Szlęzak zajmie się wyjaśnianiem sprawy upadłych banków

Image

Były prezydent Stalowej Woli (2002- 2014), a obecny radny wojewódzki Andrzej Szlęzak tworzy społeczną grupę ekspertów, która zajmie się wyjaśnieniem sprawy upadłości BS z Sanoka. Zrobi to na prośbę Grzegorza Brauna, posła Konfederacji. Praca komisji potrwa maksymalnie 4 miesiące, a zakończy się opracowaniem wniosków. Co da takie opracowanie i czy w ogóle jest potrzebne?

W styczniu 2020 w Podkarpackim Banku Spółdzielczym zlecono przymusową restrukturyzację. Zajął się nią BFG (Bankowy Fundusz Gwarancyjny). Chodziło o około 180 milionowe zadłużenie. Poszkodowanych jest około 30 jednostek samorządowych i osoby prywatne.

Na Facebooku Andrzeja Szlęzaka czytamy, że w skład komisji mają wejść specjaliści. Dzięki ich pracy może uda się dojść przynajmniej do częściowej prawdy co stało się z pieniędzmi. Afera w Grębowie, a teraz w Sanoku nie obeszła się bez echa i stała się tematem z pierwszych stron gazet.

- Znamienne przy tym, że dwie kluczowe instytucje, czyli Komisja Nadzoru Finansowego i Bankowy Fundusz Gwarancyjny nie kwapią się z udzielaniem informacji w tej sprawie. Wiele do myślenia daje fakt, że obie instytucje wręcz lekceważąco potraktowały posła Grzegorza Brauna, który chciał od nich uzyskać informacje w rzeczonej sprawie. I właśnie poseł Braun zwrócił się do mnie z propozycją stworzenia i koordynowania prac zespołu, który spróbowałby przygotować dokument, który w możliwie jasny i zrozumiały sposób wyjaśniłby opinii publicznej co tak na prawdę stało się w tym banku i kto za co jest odpowiedzialny. Przedsięwzięcie jest karkołomne i obarczone ogromnym ryzykiem niepowodzenia, ale zgodziłem się. Nie łudzę się, że uda się dotrzeć do wszystkich osób i instytucji, ale już wiem, że nie brakuje takich, którzy będą chcieli rozmawiać i udostępniać dokumenty. Są również duże szanse na skompletowanie kompetentnego zespołu prawników, ekonomistów i samorządowców. Mam nadzieję, że prace tego zespołu przynajmniej sprawią, że sprawa się nie rozmyje, nie zostanie zagadana ani zamieciona pod dywan. Będzie ciężko- informuje Andrzej Szlęzak.

Czy będzie to możliwe i czy instytucje przekażą radnemu wojewódzkiemu dokumenty, z których jak po nitce do kłębka dojdzie do zaskakujących wniosków i rozwiąże sprawę? W dyskusji, która rozwinęła się na fb wynika, że chyba nie, bo przecież jak sam potwierdził, nie będzie prowadził śledztwa. Nikt mu nie dał do tego też upoważnienia.

- Mam nadzieję, że nie będziemy musieli prowadzić jakichś czynności śledczych. Do tego nie mamy żadnego umocowania prawnego. Chodzi o pokazanie mechanizmu i osób, który spowodował aferę i w zrozumiały sposób przedstawienie tego opinii publicznej. Chcemy dotrzeć do dokumentów i osób, które udzielą potrzebnych do tego informacji i taka możliwość istnieje. Nie sądzę, żeby te najważniejsze instytucje chciały współpracować. Wręcz przeciwnie. Można się spodziewać, ze będą utrudniać. Nie wykluczam na tym tle działań policji i prokuratury- tłumaczy Szlęzak.

Póki co aferą zainteresował się znany artysta i nie wyklucza nakręcenie filmu na podstawie ostatnich wydarzeń na Podkarpaciu.

- Afera nazywana "aferą podkarpacką" chyba prędzej doczeka się sensacyjnego filmu niż dogłębnego ujawnienia i wyjaśnienia wszystkich faktów i osób w nią zamieszanych. Znany reżyser skandalizujących filmów o pseudonimie Patryk Vega, już publicznie "odgraża" się, że swoimi kanałami dotarł do najważniejszych osób zamieszanych w aferę i dostał od nich informacje "na wyłączność". Na tej podstawie ma nakręcić film prawdopodobnie o tytule "Afera podkarpacka"- pisze Szlęzak.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =