Czad: już trzy interwencje w tym roku

Image

Mimo licznych apeli, mimo akcji informacyjnych, w naszym mieście, od początku roku już trzykrotnie interweniowano w sprawie zatruć tlenkiem węgla. Komora hiperbaryczna pracuje niemal na okrągło.

- Od początku roku mieliśmy trzy zdarzenia związane z tlenkiem węgla, z czego przy dwóch zdarzeniach były osoby poszkodowane, zabrane do szpitala. Na szczęście nic poważnego się nie stało- mówi kapitan Krystian Bąk z PSP w Stalowej Woli.

Pierwsze zdarzenie w tym roku miało miejsce 6 stycznia, dwa kolejne 7 stycznia. W tego typu wezwaniach zawsze prym wiodą strażacy. To oni dokonują pomiaru stężenia tlenku węgla i to oni sprawdzają czy zachodzi niebezpieczeństwo. Większość wezwań to interwencje w mieszkaniach, gdzie używa się piecyków gazowych (term) do podgrzewania wody. Pozasłaniane kratki wentylacyjne, nieszczelna instalacja, niesprawna terma, to najkrótsza droga do zatrucia. A wystarczyłby niedrogi czujnik tlenku węgla stojący sobie na półce w mieszkaniu.

Początek roku to również wytężony czas pracy komory hiperbarycznej w stalowowolskim szpitalu (Podkarpackie Centrum Medycyny Hiperbarycznej, komora należy do Niepublicznego Zakładu Opieki Medycznej, którym kieruje lek. Zbigniew Gola). Komora, jak się dowiedzieliśmy, pracuje na pełnych obrotach, praktycznie bez większych przestojów, bo takiego sprzętu nie ma za wiele w Polsce. Nic więc dziwnego, że do miasta przywożone są osoby nawet z daleka. Ostatnio z komory korzystali pacjenci nie tylko ze Stalowej Woli, ale i z Sandomierza, Tarnobrzega, Przeworska, Leżajska, Przemyśla, Janowa Lubelskiego. Dzięki niej uratowano już niejedno życie.

Czad- cichy zabójca

Tlenek węgla, zwany czadem jest bezwonny, nie da się go zobaczyć. Mimo wielu akcji społecznych, informacji przekazywanych przez media większość Polaków wciąż tego nie wie.

Tlenek węgla w statystykach zatruć zajmuje trzecie miejsce, tuż po zatruciach lekami i alkoholem. Aby uchronić się przed czadem można w domu zainstalować czujnik tlenku węgla (warto wybrać ten z czujnikiem dymu). Podnosi on poziom bezpieczeństwa w pomieszczeniach, zmniejsza ryzyko zaczadzenia, pozwala na szybką reakcję w sytuacji zagrożenia życia. Tego typu czujniki powinny znaleźć się w pokojach z kominkiem lub piecem kaflowym, w pomieszczeniach z kuchenkami gazowymi, w łazienkach z gazowymi podgrzewaczami wody, w kotłowniach, garażach, warsztatach. Czujka odpowiednio wcześnie zasygnalizuje niebezpieczeństwo wydając bardzo głośny dźwięk. Nawet śpiącego sygnał ten potrafi obudzić i postawić na nogi. Mamy wtedy szansę na opuszczenie zagrożonego obszaru. Zakup czujnika to jednorazowy wydatek rzędu 30- 100 zł.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~jasiek

pod hutą w hurtowni elektrycznej mają duży wybór

~freebird

Dobrze się orientujesz CO2 jest cięższy od powietrza, tylko tu piszą o CO, a ten nie jest cięższy od powietrza.

~ASSA

Z tego co się orientuję, to CO2 jest ciężkim gazem, więc stwierdzenie:"A wystarczyłby niedrogi czujnik tlenku węgla stojący sobie na półce w mieszkaniu." - jest niepoprawne, ponieważ śpiącego gaz już zabije, a czujnik jak stał wysoko tak stać będzie i w żaden sposób nie zadziała.