Andrzej Szlęzak o sytuacji w HSW i na granicy z Ukrainą

Image

W polskiej polityce wiele się dzieje. Oto zaprzysiężono nowy Rząd RP, na czele którego stanął Donald Tusk. Ogromne emocje budzi także zdarzenie z posłem Grzegorzem Braunem, który przy pomocy gaśnicy zgasił chanukiję, żydowską świecę- symbol. Ale nie to według Andrzeja Szlęzaka jest najistotniejszą sprawą Polski.

13 grudnia 2023 roku były prezydent Stalowej Woli, a obecnie radny sejmiku województwa podkarpackiego zorganizował konferencję prasową, podczas której poruszył dwie kwestie: sprawę przemysłu obronnego HSW i protest przewoźników stojących na granicy polsko- ukraińskiej.

SYTUACJA NA GRANICY POLSKO – UKRAIŃSKIEJ

Na granicy polsko- ukraińskiej już od 6 listopada trwa protest polskich przewoźników. Wskutek blokady ciężarówki z Ukrainy nie są wpuszczane do kraju, ponieważ uznano, że ukraińskie firmy przewozowe są dla naszych firm nieuczciwą konkurencją. W ostatnich dniach grupa Radnych Województwa Podkarpackiego wydała oświadczenie w tej sprawie. Podpisało go 32 radnych, nie podpisał Andrzej Szlęzak. Zrobił to nie dlatego, że nie popiera akcji. Ale o tym za chwilę. Na początek treść protestu:

Od wielu dni obserwujemy bardzo trudną i skomplikowaną sytuację na granicy polsko-ukraińskiej. Wielokilometrowe kolejki na granicy, nieporozumienia, protesty, demonstracje i spory to obraz, jaki widzimy przy przejściach granicznych z Ukrainą zlokalizowanych na Podkarpaciu.

Przyczyną tego stanu rzeczy jest przedłużenie do końca czerwca 2024 roku, zawartej po rozpoczęciu konfliktu zbrojnego na terenie Ukrainy umowy, przez Unię Europejską o transporcie drogowym z Ukrainą, w myśl, której przewozy drogowe towarów pomiędzy Ukrainą a UE wykonywane były bez zezwoleń. Oznacza to znaczną konkurencję dla polskich przewoźników, a zamieszanie na granicy potęguje dodatkowo brak oddzielnego pasa przejazdu „pustym” pojazdom z oznaczeniem unijnym. To wszystko powoduje znaczne straty w funkcjonowaniu polskich firm przewozowych. Problemy te z kolei lawinowo skutkują kłopotami innych branż w tym rolnictwa, które w ostatnim czasie wielokrotnie już traciło na podobnych zmianach regulacji. Również postawa Unii Europejskiej w tej kwestii nie uwzględnia interesów polskich przedsiębiorców.

Wszelkie formalności związane z bezpieczeństwem granic, przekraczaniem ich, funkcjonowaniem przejść granicznych jak i związanymi z tym wszystkim regulacjami prawnymi leżą poza kompetencjami samorządu województwa. Jednakże widząc skalę problemu, trudną sytuację po obu stronach granicy, duże kolejki, ale też niepokojące sygnały płynące od naszych przedsiębiorców, jako Radni Województwa Podkarpackiego apelujemy do wszystkich kompetentnych i zaangażowanych w sytuację instytucji o podjęcie natychmiastowych działań, które zakończą protest i przyniosą korzystne dla wszystkich rozwiązania. Wojna, która toczy się na Ukrainie, jest oczywistym argumentem, aby właśnie na tej granicy nie dochodziło do tego typu sytuacji. Ale jednocześnie, nie może być usprawiedliwieniem do wprowadzania regulacji i zasad, które dla dużej grupy są niekorzystne i niesprawiedliwe.

Apelujemy też do wszystkich, którzy zabierają głos w tej sprawie, o dokładną analizę sytuacji i wstrzemięźliwość w wypowiedziach, które w tej trudnej sytuacji międzynarodowej mogą wywołać niepotrzebne reakcje. Wielokrotnie podkreślano, że informacje o blokowaniu i nieprzepuszczaniu konwojów humanitarnych czy transportów pomocowych dla Ukrainy były nieprawdziwe.

Jednocześnie chcielibyśmy złożyć wyrazy uznania i szacunku dla służb pełniących w tym trudnym czasie swoje obowiązki na granicy polsko- ukraińskiej.

- Ci kierowcy, właściciele firm przewozowych, jak również rolnicy reprezentują to, co ja nazywam polskim interesem narodowym, czyli oni bronią naszych interesów, w tym wypadku naszych interesów ekonomicznych i nie mają wsparcia żadnej władzy w Polsce. A to, że się zmienia Rząd, że na tym tle jest zamieszanie, są różne problemy, nie jest żadnym usprawiedliwieniem tego, żeby zostawić te firmy, tych ludzi, te miejsca pracy w Polsce, tych podatników samym sobie, co więcej, stwarzać warunki, w których oni toczą nierówny bój- powiedział Andrzej Szlęzak.

Dlaczego Szlęzak nie podpisał protestu? Jak się okazuje dawny włodarz miasta sam wystąpił do Sejmiku z prośbą o przygotowanie wystąpienia popierającego polskich przewoźników i polskich rolników. Oświadczenie wyszło, ale…

- Dla mnie jest to takie oświadczenie z cyklu: i rubla zarobić, i cnoty nie stracić. To nie jest rozumienie polskiego interesu narodowego, a wręcz przeciwnie. Bo jeżeli mamy takie sformułowanie, diagnoza przyczyny jest w tym przypadku słuszna. To są decyzje prawne Unii Europejskiej skutkujące tym, że Ukraińcy w sposób bezwzględny wykorzystują to kosztem polskich interesów gospodarczych, polskiego interesu narodowego- mówił podczas konferencji Szlęzak.

Według radnego stanowisko unijne dyskryminuje polskich rolników i przedsiębiorców, a daje furtkę Ukraińcom. W sytuacji blokady przewoźników ukraińskich, władze naszych sąsiadów domagają się respektowania przywilejów nadanych przez UE, a domagają się tego w sposób mało dyplomatyczny. Jako przykład Szlęzak podał wypowiedź mera Lwowa Andrija Sadowego skierowaną do Polaków. Ten blokadę nazwał „haniebną”. Blokada jednak nie dotyczy transportu humanitarnego. Wielu więc poczuło się tą wypowiedzią urażonych. Szlęzakowi nie podoba się treść apelu radnych Województwa Podkarpackiego, bo nie da się wypracować stanowiska, które zadowoliłoby obie strony konfliktu.

- W tej sytuacji nie ma tak, że rozwiązania będą korzystne dla wszystkich. Bo albo Ukraińcy stracą uprzywilejowaną pozycję kosztem Polaków, albo Polacy zyskają to, że Ukraińcy będą konkurować z Polakami na równych warunkach. Tu nie ma tak, że będzie rozwiązanie dla wszystkich korzystne. Apelowanie o to jest po prostu nieporozumieniem, jest niezrozumieniem czym jest polski interes narodowy. Ukraińcy swój interes narodowy rozumieją jak najbardziej, Polacy- nie. Nie chcą, nie potrafią, trudno mi to powiedzieć- powiedział Szlęzak.

Firmy przewozowe, których dotyczy ten konflikt są też firmami z naszego regionu, okolicy. Chodzi tu o miejsca pracy i możliwość utrzymania przedsiębiorcy i osób pracujących wraz z nim. Szlęzak wręcz mówi, że grozi im bankructwo, a nie mają znikąd pomocy. Problemem jest też to, że Ukraińcy przewożą swoje ciężarówki pociągami. Znajdując się już na terytorium Polski nadal mogą korzystać z uprzywilejowanej pozycji.

- A z naszej strony nie ma nic. Rząd, nikt nie reaguje np. domagając się od UE rekompensat dla polskich transportowców. Nie ma takich reakcji. Ci kierowcy zostali sami- przekonywał Szlęzak.

To więc oświadczenie wydane według radnego na odczepne jest piłatowym umywaniem rąk. Z tego powodu on jako jedyny nie podpisał apelu uznając go za byle jaki. Szlęzak jest oburzony tym, że Sejmik niedostatecznie wsparł polskie interesy narodowe.

- Dzisiaj wszyscy podniecają się tym, czy Grzegorz Braun jest prowokatorem, czy zwariował, natomiast to jest bez znaczenia w stosunku do tego, że tam setki, czy tysiące ludzi może stracić pracę. Nie będą w stanie płacić podatków, może będą mieli poważne problemy z utrzymaniem swoich rodzin i jakby nikogo to tak naprawdę nie obchodzi, a władze województwa, którym powinno zależeć na tym, umywają ręce mówiąc: róbcie tak, żeby wszystko było dobrze. To jest niepoważne. Polacy nie robią nic żeby bronić swoich, Ukraińcy robią wszystko żeby bronić swoich- powiedział Andrzej Szlęzak.

PRZEMYSŁ OBRONNY HUTY STALOWA WOLA

- Przez szereg lat byliśmy karmieni propagandą PiS-u, że huta jest w cudownej sytuacji, że Rząd daje ogromne pieniądze, że tylko może być lepiej, że wszystko działa jak należy i to będzie takie sztandarowe przedsiębiorstwo PiS-u. No i zrobiono z huty partyjną instytucję, gdzie się zatrudniało na zasadzie koneksji partyjnych, gdzie to funkcjonowało również pod taką wizją rozwoju przemysłu, która była w PiS-ie, no i teraz zaczynają wychodzić na jaw wszystkie fakty, które pokazują, że huta nie jest w brylantowej sytuacji, że huta ma problemy i te problemy mogą być naprawdę duże, że huta jest przedsiębiorstwem źle zarządzanym, że o tych różnych sytuacjach, które wołają o pomstę do nieba nie mówi się, jest cisza, że parlamentarzyści PiS-u, którzy lubili się pokazywać na tle armatohaubic, hal produkcyjnych w hucie nie zrobili nic żeby tej hucie zapewnić przyszłość i stabilne funkcjonowanie i nie wiadomo co będzie z hutą z dwóch powodów, że to jest fatalna polityka Rządu PiS-u w stosunku do huty i również pewne fatalne decyzje- mówił Andrzej Szlęzak.

Radny przekonywał też, że sytuacja jest trudna również pod względem atmosfery pracowniczej. Teraz uzdrawiające byłoby odpartyjnienie zakładu, „zdePiSizowanie”. Szlęzak zarzucił też hucie, że kupiony kilka miesięcy temu za wiele milionów LiuGong nie spełnia swoich funkcji.

- Zakład Zespołów Napędowych pracuje i sprzedaje, ale cała reszta nie. Od kilku miesięcy, kilkaset osób nic nie robi. Hale nie są przygotowane do produkcji zbrojeniowej. Prawdopodobnie nikt w tym zarządzie huty nie ma pojęcia co z tym zrobić. Według moich informacji to nicnierobienie, że ci ludzie przychodzą do pracy i za maszynami w karty grają, kosztowało do tej pory 30 mln. No to to jest skandal. To są informacje z huty, od pracowników, nieoficjalne. Oficjalnych nie macie. Oficjalnie jest wszystko dobrze. Nawet piszą, że się wzmacnia potencjał itd. Ale o tym nie wolno mówić. Tam się nic nie robi, nic nie produkuje, z wyjątkiem ZZN- mówił Szlęzak.

Były prezydent twierdzi też, że podczas słynnej demonstracji, która miała miejsce w pobliżu starej dyrekcji wypuszczono z huty ludzi pracujących na drugiej zmianie żeby wzięli w niej udział.

- To jest skandal, już takiego upartyjniania od czasu PRL nigdy nie było. Zakład zbrojeniowy, który przestaje produkować, a pracowników wysyła się na polityczną manifestację. No to to jest prokurator. Ja będę apelował, bo mam nadzieję, że zarząd w hucie się zmieni żeby się temu od strony procedury karnej przyjrzano- mówił Szlęzak.

Przypomniał też, że HSW jakiś czas temu przejęła Autosan Sanok. Twierdził, że w firmę zainwestowano już ok. 120 mln zł co nic nie dało. Zadał w związku z tym pytanie, dlaczego Stalowa Wola zakupiła dla siebie autobusy MAN, a nie Autosan. Przyznał, że nie jest zorientowany czy firma z Sanoka w ogóle złożyła ofertę. Według Szlęzaka podobnie jest z zakładem z Dęblina, gdzie też, mimo dofinansowania, jak przekonywał, nie za wiele się dzieje.

- Huta ponosi koszty, w zasadzie trwoni te pieniądze i nic z tego nie wynika. Tak się nie da zarządzać żeby ta firma miała przyszłość, mogła się rozwijać i mogła dobrze funkcjonować- mówił były prezydent.

Kolejną kwestią jaką poruszył były zamówienia rządowe w Korei na czołgi, a które jak określił Szlęzak „załatwiły” hutę. Na dowód tego pokazał kserokopie artykułów prasowych z różnych źródeł. Twierdził, że HSW nie ma obecnie żadnej umowy wykonawczej, a jedynie umowy ramowe, które mogą, ale nie muszą wejść w życie.

- Nikt się w hucie nie postawił, kiedy władze PiS-u robiły interesy z Koreańczykami. Kupują w Korei masę sprzętu, który jest konkurencją dla Huty Stalowa Wola. HSW w tym względzie będzie miała podrzędną rolę. O tym się też nie mówi, jeśli chodzi o to funkcjonowanie. Proste pytanie: jeżeli się kupuje 300 armatohaubic z Korei, to ile Armia Polska może tego wchłonąć?- spytał Szlęzak.

Do tego, jak podkreślił, brakuje osób przeszkolonych do obsługi tego sprzętu. Radny zarzucił lokalnym parlamentarzystom, że nie zareagowali w sposób skuteczny w tej sprawie i nie zaprotestowali. Zastanawia się też, czy w ogóle dojdzie do podpisania umowy, o której była mowa, na produkcję 150 armatohaubic, czy Polskę będzie na to stać, czy zakupu dokona na kredyt.

Andrzej Szlęzak zakończył konferencję słowami, że ma nadzieję na szybkie odpartyjnienie HSW, co miałoby być ratunkiem dla zakładu.

DRUGA STRONA MEDALU

O komentarz w sprawie HSW spytaliśmy szefa „Solidarności”. Czy faktycznie sytuacja jest tak zła?

- Ten problem występuje, ale w pewnym wąskim obszarze. Nie ma równomiernego rozłożenia produkcji, jest Zakład Zespołów Napędowych, gdzie produkcji jest pod korek, mniejsza jest na byłym zakładzie montowani maszyn budowlanych M16, gdzie faktycznie nie ma pełnego napełniania produkcji. To jest tak, że z chwilą zakupienia pan były prezydent Szlęzak nie jest w temacie i wyciąga takie wątki, które są dla niego wygodne, a nie mają one odzwierciedlenia w wymogach, które należy spełnić żeby móc tam wejść z pełną skalą produkcji. Obecni rządzący podkreślają, że nie będą oszczędzać na obronności, jeżeli to będzie faktem i tak zrobią. To tutaj ten zakład jest przygotowany gdzie będzie tętnił życiem, tylko trzeba chwilę poczekać- mówi Witold Sieczkoś, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ „Solidarność” w Hucie Stalowa Wola.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =