Wigilię czas rozpocząć

Wigilijny wieczór to najpiękniejszy czas dla wielu Polaków. Przy rodzinnym stole zasiądą całe rodziny, by wspólnie podzielić się opłatkiem. Co mieszkańcy Stalowej Woli stawiają na wigilijnym stole?
Karp, łosoś, pstrąg czyli... kostki z mintaja
Jeszcze w roku ubiegłym wszyscy zapytani deklarowali, że na ich wigilijnych stołach musi pojawić się karp lub inna świeża rybka smażona. W tym roku coraz więcej twierdziło,że zamiast karpia zaserwują po prostu mrożone kostki. Tak jest taniej i szybciej. Choć kilogram karpia żywego kosztował około 9-12 zł, to trzeba wziąć pod uwagę, że po wypatroszeniu, odcięciu głowy i niejadalnych części, 50% ryby idzie do śmietnika. Tym samym koszt jadalnej części zwiększa się dwukrotnie.
- Bez karpia nie ma tradycyjnej kolacji, ale jak kryzys sięgnął do naszych portfeli, zaczynamy liczyć się z wydatkami. Gotowe produkty, kostki rybne czy paluszki, które u nas chętnie jedzą wnuki to tez wygoda, nie ma co się oszukiwać, że jesteśmy leniwi. W tym roku zrezygnowaliśmy z karpia. Nie ma go kto zabić, wypatroszyć, a patroszony kosztuje już dużo więcej i i tak kupiony wcześniej wymagałby zamrożenia, jaka więc w tym logika? To już nie jest świeża ryba. Świeża nie poleży za długo. Trzeba iść z duchem czasu i przerzucić się na gotowe- mówi 59- letnia pani Janina Koza ze Stalowej Woli.
Podobnie myśli wielu naszych mieszkańców. Jak mówią sprzedawcy w sklepach, ruch był, owszem, ale nie kupuje się już po 3-4 karpie jak kiedyś. Większość pyta o ryby mrożone, gotowe wyroby, bardzo często o śledzie w różnej postaci. Co ciekawe najwięcej kupowało w tym roku płaty patroszone, popularny jest też dorsz, miruna, panga, pstrągi. Wiele osób kupowało wyroby w wiadereczkach i pojemnikach, takie, które po otwarciu od razu można stawiać na stół.
Stoły pełne, ale nie przepełnione
W sklepach ruch przed świętami nie odbiegał od tego sprzed roku czy dwóch. Kupowaliśmy wszystkiego w dużych ilościach, choć o kryzysie mówili wszyscy. Zamiast droższych produktów sięgaliśmy po prostu tańsze. Zamienniki odegrały w tym roku znacząca rolę.
- Zawsze kupowałam bakalie najdroższe, duże rodzynki, dorodne orzechy. W tym roku sięgnęłam do niższych półek i zaoszczędziłam. Nie kupiłam też droższych biszkoptów, wybrałam takie no name, są o połowę tańsze. Czekoladę do masy też wzięłam taką z niższej półki. Zobaczymy jak się to przedłoży na smak. Jajka mam ze wsi od rodziny, więc pomyślałam, że majonez zrobię sama, groszek i kukurydzę znalazłam jeszcze w październiku po promocji, jakoś starałam się obniżyć maksymalnie koszty. Innego wyjścia nie ma. Płacą nam w pracy na raty i mniej niż w roku ubiegłym, mąż prawdopodobnie dostanie wymówienie od 1 lutego, musimy oszczędzać- mówi 32- letnia Karolina Rozmuda ze Stalowej Woli.
W Stalowej Woli wiele osób pozostaje bez pracy. Na święta trzeba więc oszczędzać, by te kilka dni nie zrujnowały budżetu domowego na cały styczeń. Zasada: „postaw się a zastaw” coraz częściej odchodzi do lamusa. Oszczędności przede wszystkim. Kiedyś czekaliśmy na smakołyki świąteczne, teraz w sklepach wszystkiego jest pełno i na co dzień mamy dostęp do towarów luksusowych. Jeśli tylko nas na nie stać, na święta nie czekamy jak w dzieciństwie.
Mniej wystawnie, nie znaczy gorzej
Tego zdania jest większość zapytanych osób, bowiem wigilia kojarzy im się z kilkoma, a nie kilkunastoma daniami, opłatkiem i rodziną. Coraz częściej na stole pojawia się mniej potraw.
- Od jakiegoś czasu panuje u nas minimalizm. Zupa, ryba z ziemniakami i ot cała wigilia. Musi być opłatek, modlitwa. To wszystko. Kiedyś były i pierogi i jeszcze inne rzeczy, teraz nikt nie ma już takich możliwości by tyle jeść i za to zapłacić- mówi 68- letni pan Jan.- Dzieci nie mamy, dla kogo robić więcej?.- dodaje.
Tak myśli wiele osób. Dzieje się tak na skutek zubożenia społeczeństwa, bezrobocia.
- U mnie w domu rodzinnym nigdy nie było 12 potraw, a i ja nie robię tyle. Będzie barszcz czerwony z uszkami, ryba smażona i śledzie oraz pierogi z kapusta i grzybami. Do popicia robię kompot z suszu. Pod choinka oczywiście prezenty, a wieczorem pasterka. To najważniejsze w tym dniu- mówi pani Elżbieta.
Najważniejsza ciepła atmosfera, wzajemna miłość
By w rodzinach panowała miłość, serdeczność, ciepło. Byśmy dzieląc się opłatkiem zatrzymali ten uroczysty moment na całe święta i nowy rok. Najważniejsza jest sztuka kompromisu, wzajemny szacunek i oddanie. Święta to czas refleksji, przebaczania. To moment, kiedy powinny zniknąć waśnie i spory. Warto o tym pomyśleć zasiadając do wigilijnego czy świątecznego stołu. Rodzinne wspomnienia, rozmowy o tych, których zabrakło w tym roku przy wigilijnym stole staną się w niejednym domu najważniejsze...
Komentarze