Czy miasto powinno „bawić” się w dobrodzieja?

Image

Mieszkania komunalne to prezent gminy dla wybrańców. Nic więc dziwnego, że o nie stara się tak wiele osób. To też wielki kłopot dla gminy, bo niektórzy nie doceniając daru robią z lokalu melinę.

Zdarza się, że mieszkania komunalne zajmują osoby, które żyją jedynie roszczeniami i wydaje im się, że wszystko im się należy, a co za tym idzie, nie szanują czegoś, co dostali za darmo. Dewastują, nie opłacają rachunków i oczekują, że samorząd będzie przeprowadzał im darmowe remonty.

Lokal komunalny po jakimś czasie można wykupić za przysłowiową złotówkę. To okazja dla tych zwyczajnych, normalnych obywateli do zostania właścicielem mieszkania za grosze. Nic więc dziwnego, że każdy chętnie skorzystałby z takiej możliwości. Bez kredytu, bez obciążeń, bez strachu o to, czy za pół roku będzie się miało na ratę kredytową. Dostać „komunalkę” nie jest łatwo, bo trzeba spełniać szereg warunków. Przede wszystkim być niemajętnym. Mieszkań komunalnych potrzeba głównie dla osób niepełnosprawnych, ciężko chorych, takich, których sytuacja życiowa uniemożliwia samodzielne zarobienie na własne M. Przekazywanie lokali tzw. menelom mija się z celem.

Sytuacja z brakiem mieszkań komunalnych w Stalowej Woli niczym nie różni się od sytuacji w innych gminach. Takich mieszkań oczywiście brakuje i u nas. W magistracie leży lista, na której znajduje się niemal 200 nazwisk, a kolejne podania płyną i płyną. Prezydent już dawno zaznaczył, że w swojej strategii nie przywiduje budowy ani mieszkań socjalnych, ani komunalnych. Miasta na to nie stać. Teraz postawiono u nas na „klasę średnią” i to dla niej buduje się mieszkania, za które w dłuższej perspektywie trzeba będzie uczciwie zapłacić, choć po preferencyjnych cenach. Skończyły się też czasy rozdawnictwa i promowania marginesu społecznego, bo jak zapowiedział już kilka lat temu włodarz Stalowej Woli, nie będzie budowania kolejnych „socjalek” pod dewastację. W naszym mieście wyroków eksmisyjnych dla tych, którzy nie płaca, niszczą i zamieniają życie sąsiadów w piekło, jest naprawdę sporo. Poprzedni prezydent zastanawiał się nad budową baraków. Pomysł jednak upadł i nie będzie realizowany. A może i szkoda, bo może niejednego nauczyłoby to uczciwego życia, a już na pewno wielu otrzeźwiłoby skutecznie. W końcu komu uśmiecha się życie w baraku na obrzeżach miasta? Tymczasem w Stalowej Woli nie brakuje też i eksmisji.

- Są to eksmisje osób, które nie zasługują na wsparcie miasta, osób, które dostały kilkakrotnie wyraźną pomoc, zadłużyły mieszkania, zniszczyły je, zniszczyły bezpieczeństwo bloku, bezpieczeństwo sanitarne, naruszyły poczucie bezpieczeństwa swoich sąsiadów robiąc z tym mieszkań komunalnych, socjalnych typowe meliny. Czy w takiej sytuacji mamy wybudować nowy blok socjalny i w nagrodę eksmitować ich do nowego bloku, żeby zniszczyli nowy blok? To jest pułapka, w którą możemy wpaść. Samorządy i państwo w tą pułapkę wpadały przez minione 20 lat bardziej wspierając tych, którzy nie doceniają pomocy państwa. Uważam, że w naszej perspektywie czas powiedzieć „stop” takiej praktyce. Czas w końcu udzielić wsparcia tym, którzy na to zasługują, bo pracują, bo się starają, bo mają rodziny, bo mają odpowiedzialność również własną, finansową za te mieszkania- mówi Lucjusz Nadbereżny.

Za Andrzeja Szlęzaka pojawił się też inny pomysł, kwaterowania w jednym mieszkaniu dwóch dłużników. Wówczas dwie rodziny/osoby miałyby wspólny przedpokój, kuchnię, łazienkę. Pomysłu nie zrealizowano.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =