzyż z kokoszej górki na teren własnej posesji w Zaklikowie. „Zdaniem sądu w zachowaniu oskarżonego nie można dopatrzyć się realizacji znamion przestępstwa” - takie słowa usłyszał Czesław Krzysztof Obara. Sędzia Anna Polańska- Ziobro wyjaśniła, że w ocenie sądu przeniesienie krzyża w inne miejsce, nie stanowiło obrażenie uczuć religijnych. Z Akt sprawy wynika, że oskarżony nie zachowywał się w uwłaczający sposób w stosunku do krzyża, a wręcz odwrotnie, po przeniesieniu zabezpieczył symbol religijny przed zniszczeniem.

- Sąd analizując materiał dowodowy, w treści niniejszego postanowienia nie dokonał jego oceny pod względem mocy dowodowej, a jedynie oparł się na ocenie faktów wynikających z całokształtu zebranego przez prokuratora materiału dowodowego, tyle, że wysnuł na tej podstawie odmienne od oskarżyciela publicznego wnioski – powiedziała sędzia Anna Polańska- Ziobro.

Prokuratura złożyła zażalenie do Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu. Zdaniem oskarżyciela sąd się pomylił. Prokuratura uzasadniała, że mężczyzna dążył do trwałego władztwa nad rzeczą, co urzeczywistnił wkopując i betonując podstawę krzyża. Dlatego jego zdaniem twierdzenie, że nie miał on na celu przywłaszczenia mienia jest niewłaściwe.

28 grudnia 2012 roku sąd w Tarnobrzegu podczas posiedzenia podtrzymał wyrok stalowowolskiego sądu stwierdzając, że czyn Czesława Obary nie zawierał znamion czynu zabronionego, a mężczyzna nie dążył do uzyskania trwałego władztwa nad rzeczą.

~Lucjan

Skąd w was ludzie tyle złości, tyle nienawidziści. Nie trzeba lubić księży ale wy samą wiare, krzyż i inne symbole religijne opluwacie.

~Anna

A ja w to wierze, i chętnie bym tam również pojechała, mam nadzieje, ze pielgrzymka się odbędzie jeśli tak całą rodziną pojedziemy.

~Norman

„Matko Boża, jeżeli nie chcesz tych starych koron, chcesz nowych, to daj znak i sama znajdź sobie pieniądze, bo ja po prostu nie dam rady, nie wiem skąd te pieniądze wziąć”. Dzień później wydarzył się cud - wierni zaczęli znosić złoto umiech

Ileż wy mi dajecie radości drodzy wierni ...

~Norman

@Gienek, tak, oczywiście. To jest dowód. Dowód na konieczność podjęcia leczenia psychiatrycznego uzdrowionego i tych, którzy w to uwierzyli.

~Gienek

Norman czytałes w ogole artykuł lekarz potwierdził, ze było uzdrowienie!!!!!! to chyba jest dowód nie????

~Norman

Korony spadły z dwóch powodów - albo matka, że tak powiem, boska zrzuciła, bo nie chciała ich nosić z prostego powodu - ze skromności, albo zrzuciła je, żeby przekazać na WOŚP.

Bezczelność klechów nie ma miary, tak jak wiara w takie wierutne bzdury ich trzody. Jak można tak ogłupiać biednych ludzi i wyłudzać od nich pieniądze bez żadnych konsekwencji prawnych? Obudź się Polsko!

~witek

Ja chetnie wezmę udział w pielgrzymce!