Dymy nad miastem z działek

Image

Nad stalowowolskimi działkami każdego dnia unosi się gęsty dym. Mimo zakazu działkowcy nagminnie palą ogniska zanieczyszczając środowisko naturalne. Łamią przy tym prawo.

Regulamin ROD w § 68 pkt 5 wprowadził całkowity zakaz spalania na terenie Rodzinnych Ogrodów Działkowych wszelkich odpadów i resztek roślinnych. Dym powstający wskutek palenia ognisk powodował zadymianie okolicy, a także wywoływał złe samopoczucie u mieszkańców pobliskich osiedli. Przepis ten jest ogólnopolski, nie lokalny. Wielu działkowców albo go nie znać, albo nie chce znać.

Problem dużego zadymienia w okolicy ulicy Działkowej zgłosili nam czytelnicy. Wystarczy wybrać się po południu w rejon ogródków działkowych by przekonać się, że Stalowa Wola boryka się z kwestią zanieczyszczenia powietrza właśnie powstałego wskutek palenia ognisk. Zdawać by się mogło, że z jednej strony jesteśmy mocno wyczuleni na ten problem, bo przecież mieszkańcy wielokrotnie zabierali głos w tej sprawie domagając się interwencji władz, z drugiej strony sami bezkarnie dopuszczamy się łamania przepisów. Nikt na ten problem nie reaguje. Jedni dzwonią na policję, co nic w zasadzie nie daje, drudzy palą na swoich działkach liście, chwasty i pozostałości po plonach. Duszący i gryzący w oczy dym jest nieodłącznym elementem krajobrazu skarpy, terenów błoni nadsańskich. Kumulacja następuje między godz. 16:00 a 18:00. Dym niesiony z wiatrem dociera do pobliskich osiedli i opada na bloki, na osiedla, place zabaw i ulice. W najgorszej sytuacji są mieszkańcy ulicy Poniatowskiego, Wałowej i przyległych uliczek, gdzie zadymienie jest największe. Chorują dzieci, chorują też dorośli. Policja jeździ na tereny ogródków działkowych, ale nie słyszano by ktoś z powodu palenia ogniska kiedykolwiek dostał mandat. Pouczenia traktowane są raczej humorystycznie i na pewno nie są brane do serca.

Jedynym zdaje się wyjściem jest zaapelowanie do użytkowników działek o rozsądek. Dym z ognisk zawiera toksyczne substancje. Człowiek narażony na przebywanie w zadymionym środowisku, a w takich warunkach mieszkają stalowowolanie w okolicy skarpy czy oczka, częściej choruje, również przewlekle, a w konsekwencji może być narażony nawet na skrócenie długości życia.

Jak dowodzą naukowcy wdychając dymy ogniskowe musimy je sobie zneutralizować przy pomocy swojego metabolizmu, pozbyć się szkodliwych czynników drogą fizjologiczną. Jeśli nie następuje to szybko, szkodliwe substancje odkładają się w organizmie i powodują zatrucie komórkowe. Stąd już niedaleka droga do zachorowania na astmę czy nowotwór. Dym z ognisk jest 12 razy bardziej szkodliwy i kancerogenny niż dym papierosowy. Dla kobiet w ciąży istnieje ryzyko poronienia lub urodzenia dziecka o małej masie urodzeniowej. Nie są to wydumane historie, lecz fakty poparte naukowymi badaniami. Kiedyś ogniska w okresie jesiennym paliło się na każdym polu na wsi. Dziś zachorowania na choroby układu oddechowego i nowotwory wzrosły w stosunku do lat 70 czy 80-tych kilkukrotnie. Przypadek? Naukowcy wręcz twierdzą, że nie. Do tego dochodzi niezdrowa żywność i mała świadomość działkowiczów stosujących nagminnie chemiczne opryski w miejscu, gdzie powinna być ekologiczna uprawa warzyw i owoców. Wystarczy przejść się w sezonie letnim wieczorem alejkami działkowymi. Widok człowieka z wielkim baniakiem pełnym chemicznych substancji wylewanych na drzewka i jarzyny to codzienność.

Materiał video

Przewiń do komentarzy












Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =