Na śmieciach można zarobić

Gmina krzeszowska musi dalej inwestować w składowisko w Sigiełkach. Dotychczas poniesione koszty nie zagwarantowały im miejsca w wojewódzkim planie gospodarki odpadami. Czy inwestycja w końcu się zwróci?

Gmina pokładała nadzieję w rozbudowie składowiska odpadów i wydała na nią niemało. Na unowocześnienie zakładu wydała ponad 2 mln zł z własnej kieszeni. Dodatkowo pozyskała 4 mln zł z Regionalnego Programu Operacyjnego. I liczyła, że ta inwestycja szybko zacznie się zwracać. Ale okazało się, że to za mało, żeby konkurować z innymi przedsiębiorstwami. A skoro powiedziało się „a”, to trzeba powiedzieć i „b”. I brnąć dalej. Żeby liczyć się na „śmieciarskim rynku” musi ponieść kolejne wydatki rzędu 1 mln zł. Bo tego wymagają przepisy.

Według nowej ustawy odpady nieprzetworzone nie będą mogły trafić na składowisko. Zakład musi nabyć sito bębnowe i je zamontować. Z tym składowisko planuje uporać się do końca września. Jest jednak problem z zagospodarowaniem frakcji podsitowej. Ale fachowcy już główkują jak to wszystko dopiąć na ostatni guzik. Czy uda im się przed 2013? Raczej nie, ale są duże szanse, że ruszą od połowy przyszłego roku.

Plan jest taki, żeby już od połowy 2013 roku składowisko w Sigiełkach przyjmowało wszystkie rodzaje odpadów. Od września ruszy część mechaniczna. A nieco później, biologiczna. Dzięki takim inwestycjom gmina będzie mgła w końcu generować dochód. Tym bardziej, że jak twierdzą ekonomiści, od przyszłego roku na śmieciach będzie można nieźle zarobić. A tak unowocześniony zakład, jak ten w Sigiełkach, będzie mógł przyjmować zarówno odpady pochodzące z selektywnej zbiórki, jak i te zmieszane.