Szpital musi wypłacić prawie 200 tys. zł

Image

Jest wyrok Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu w sprawie wypłaty dla lekarzy prawie dwustu tysięcy złotych. Szpital pieniądze powinien wypłacić niezwłocznie. Wyrok jest prawomocny.

Cała sprawa toczyła się o to, że lekarze nie mogli wyrobić limitu płatnych godzin, bo po dyżurze musieli korzystać z określonego wolnego czasu na wypoczynek. Chcieli, żeby straty im wypłacono.

Wyrok pogrąża szpital, grozi mu upadłość. Bo kwoty są niemałe. Wahają się od kilku do nawet kilkudziesięciu złotych. Rekordzistą, jeśli chodzi o najwyższą kwotę, jest dr Witold Korczyński, przewodniczący szpitalnego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Domagał się aż 56 tys. zł. Najmniejsza kwota opiewała na 7,2 tys. zł. Grosz do grosza i szpital w budżecie będzie musiał znaleźć 192 tys. zł. A może i więcej. Bo zawsze mogą znaleźć się kolejny chętni do takich pieniędzy. Z takim długiem może nie podołać, tym bardziej, że jego kondycja nie jest najlepsza.

Dyrektor placówki zapowiada jednak, że nie da za wygraną. I od wyroku złoży kasację do sądu apelacyjnego. Jeśli przyznano by mu rację lekarze musieliby zwrócić odszkodowanie z odsetkami.

Tymczasem pieniądze musi oddać. Jak? Na raty. Pracownicy, do połowy czerwca, dostaną nowe angaże. A w nich uregulowane będą kwestie wypłaty zaległej trzynastej pensji, rozłożonej na kolejne lata.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
wynajem

Ciekawe, czy któryś z tych lekarzy zapłacił by pacjentowi którego źle leczył i nie wyleczył?! A za co ci lekarze mają brać te pieniądze za fikcyjną pracę? Tylko w Polsce tak jest , że człowiek całe życie zapier.... płaci składki na NFZ a jak przychodzi do leczenia to musi iść prywatnie bo na kasę chorych trzeba czekać miesiącami do "specjalisty" albo trafisz w ręce rzeźnika, który pomóc tylko zaszkodzi, bo tych prawdziwych z wykształcenia, wiedzy i serca do pacjenta jest niewielu. Chcesz się leczyć idziesz prywatnie płacisz ze swojej kieszenie i składki nic ci nie dają, a Państwo się cieszy bo ma więcej. Chory system!!!

~KISS

Chory kraj...

~elżbieta56

"lekarze nie mogli wyrobić limitu płatnych godzin, bo po dyżurze musieli korzystać z określonego wolnego czasu na wypoczynek."
Rozumuję tak: MUSZĄ wyrobić limit płatnych godzin,
po dyżurze MUSZĄ korzystać z określonego wolnego czasu na wypoczynek- to chyba wszystko co MUSZĄ!
Lekarz zmęczony jest dużo mniej efektywny /jak każdy z nas/ i dlatego MUSI odpocząć!A dalej Czy to oznacza, że po dyżurze jest zrelaksowany a MUSI wyrobić limit godzin. Coś tu się "zazębia"
ŻYCZĘ wszystkim DUŻO ZDROWIA

~musi

Tak to jest, kto ma dużo bedzie miał wiecej a kto ma mało bedzie miał mniej..
Dajcie doktorkom kasiorke niech dalej nic nie robią..

~aaaaaaa

co za hieny z tych lekarzy! zamiast walczyc o to by szpital nie padl to Oni Go pograzaja....a niech ich szlag trafi!!!

~abcdef

czyjeś rozumowanie lub niewiedza nie zastepuje prawa. I tyle w temacie.

~xyzzz

Nie wiem czy to dobrze rozumiem, ale czy wygląda to tak?: lekarze mają umowy o pracę. W umowach są zapisane warunki pracy, z których wynika, że w ramach etatowego zatrudnienia mają oni do przepracowania określoną ilość godzin i za to mają otrzymać określone wynagrodzenie. Logiczne wydawałoby się, że nie wypracowanie tej określonej ilości godzin skutkuje zmniejszonym odpowiednio wynagrodzeniem. Ale tylko wydawałoby się - bo tutaj jak widać, trzeba wypłacić kasę za niewypracowanie części godzin, czyli za sam fakt posiadania umowy o pracę. Oczywiście te godziny nie były niewypracowane z winy lekarzy a dlatego, że byli oni po dyżurach i musieli opuścić pracę i zejść do domu (logiczne bo powinni odpocząć a dyżury do najlżejszych nie należą). No dobra, ale za dyżury lekarze mają bardzo dobrze płacone - nawet kilkanaście tys. zł w ciągu miesiąca, oczywiście ci dużo dyżurujący. I wychodzi na to, że jeżeli porównamy dwóch lekarzy, którzy w umowach o pracę mają wpisaną jednakową wysokość wynagrodzenia, to ten "nie dyżurujący" musi wypracować wszystkie godziny aby dostać swoją kasę a "dyżurujący" nie musi - bo dyżurował - no ale przecież dyżurował nie za darmo, lecz za grubą kasę. Ilość dyżurów w miesiącu jest limitowana ale jeżeliby teroretycznie przyjąć (rzecz oczywiście niemożliwą), że lekarz dyżurowałby przez wszystkie dni miesiąca (no - bez sobót) - to nie musiałby w ogóle pracować w ramach etatu tj. 7,35 dzienie a i tak wynagrodznie mu przysługiwałoby.
Jeśliby okazało się, że wyrok Sądu zostanie utrzymany (ciekawe co zawyrokuje wyższa instancja?) to wyjdzie na to, że szpital nie dość, że raz będzie musiał pokryć koszty nieobecności lekarza w pracy po dyżurze (bo ktoś pracę pod jego nieobecność musi wykonać a praca kosztuje) to jeszcze będzie musiał za tę nieobecność zapłacić niebecnemu. Z drugiej strony wielu lekarzy nie garnie się do dyżurów choć to dobrze płatna praca. Wszystko to jakaś paranoja.