Restrykcyjnie przy wejściu do szpitala

Image

W stalowowolskim szpitalu zakaz odwiedzin pacjentów (do odwołania) został wprowadzony pod koniec lutego. Jak dotąd nie wszyscy go respektowali.

Wojewódzki inspektor sanitarno- epidemiologiczny, na podstawie specustawy, zobowiązał dyrektorów szpitali do ograniczenia wejść do lecznic.

- Do poradni będzie można wejść z jednej strony, do laboratorium z drugiej strony. Wejścia do szpitala są tylko dwa: od strony SOR-u i na izbę przyjęć. Zakaz odwiedzin nie był do końca respektowany. Z dniem dzisiejszym te oddziały, które mogą być zamknięte są zamknięte fizycznie, na innych oddziałach są ustawione parawany, żeby ograniczyć wejścia osób postronnych. Jest to dla dobra osób, które przychodzą i które są na oddziałach. U osób starszych ryzyko zakażenia jest większe- mówi Edward Surmacz, dyrektor szpitala.

Dla pacjentów, którzy wrócili z zagranicy i mają objawy typowe dla koronawirusa (m.in. kaszel, gorączka) jest przewidziane wejście do szpitalu od strony SOR-u. Jest tam wydzielone pomieszczenie, do którego wchodzi się i dzwoni. Na miejscu jest przeprowadzany wywiad. Pacjent będzie izolowany. Drugie wejście znajduje się od strony budynku dermatologii (tam gdzie jest POZ). Inne boczne wejścia do szpitala będą zamykane.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~Jotka

No nareszcie zobaczymy ile jest naprawdę chorych A ilu naciagaczy bo teraz to było tak że kto krzywo piernal już na sor trafiał I fil badań koszty rosły A pracownicy ratowali szpital

~Paco

No właśnie kiedy dyrektor przyjrzy się I popyta pracowników jak wyglada z dwóch stron praca kapelana szpitalnego jak kasę robi na lewo wszyscy o tym wiedzą A dyrektor co ?udaje że nie ma problemu?

~Kooo

Gościu. Jak masz ochotę dołącz do nas, tylko weź ze sobą kawę, bo nam brakło.

~Artur

Dlaczego szpitale nie leczą innych ludzi. Stalowa nie przyjmuje, Nisko nie przyjmuje ze skierowaniem. 36 mln ludzi, 25 osób chorych i nagle nie leczą innych chorób? Czyli jeśli mi się pogorszy, bo nie mogę mieć operacji to jest w porządku? Chore państwo.

~jkl

Nie wiem jak te pielęgniarki wyrobią bez pomocy rodziny.

~Przygotowani

Paweł, syn zakażonego pacjenta (dziś przebywa w izolatce w Lublinie), niedawno wrócił z Włoch, które odwiedzał wraz z grupką 11 znajomych. – Wycieczka odbyła się dwa tygodnie temu. (…) To był okres kiedy epidemia koronawirusa we Włoszech dopiero się rozpoczynała. Kiedy przylecieliśmy do Włoch na lotnisku sprawdzono, czy nie mamy temperatury. Ponieważ wszyscy byliśmy zdrowi bez problem nas wpuścili – relacjonuje.

Przeczytaj:Nowy przypadek zakażenia koronawirusem. Pierwszy w województwie

Po powrocie do Polski chłopak i jego znajomi postanowili skontaktować się z sanepidem. Chcieli tym samym poddać się testowi na obecność koronawirusa. – Powiedzieli nam, że nie ma żadnych powodów do obaw skoro nic nam nie dolega. Mieliśmy normalnie żyć, postępować tak jak zawsze – podkreślił.

23-latek zaznaczył również, że jego mama nalegała na to, aby cała rodzina została przebadana. – Chciała przeprowadzić te badania prywatnie. Skontaktowała się ze znajomą, która pracuje w jednym ze szpitali, ale ta powiedziała jej, że nie ma szans na zrobienie takiego badania. Że to ogromne koszty i nikt z personelu nie zechce ich wykonać – dodał.

Syn pacjenta trafił ostatecznie do izolatki. Podejrzewa się, że to on zaraził ojca wirusem z Wuhan. – To, w jakiej sytuacji znalazła się moja rodzina, pokazuje, że jako kraj jesteśmy kompletnie nieprzygotowani na walkę z koronawirusem – podsumował Paweł.

~!!!!!!

Do goscia....Czlowieku jesli Ci zal ,dolacz do Nich a nie p....l glupot!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

~Mieszkaniec

A jak wygląda posługa kapłana tzw. "50 zł." w naszym szpitalu. Czy dalej udziela komunii upychając opłatek w usta chorego i nie dezynfekuje ręki. Może trzeba się przyjrzeć tej sytuacji.

usuniety

Dobry Wieczór Państwu;

Rzeczywiście, znaczna część populacji Stalowej Woli to osoby starsze.
To samo można powiedzieć o całym Województwie Podkarpackim.
Pojawienie się nowego, zjadliwego gatunku wirusa może mieć trudne do przewidzenia skutki.
Zwłaszcza w szpitalach.

~gość

... i teraz panie pielęgniarki piją sobie kawusię nie niepokojone przez rodziny pacjentów.