Schwytali podpalacza

Piątek był bardzo pracowitym dniem dla strażaków. Po godzinie 15:30 gasili pożar w miejscowości Słomiana, a zaledwie dwie godziny wcześniej wezwano ich na osiedle Swoły w Stalowej Woli.
Wezwanie dotyczyło płonących łąk oraz sadu. Pewne było, że ogień nie pojawił się sam z siebie. Był to ewidentny wynik działania podpalacza. Na początek na miejsce przyjechał tylko jeden zastęp straży pożarnej. Bardzo szybko okazało się jednak, że to za mało. Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko a kłęby dymu widać było z daleka.
Ostatecznie ogień gasiły trzy zastępy straży pożarnej. W gaszeniu pomagali również mieszkańcy, w tym właściciel sadu. Płomienie były bardzo wysokie i niezmiernie szybko się rozprzestrzeniały. Ostatecznie, zanim ratownikom udało się opanować żywioł, spłonęło ponad 7 hektarów ziemi - łąk i sadów.
Mieszkańcy jeszcze w trakcie akcji byli przekonani, że ogień to rezultat głupich zabaw młodych ludzi. Okazało się, że podpalacza najprawdopodobniej schywtano. Odpowie teraz za zniszczenia, które z pewnością nie są małe.
Komentarze
Ci imbecyle co podpalają trawy chyba zawsze będą mnie zadziwiać swoim debilizmem.
Coż.Kto się bykiem urodził ,kanarkiem nie zdechnie.
Najczesciej to stare dziady podpalaja laki,a potem ogien obejmuje wszystko.
Zero wyobrazni,madroscia swa sadzac ze uzyznia ziemie.
Niech bula wysokie kary,i z emerytur procent im na ich poczet zabierac to sie naucza.
A rasowym podpalaczom tylko przepadek czesci mienia pomoze i przymusowa robota przy czyszczeniu rowow melioracyjnych,o ktore nikt w naszym powiecie nie dba.
Dziwne. Wszędzie czytam, że o 13.30 wezwano straż. Jechałam obwodnicą, ogień był już wysoki, pełno dymu, dzwoniłam grubo przed dwunastą. Strażak odpowiedział uprzejmie, że już jadą.
a my za to placimy