Z komarami muszą walczyć sami

Image

Działkowcy narzekają na mnożące się komary, których w okolicach działek jest najwięcej. To jednak się na pewno nie zmieni. Dlaczego?

Odkomarzanie nie dla wszystkich

Opryski były wykonywane w całym mieście na następujących terenach: osiedle Hutnik, Metalowców, Flisaków, Lasowiaków, Pławo, park przy ul. Narutowicza, ul. Energetyków, Staszica, Al. Jana Pawła II, ul. Wiklinowa, os. Podlesie, os. Na Skarpie, ul. Orzeszkowa, Rozwadów DPS i park Charzewice, ogrody Karnaty i przyległe tereny, ogród Jordanowski, tereny „kacze doły” i ul. Klasztorna, tereny ogródków działkowych w stronę Sanu, MOSiR, Rozwadów przy ogródkach działkowych, os. Piaski.

Jak dowiedzieliśmy się w magistracie, jeśli chodzi o same działki to nie było tam przeprowadzonego odkomarzania. Zostało ono wykonane jedynie na obrzeżach ogrodów działkowych.

- Akcja od kilku lat jest prowadzona przez podrzeszowską firmę IN-PEST. Według naszej oceny te akcje są może nie w 100% skuteczne ale przynoszą dużą ulgę dla naszych mieszkańców i koszt takiej operacji całościowo wynosi około 20 tys. zł. - mówi rzecznik prezydenta Stalowej Woli Joanna Szymczyk.

Dlaczego nie walczono z komarami na terenach ogródków działkowych?

Sami nie chcieli odkomarzania?

Jak dowiedzieliśmy się część działkowców protestowała przeciwko odkomarzaniu na terenie działek ze względów zdrowotnych. Zdarzały się przypadki, że czworonogi, bądź ludzie zatuli się po zjedzeniu owoców czy roślin, które zostały spryskane. Jeśli chodzi o psy to dla nich opryski są szczególnie niebezpieczne ponieważ osiadają na trawach i krzakach, po których czworonogi chodzą codziennie. W lecie na działkach wiele osób uprawia miękkie owoce jak: porzeczka, malina czy wiśnie. Opryski tym owocom by nie zaszkodziły, jednak ich zjedzenie przez człowieka byłoby już szkodliwe. Oczywiście wśród działkowców znajdują się i tacy, którzy niczego nie uprawiają i ci narzekają na krwiopijców najbardziej.

- Codziennie mam pełno bąbli, smarowanie pomaga przez jakiś czas ale jak się siedzi kilka godzin to i tak gryzą, a nawet jak się człowiek pryska to zawsze sobie znajdą miejsce gdzie im nie przeszkadza się wkłuć. Najgorzej zgryzione mam kostki, nie wiem czy krew tam najsmaczniejsza ale mam tam bąbla mam tu na bąblu – mówi działkowicz ze Stalowej Woli. - Nie cierpię tego fruwającego paskudztwa. Najgorsze jest to, że nigdzie nie ma z nimi życia, nawet na 4 piętro dolatują, na polu wystarczy przejść się do sklepu by być pokąsanym. Na działce to już w ogolę się nie da żyć. Po przejściu mostu na Sanie wpada się w miliony komarów, a jak dochodzę na swój ogródek działkowy nie jest lepiej, gryzą dokuczliwie, nawet gdy się człowiek popryska jakimś środkiem. Ciężkie życie działkowca latem przez te komary – mówi starszy mężczyzna.

Są i inne bardziej negatywne doświadczenia działkowców.

- To już było kilka lat temu. Mój pies tego dnia buszował po parku, trochę siedzieliśmy na działce, a po za tym spacerowałam z nim koło domu. Wszystko było normalnie aż po jakimś czasie w domu zaczął wymiotować. To co się z nim działo, to trudne jest do opisania. Myślałam, że to jego ostatnie chwile. Weterynarz powiedział mi, że to właśnie przez odkomarzanie pies był chory. Musiał coś zjeść albo polizać. Bałam się później z nim na spacer wychodzić. Teraz też się boje, że znowu może być chory – mówi właścicielka 6- letniego spaniela.

Z jednej strony opryski przynoszą nam ulgę, z drugiej mogą być przyczyną złego samopoczucia. Tym bardziej więc słusznym był fakt nie pryskania w okolicach ogrodów działkowych, gdzie mnóstwo ludzi uprawia zdrową, ekologiczną żywność, gdzie staramy się odetchnąć od chemii, spalin miejskich i tego co niszczy nam organizm.

[Fab]

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~dżygis

dzialkowcy sami powinni sie za to wziac, sadzic odpowiednie rosliny, ktore je odstraszaja i zamykac beczki z woda, a nie robic jeszcze im szpital połozniczy, gdzie sie mnoza w luksusowych warunkach, a zwierze nie jest winne, jesc musi

~smutne

Komary były i będa dalej nic sie nie poradzi ;(

~rst

Trzeba najpierw zlikwidować wylęgarnie komarów w wannach, puszkach i wiadereczkach z wodą. Dopóki działkowcy będą trzymali jakiekolwiek naczynia z wodą bez zmieniania jej co 5-7 dni dopóty będą się wylęgały całe zgraje. Nawet woda deszczowa, która wypełni odwróconą doniczkę może służyć jako inkubator dla komarów. Koniecznie trzeba zrobić porządki i usunąć wszelkie naczynia, w których będzie się gromadzić stojąca woda.Można nasadzić wiele roślin, których komary nie lubią.

~harnas

skoro pryskaja to niech pryskaja wszystko ;] sory ale tak żrą ze nie idzie normlanie żyć.

jusek

Jacy to się wygodniaccy ludzie robią.
Na wsi jakoś nikt nie truje komarów a ludzie żyją.

Niedługo to wszystko poleją napalmem,bo im osy bzyczą,pająki straszą pajęczynami,muchy srają...

~Durak

na dzialce komary maja istny PUB, krew o smaku RH plus i minus, do wyboru, smaku i koloru a nawet z wodka czy piwkiem, krewka mniam mniam

~Miss Natura

Jest za dużo ludzi na świecie. Dla komarów to stół wypchany smakowitościami. Środki chemiczne to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Najlepszymi kompleksowymi rozwiązaniami na ograniczenie populacji są monitorowanie ich wylęgarni, wypuszczanie zmutowanych wersji, wspieranie naturalnych wrogów (ważek, pająków, ryb, traszek, żab, jaskółek, nietoperzy...)