SOR-u nie będzie?

Przez kolejne sześć miesięcy będziemy mieli jeszcze Szpitalny Oddział Ratunkowy. Groźba likwidacji, czy zamiany na Izbę Przyjęć została chwilowo zażegnana. Jednak widmo nowej ustawy o ratownictwie nie rokuje dobrze. Bo ta nakłada surowe wymagania, którym nasz SOR może nie sprostać. Nie spełnia bowiem warunków infrastruktury skrzyżowania się dróg niemedycznych. Żeby się tak stało szpital musiałby wyłożyć od 3 do 3-5 mln. zł. na wykonanie korytarza obejściowego. A o wysupłanie takiej kwoty łatwo nie będzie.

Likwidacja placówki, to dla pacjentów zła wiadomość. – Żonę moją dwukrotnie już tutaj odwożono. Za każdym razem dostawała nagłego ataku. Co będzie jak ich nie będzie? Nie wyobrażam sobie – mówi Jan Matejaszczuk. Podobnie sprawę widzi Marzena Bąk. – Bez SOR-u? Co to za szpital? Gdzie będą nas odwozić w nagłych przypadkach? – żali się.

Rok rocznie placówka przyjmuje około 10 tys. pacjentów. To bardzo dużo. Sęk w tym, że generuje koszty wysokości, bagatela, 2 mln. złotych. A szpital z takim ciężarem nie jest sobie w stanie poradzić.

Ale nie tylko SOR może pójść do odstrzału. Zagrożone są inne oddziały, jak choćby laryngologii. Dlaczego? Bo brakuje specjalistów. A jeśli nie będzie komu leczyć, to istnienie oddziału nie przyniesie żadnych korzyści. Na podobne braki cierpi oddział nefrologii. W obu przypadkach jednak władze szpitala dobrze rokują. Bo szkolących się w tych specjalnościach przybywa.