Mógł zginąć pod kołami pociągu

W wypadkach pod kołami pociągu rok rocznie ginie wiele osób. Część z nich z własnej głupoty. - Gdzie dzwonić, kiedy widzimy niebezpieczną sytuację? Czy w mieście są jeszcze sokiści? – pyta nas Czytelniczka.

- Mężczyzna, około 40 lat, leżał na murku tuż koło torów. Pod kładką. Nie daj Boże by się stoczył i katastrofa gotowa. Czy nie ma już w tym mieście sokistów? – zadzwoniła do nas przerażona Czytelniczka. Sugerowała, że leżący tam mężczyzna, wyglądał na pijanego. - Mógł przekręcić się na bok i wpaść wprost pod nadjeżdżający pociąg. To się w głowie nie mieści – mówiła oburzona. – Sama stamtąd ściągnąć bym się go bała, ale gdzie są odpowiednie służby?

Straż Ochrony Kolei w Stalowej Woli jednak dementuje plotki, że sokistów nie ma. Są i działają sprawnie. Ale nie mogą być zawsze i wszędzie. Tym bardziej, że teren, który mają do „obskoczenia” jest całkiem spory. Mundurowi z Rozwadowa patrolują region wzdłuż torów, od stacji Rozwadów do m.in. Podwoliny, Dąbrowy Rzeczyckiej i Sobowa. W stalowowolskiej jednostce jest 24 funkcjonariuszy i cztery psy i dwa samochody.

A jeżeli widzimy jakąś niepokojącą nas i niebezpieczną sytuację w pobliżu torów zawsze możemy zadzwonić pod numer alarmowy SOK, czyli 22 474 00 00. A sokiści z pewnością przyjdą z pomocą. Czytelniczka uspokojona taką informacją zapewniła, że następnym razem niezwłocznie poinformuje odpowiednie służby.