Czy JOW to lepszy system?

Image

Jak poinformował nas Tomasz Buczek ze stalowowolskich struktur „Zmielonych” w dalszym ciągu zbierane są podpisy w sprawie referendum o wprowadzenie Jednomandatowych Okręgów Wyborczych...

„Zmieleni” w dalszym ciągu zbierają podpisy

Członkowie ruchu społecznego zmieleni.pl uważają, że obowiązujący obecnie system wyborczy w wyborach do Sejmu jest jedną z podstawowych wad ustrojowych i skutecznie uniemożliwia powstanie w Polsce społeczeństwa obywatelskiego. „Zmieleni” są za wprowadzeniem 460 jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu RP. Jednomandatowe Okręgi wyborcze (JOW) według „Zmielonych” to najprostszy i prawdopodobnie najlepszy sposób wybierania parlamentarzystów. Polega on na tym, że obywatele w każdym okręgu wybierają do Sejmu swojego jednego przedstawiciela. Na posła zostaje wybrana osoba, która zyska największą liczbę głosów. Kandydaci mogą być zgłaszani przez partie polityczne lub startować jako niezależni. Gdyby taki system wszedł w życie, nie głosowalibyśmy tak jak do tej pory na daną partię, ale na osoby. Jednomandatowe Okręgi Wyborcze funkcjonują w USA, Wielkiej Brytanii, Francji. „Zmieleni” chcą, by było podobnie w Polsce.

W naszym kraju jest coraz więcej zwolenników takiej formy wyborów. W ubiegłym roku odbyło się kilka spotkań „Zmielonych” w Stalowej Woli. W listopadzie 2012 r. miała miejsce akcja zbierania podpisów w sprawie referendum o wprowadzenie Jednomandatowych Okręgów Wyborczych w wyborach do Sejmu. Na tym jednak nie zakończyły się działania stalowowolskich struktur „Zmielonych”.

- Nadal trwa zbiórka podpisów. Mieszkańcy Stalowej Woli, Niska i okolic dzwonią, piszą maile i pytają gdzie można przekazywać wypełnione listy z podpisami pod wnioskiem o referendum. Listy można zarówno przekazać do lokalnego koordynatora Zmielonych, u nas jest nim Bartłomiej Zieliński (bartek.zielinski@gmx.com, tel. 724 654 600), lub też samodzielnie wysłać na adres: Biuro REFERENDUM w/s JOW, 02-656 Warszawa, ul. Ksawerów 3, lub też: Biuro Krajowe na rzecz JOW, 50-134 Wrocław, ul. Białoskórnicza 3/1 - mówi Tomasz Buczek ze stalowowolskich struktur „Zmielonych”.

Osoby, które są zainteresowane zbieraniem podpisów mogą również wejść na stronę http://zmieleni.pl/referendum/, gdzie bardzo dokładnie opisana jest ta procedura. Na w/w stronie są także wszystkie niezbędne informacje dla osób chcących zaangażować się szerzej w akcję.

Kolejny happening? - Spotkania z mieszkańcami i happeningi są planowane, jednak na razie pora roku nie sprzyja taki działaniom, gdyż ze względu na zimową aurę frekwencja mogłaby być mocno średnia. Dlatego z tymi działaniami czekamy na cieplejsze dni, koncentrując się na zbieraniu podpisów - mówi Tomasz Buczek.

W ubiegłorocznych planach regionalnych struktur ruchu była także wizyta lidera akcji Pawła Kukiza.

- Jeśli chodzi o wizytę Pawła Kukiza, to nie chcemy już podawać dokładnych lub przybliżonych dat, gdyż wciąż wizyta jest przekładana z różnych względów, między innymi ze względu na trasę koncertową Pawła Kukiza w USA. Jak tylko będzie ustalony ostateczny termin wizyty i będziemy pewni, że jest to już finalna data, natychmiast poinformujemy mieszkańców miasta oraz media lokalne. Chcemy aby było to jak najszybciej- mówi Tomasz Buczek

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~z sieci

Spróbuję przedstawić kilka doniosłych konsekwencji wprowadzenia JOW (Jednomandatowych Okręgów Wyborczych)
Po pierwsze: nastąpi radykalna wymiana elity politycznej. Aby to zobaczyć musimy zrozumieć wymowę liczb. Jeśli Polska ma być podzielona na 460 JOW, to na jeden okręg wyborczy wypadnie ok. 62 tysiące wyborców. Posłem zostanie ten, kto zdobędzie najwięcej głosów. Pojawiają się w tym miejscu obawy, że zgłosi się, powiedzmy, 100 kandydatów, głosy się rozbiją, i wygrają ludzie zdobywający kilkaset czy parę tysięcy głosów i znów wszystko będzie po staremu.
Dlaczego ten pogląd jest nieuzasadniony? Dlatego, że praktyka dziesiątków krajów, w których są JOW, pokazuje, że kandydatów w takim konkursie jest z reguły niewielu i, przeciętnie, nie więcej niż 5 na jeden mandat. Dlaczego 5 a nie na przykład 50 czy 100? Powody są dwa: (1) jest to konkurs bardzo trudny, trzeba się napracować, żeby wygrać! To jest ciężka praca i umiejętności, które posiada niewielu ludzi. Obecne wybory w Polsce nie są żadnym konkursem, tutaj nie trzeba nic umieć i nie potrzeba wygrywać. Wystarczy, że jakiś „wódz” wpisze nasze nazwisko na listę wyborczą. Pracę wykonują za nas „lokomotywy wyborcze”, telewizja i pieniądze, a do Sejmu dostają się ludzie uzyskujący znikomą liczbę głosów. I takich jest w Sejmie większość. To się skończy, nie będzie żadnych „lokomotyw”, nikt za nas pracy nie wykona, trzeba będzie powalczyć o mandat na serio. Drugim powodem jest kaucja. Anglicy wymagają od kandydatów kaucji w wysokości 500 funtów, Amerykanie 1000 dolarów. Ta kaucja przepada, jeśli kandydat nie zdobędzie w wyborach, powiedzmy, 3% czy 5% głosów poparcia. Taka niewielka kaucja jest takim młoteczkiem do głowy: „Potrafisz? Czy nie potrafisz? Jeśli nie potrafisz, to tylko się wygłupisz i jeszcze zapłacisz frycowe”. Okazuje się, że kombinacja tych dwu elementów jest bardzo skuteczna i sprawia, że kandydatów, średnio, jest nie więcej niż 5. I to się zresztą potwierdziło w Polsce, w wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, pomimo tego, że nie było nawet kaucji.
Co wynika z tego, że jest średnio tylko 5 kandydatów na jedno miejsce? Ano wynika tyle, że nawet gdyby się tak złożyło, że głosy wyborców podzieliłyby się po równo, to najmniejsza ilość głosów koniecznych do zdobycia mandatu wynosi 20%! Oczywiście, głosy nigdy się równo nie dzielą i nie znam przypadku, żeby mandat zdobył ktoś, kto uzyskał mniej niż 30%. Ile to jest w polskich warunkach?
Załóżmy, że do wyborów pójdzie tylko połowa wyborców, a więc ok. 30 tysięcy w jednym okręgu. To oznacza, że najmniejsza liczba głosów, jaką zwycięzca musi uzyskać nie może być mniejsza od 10 tysięcy. Przyjrzyjmy się teraz wcześniejszym wynikom wyborów w Polsce i zapytajmy, ile głosów zdobyli zasiadający obecnie w Sejmie posłowie?
W skali kraju (w poprzednich wyborach) rekord pobił p. Marek Borowski, który w okręgu nr 19, warszawskim, zdobył 149.233 głosy. Okręg ten liczy 1.339 tysięcy wyborców i rozdzielano tam 19 mandatów. A zatem z obszaru równego 19 okręgom jednomandatowym p. Borowski dostał 149.233 głosy, co oznacza, że na jeden okręg wypadło zaledwie 7.854. Do minimalnej, jak powiedzieliśmy, liczby 10 tysięcy, brakuje jeszcze ponad 2 tysiące. I to w przypadku rekordzisty Polski! Oczywiście głosy nie musiałyby się rozłożyć równomiernie i nie wykluczam, że w mieście Warszawa jest gdzieś taki okręg, gdzie p. Marek Borowski jest szczególnie lubiany i popularny i może tam by nawet i zdobył te 10 tysięcy głosów, ale mówimy przecież o człowieku, który ustanowił REKORD POLSKI! Bo już, na przykład, w drugim okręgu warszawskim, okręgu nr 20, największą ilość głosów zdobył sławny p. Wiesław Kaczmarek, bo aż 20.235. W okręgu tym do rozdziału było 10 mandatów, więc jak podzielimy tę liczbę na 10, wyjdzie nam zaledwie 2 tysiące i trudno sobie wyobrazić skąd p. Kaczmarek wziąć by miał brakujące 8 tysięcy?
Ta prosta arytmetyka pokazuje nam, że wybory w JOW wymiotłyby obecną „elitę” i wyłoniłyby ludzi zdolnych zwyciężać w wyborach i potrafiących zaskarbić sobie przychylność tych niezbędnych 10 tysięcy. Z obecnych polityków, ani jeden takiej sztuki nie dokonał. Powiedzmy, dla ostrożności, może dlatego, że nie było takiej potrzeby i nie można wykluczyć, że gdyby p. Borowski bardzo się starał, to zdobyłby tych głosów więcej, ale jest to tylko hipoteza nie potwierdzona przez znane nam fakty.
Drugim zasadniczym następstwem takich wyborów będzie konieczność całkowitej zmiany partii politycznych. Obecne partie będą musiały się rozwiązać, a na ich miejsce powstaną partię inne, o zupełnie innym charakterze i strukturze. Dlaczego? Dlatego, że obecne partie są „niekompatybilne” z innym systemem wyborczym. Na czym opiera się struktura i działanie obecnych partii politycznych, od SLD do LPR? Na tym, że jest wódz, biuro polityczne, centrala i całkowicie podporządkowane, szczupłe szeregi członków, którzy niewiele mają do powiedzenia. Wódz wyznacza kandydatów na posłów i zatwierdza listy wyborcze i na tym głównie opiera się jego władza. JOW oznaczają koniec takiej sytuacji: w 460 JOW kandydować muszą ludzie, którzy potrafią wygrywać wybory, zdobywać co najmniej 10 tysięcy głosów w okręgu, a to oznacza zupełnie innych ludzi. Już nie mierny, bierny ale, powiedzmy, do czasu wierny, ale ludzie coś sobą reprezentujący. A to oznacza koniec z „centralizmem demokratycznym”, oznacza poziomą, a nie pionową strukturę partii politycznych, gdzie nie lider się przede wszystkim liczy, ale ludzie cieszący się zaufaniem swoich wyborców. Tak jest w Ameryce, tak jest Wielkiej Brytanii i tak, chcemy czy nie, będzie w Polsce. Bo taki jest „mechanizm wyborczy”. Polityk amerykański, prof. Zbigniew Brzeziński, powiedział swego czasu, że mamy ordynację najgorszą i najgłupszą na świecie. Nie powiedział, że to my Polacy, jesteśmy najgorsi i najgłupsi na świecie, ale ordynacja jest najgorsza i najgłupsza. Mówił to na podstawie 200 lat doświadczeń, więc nie w kij dmuchał. Oczywiście, konsekwencje JOW idą dalej i głębiej, ale gdyby tylko te dwie konsekwencje wziąć pod uwagę: wymianę elity i zmianę struktury partii politycznych, to już bylibyśmy w innej Polsce

~zxc

JOWy są na pewno dużo lepszą formą rządzenia niż to partyjniactwo które jest obecnie !!! JOWy na pewno też nie są idealną formą demokracji (demokracja jest chora z założenia) Ale Jowy będą na pewno skuteczniejsze.