Czy pójdzie na zmarnowanie?

Miasto ma wiele planów związanych z Charzewicami, jednak ich realizacja stoi pod znakiem zapytania. Potrzeb jest wiele, a koszta ogromne…

Prace w charzewickim parku wyhamowały, powodem tego był brak funduszy w kasie miejskiej. To czy roboty będą kontynuowane, zależy od przyszłorocznego budżetu. Remont jak na razie wyniósł około 60 tys. zł. Jednak to kropla w morzu potrzeb.

Jak dotąd wykonane były prace związane z pielęgnacją drzewostanu. Zostały usunięte połamane, chore, uschnięte drzewa. Został wyczyszczony także cały podszyt. W domu Koniuszego wymieniono dach i strop budynku, „podbito” fundamenty. Został także wymieniony dach nad przejazdem do budynku gospodarczego, wszędzie tam, gdzie konstrukcja uległa zniszczeniu. Ostatni budynek, który najprawdopodobniej niegdyś był budynkiem zarządcy, zyskał nowe okna.

Miasto w tym roku wykonało koncepcję zbiornika wodnego. Na razie jest to tylko zagospodarowanie z wyspą, altaną, mostkiem, z przystanią dla łodzi. Wcześnie przygotowano zastawkę, która umożliwi spiętrzenie wody. Teraz miasto musi doprowadzić tam wodę, ale do tego zadania potrzebuje dokumentacji i pozwolenia na budowę.

Teraz w parku robiona jest inwentaryzacja. W sierpniu burze nie oszczędziły Charzewic. Niektóre drzewa zostały połamane i całkowicie zniszczone przez żywioł. W trybie awaryjnym został np. usunięty stary pomnikowy jesion, ponieważ piorun rozpołowił go, w wyniku czego jedna część drzewa zawisła w powietrzu i istniało zagrożenie przewrócenia się jej na szkołę znajdującą się w parku.

Pierwszy budynek w parku to stajnia. Znajduje się ona po prawej stronie zaraz przy wejściu. Ona również wymaga remontu, zwłaszcza jeśli chodzi o ścianę szczytową. Stan konstrukcji dachowej także wymaga pilnego remontu. Miasto ma także plany dotyczące starej chlewni, która jest nowsza niż wszystkie inne obiekty. Konserwator zabytków wyraził zgodę na rozburzenie jej i odtworzenie. Materiał, z jakiego została wykonana, przydałby się przy remoncie innych budynków. Niestety, stare mury przeszły nieprzyjemnym zapachem, którego w żaden sposób nie da się pozbyć, nawet po obtłuczeniu tynków. Co ciekawe, trzody chlewnej nie ma tam już od 30 lat! Nic to jednak nie zmieniło, jeśli chodzi o zapach. Najcenniejsza jest w tym przypadku dachówka, która jest nie do otworzenia.

W budynku oficyny przy ul. Ogrodowej zamieszkują 3 osoby, które wykupiły tam mieszkania. Miasto chciałoby odzyskać ten budynek w całości, jednak żeby to zrobić musiałoby zaproponować inne lokale w zamian. Jedna mieszkanka wyraziła wstępną zgodę, dwaj pozostali lokatorzy wahają się. Włodarz miasta miał pomysł zorganizowania w tym budynku filii biblioteki, jednak na chwilę obecną jest to raczej niemożliwe, ponieważ byłoby to uciążliwe dla lokatorów. Biblioteka mieściłaby się na parterze, po sąsiedzku z jednym z lokatorów. Dwóch pozostałych mieszka piętro wyżej. Zamieszkałe tam osoby mogłyby skarżyć się np. na hałas. Niekorzystne w tej sytuacji jest także to, że aby przeprowadzić remont w tym budynku, mieszkańcy musieliby wyrazić na to zgodę. Ale nie to jest największym problemem. Według prawa, nakłady finansowe na remont powinni wnosić wszyscy, którzy tworzą tzw. wspólnotę mieszkaniową. Lokatorzy stanowią większość, więc miasto nic nie może zrobić na własną rękę. Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest przejęcie budynku. W oficynie została już wymieniona stolarka, miasto chciałoby się teraz zająć tarasem, jednak jest to część wspólna więc mieszkańcy powinni złożyć się na jej odnowienie.

Najprawdopodobniej zachowały się fundamenty dworku. Miasto chciałoby zastosować podobny wariant jak w Krakowie na Wawelu, tzn. odkopać fundamenty i zaimpregnować je, tak by każdy mógł zobaczyć jak wyglądał kiedyś charzewicki dwór. Oczywiście wszystko pod warunkiem, że fundamenty są faktycznie w dobrym stanie. Rozwiązanie to byłoby najprawdopodobniej przejściowe, do czasu gdy pojawią się większe środki.

Miasto prowadzi rozmowy z prof. Jerzym Pióreckim na temat odtworzenia starego układu alejek. Nie wiadomo czy będzie możliwe powrócenie do planu tego najstarszego z XIX wieku. Drzewa, które znajdują się w parku charzewickim rosły wiele lat, teraz stały się żywymi pomnikami przyrody i szkoda byłoby je wycinać, dlatego też w takim samym zarysie odtworzenie alejek najprawdopodobniej nie będzie możliwe. Byłoby nonsensem usuwanie 150- letnich drzew tylko po to, by przywrócić pierwotny układ alejek.

Miasto będzie próbowało pozyskać dofinansowanie unijne aby zrealizować większy zakres prac. Potrzeb jest wiele, ale żeby zrobić wszystko to, co ma w planach włodarz miasta, potrzeba by dziesiątki milionów złotych.

Czas pokaże jak bardzo zmienią się Charzewice. Bez wsparcia i dodatkowych środków park nadal będzie popadał w ruinę. Przez lata budynki sypały się, a ściany kruszyły i niszczały coraz bardziej. Jedynie co nie zmieniło się, to szum drzew, które mogłyby opowiedzieć niejedną historię...

Zapraszamy do obejrzenia aktualnych zdjęć charzewickiego parku. Na pierwszy rzut oka dużych zmian nie widać, na szczęście prezydent pamięta o tym miejscu. Mamy więc nadzieję, że park nie zniszczeje, że za kilka lat będzie ozdobą miasta, a wśród drzew i alejek będzie można spotkać spacerowiczów i tych młodszych, i starszych...