Dotarli na Jasną Górę (video)

W niedzielę XXIX piesza pielgrzymka ze Stalowej Woli do Częstochowy dotarła do stóp Czarnej Madonny. Tradycją stało się już to, że pielgrzymów przywitał na Jasnej Górze bp. Edward Frankowski, w tym roku wraz z bp. Krzysztofem Nitkiewiczem.
W sobotę 4 sierpnia niemal 1200 osób wyruszyło w 270 km drogę do Częstochowy. Przygotowania do marszu trwały już od maja. Najliczniejszą była grupa św. Wincentego, która składała się z 260 osób. W grupie św. Urszuli szło 218 osób, w św. Jadwigi- 202 osoby, grupa św. Michała zgromadziła 195 pielgrzymów, św. Floriana i Jolanty- 151, a św. Barbary- 154 osoby.
Każdego dnia pątnicy musieli przejść mnóstwo kilometrów. Pierwszy nocleg wypadł aż 30 km od domu, w Tarnobrzegu. Kolejne dni to marsz od 31 do 41 km, w zależności od tego, gdzie przyszło spędzić noc, czy to w Czajowie czy w Woli Wiśniowskiej.
III dzień marszu to „zaledwie” 24 km trasa zakończona między innymi Apelem Jasnogórskim w kościele w Kurozwękach. Czwartego dnia piesza pielgrzymka pokonała 36 km, przechodząc przez m.in. Gnojno i Chmielnik. Ze względu na remonty drogowe w tym roku trasa nieco różniła się od tej jaką podążali pielgrzymi w latach ubiegłych.
V dnia, sześć pielgrzymujących grup pokonało 37 kilometrów. Każda nocowała w innej miejscowości. Kolejnego dnia marszu pątnicy przemierzyli 22,5 km. Tym razem na nocleg spotkały się wszystkie grupy. Odpoczynek przypadł w Szczekocinach.
VII dnia pielgrzymi przeszli łącznie 28 km, odwiedzając m.in. żydowskie miasteczko Lelów. Przedostatniego dnia drogi do Jasnogórskiej Pani przemierzono wspólnie 31 km, nocując w Olsztynie, Skrajnicy, Kusiętach. Osoby śpiące w Olsztynie mogły napawać się pięknym widokiem ruin dawnego zamku. Tej nocy sen był naprawdę krótki, bo rankiem następnego dnia trzeba było wstać przed świtem. W zależności gdzie nocowali pielgrzymi marsz rozpoczynał się o 3.00, 3.30 lub 4.10. Do Jasnej Góry dzieliło ich zaledwie 18 km.
Od tabliczki „Częstochowa” do oblicza Czarnej Madonny pielgrzymów dzieliło jeszcze kilka kilometrów. Jak wielu pątników podkreśla, radość spowodowana wejściem do samej Częstochowy jest złudna, bo do przebycia od bram miasta do samego celu jest jeszcze spory kawałek. Na plac Jasnogórski pielgrzymi weszli o godzinie 9.30 w niedzielę.
Pątników tradycyjnie przywitał ks. biskup Edward Frankowski, w tym roku razem z bp. Krzysztofem Nitkiewiczem. O 10.30 pielgrzymi uczestniczyli w mszy świętej w Bazylice.


Komentarze
Znalezione dzisiaj w necie:
http://frau-be.blogspot.com/2012/08/71-czestochowskie-impresje.html#comment-form
Zostałam onegdaj zabrana do Częstochowy. Na Jasnej Górze byłam wiele razy, tym ostatnim jednak dowiedziałam się ciekawych rzeczy. Tak ciekawych, że wywołały u mnie lawinę świątobliwych myśli.
Pochodzenie i czas powstania jasnogórskiego obrazu nie są znane. W XII wieku (znamienne, bo to okres średniowiecznych „cudów”) obrósł w legendy.
Od dawna nikt nie oglądał go takim, jak został namalowany, ponieważ oryginalne szaty Jezusa i Maryi duchowni raczyli uznać za brzydkie. Dlatego za astronomiczne sumy (ofiarowywane przez fundatorów, oczywiście) sporządza się i co jakiś czas zmienia „sukienki”: z jedwabiu, diamentów, rubinów, bursztynów...
Obraz przechowywany jest za szybą kuloodporną, w kasecie kuloodpornej i ogniotrwałej, ma także swoją własną klimatyzację, która zapewnia mu stałą temperaturę i właściwą wilgotność. Zasłona, która codziennie podnoszona jest rano i opuszczana wieczorem, wykonana jest w całości ze srebra i waży 600 kilogramów. Do tego rozliczne pokolenia królów, książąt, szlachty i pątników przez wieki pozostawiły na Jasnej Górze niesłychane ilości klejnotów, złota, srebra i innych kosztowności. Wystarczy powiedzieć, że najskromniejszymi eksponatami są niektóre ornaty, przyozdobione szczerym złotem, ważące po 20 kilogramów.
Sanktuarium drze kasę z pielgrzymów od parkingu aż po obraz. Zostawić „ofiarę”, zamówić mszę za „co łaska” i „wesprzeć jałmużną” można dosłownie wszędzie, z wc włącznie. Własnym oczom nie chciałam wierzyć, gdy widziałam, jak moja przyjaciółka co chwilę wyjmuje portmonetkę i wrzuca, podaje, kładzie kolejne banknoty. Wielodzietna matka, żona bezrobotnego męża, która co miesiąc pogłębia debet, bo nie jest w stanie związać końca z końcem, która co roku staje przed problemem, za co kupić dzieciom podręczniki, buty na zimę itp., zasila nabitą do wypęku kleszą kabzę...!
Tymczasem od czasu do czasu Polską wstrząsają kryzysy i kataklizmy, a ludzie przez 365 dni w roku użerają się z biedą, chorobami, których nie ma za co leczyć, wypadkami losowymi i wszelkim niedostatkiem. Telewizja epatuje stale obecną żebraniną na przeróżne fundacje, z tzw. reklam społecznych patrzą na nas smutne oczy głodnych dzieci i pensjonariuszy hospicjów. A co robi w tym czasie duchowieństwo, wycierające sobie gęby „świętością życia”? Obłudnie wznosi oczy do nieba i cichutko kwiląc o ubóstwie i skromności, dekoruje złotem i perłami obrazy i figury, a za biednych... „ofiarowuje modlitwę”.
Czy ktoś może wie, ile głodnych dzieci można by nakarmić za 600 kilogramów srebra? A ile za 20 kilogramów złota...? Ile domów zrujnowanych przez powódź można by odbudować za zawartość częstochowskiego skarbca? A ile operacji ratujących zdrowie lub życie można by przeprowadzić za diamentową „sukienkę”?
Czy Matka Boska namalowana na kawałku zwyczajnej deski, nie będąca nawet dziełem sztuki, potrzebuje tego nieprawdopodobnego bogactwa? Kim jest Bóg dla ludzi w tym kraju? Czyżby gigantyczną repliką cielca, odlaną ze złota i upstrzoną szlachetnymi kamieniami?
I jeszcze cytat z komentarza pod tym postem:
Złoto w sztabach po 1 kg jest po 179509.69 zł/kg. Czyli 20 kg to 3.59 mln.
Rozdziału dóbr (wg stawki żywieniowej) dokonaj sama.
Pozdrawiam
Aha
Dane ze strony Mennicy Wrocławskiej
Polecam
http://ostrzezenie.SpAm.SpAm/
ciekawostka-Prusacy stanęli 28 lutego 1793 roku pod murami Jasnej Góry, a już 7 marca byli w klasztorze! Tym razem nie było „cudownej” obrony! Tegoż 1793 roku na sejmie grodzieńskim spierano się z przedstawicielem Prus, Buchholtzem o zwrot jasnogórskiej ryciny, którą Prusacy bezceremonialnie zabrali ze sobą, opuszczając narodowe sanctuarium. Fakt ten jest skrzętnie skrywany przed opinią publiczną, bowiem w żadnym razie nie podnosi notowań samego obrazu, a wręcz przeciwnie: kompromituje cudowne moce, które — jak się okazało- zawiodły na całej linii! Fryderyk Wilhelm II osobiście nakazał zwrócić paulinom ich pokaźne źródło dochodów finansowych. Ci, w dowód wdzięczności za oddanie „interesu”, przesłali królowi Prus wiernopoddańczy list, deklarując w nim urabiać pątników na wiernych poddanych pruskiej korony… Zobowiązali się ponadto tępić u pielgrzymów uczucie patriotyzmu i zarzewia buntu przeciwko Najjaśniejszemu Panu, ponadto „uprawiać szpiegostwo na rzecz Prus, a może i pomagać pruskim władzom w wybieraniu rekruta spośród pątników napływających na Jasną Górę, z różnych stron kraju”
Każdy kto chce poznać skrywane fakty na temat Jasnej Góry polecam gorąco ten artykuł, na prawdę warto przeczytać-http://docs5.chomikuj.pl/594302441,0,0,Motyl-Bogdan---Ciemne-sprawy-Jasnej-Gory.RTF
Gratuluję poziomu rzetelności artykułu i dotarcia do szczegółów...
chociaz droga daleka, to warto isc
ja sie wybiore w przyszlym roku, troche sie boje czy dam rade, slyszalem, ze niektorzy zaraz za miastem ładuja sie na samochody bo juz sil nie maja, nie chcialbym tak, pozdrawiam tez wszystkich... To musi byc fajne przezycie.
pogoda dopisala, wiec szlo sie calkiem niezle, gratuluje i pozdrawiam wszystkich z Jadwigi!
obydwaj bepe zapewne lezli na piechę a moze brykami tam się przywiezli