Sobota na Baja Carpathia

Image
[mini]Fot.: sport4x4.pl[/mini]

W piątek zawodnicy mieli bardzo urozmaicony dzień – odprawę administracyjną, badanie techniczne, uroczysty start – ale rywalizowali tylko na krótkim prologu. W sobotę było już bardzo dużo jeżdżenia. Załogi udały się na poligon, gdzie czekał ich jeden odcinek, ale w dwóch konfiguracjach (próby: Krawce o długości 85,47 km i Nowa Dęba mierząca 70,33 km). Nie była to łatwa trasa: pełno było dziurawych fragmentów i kopnego piasku. Liczne zakręty i skrzyżowania wymagały skupienia i od kierowcy, i od pilota. Większa część trasy prowadziła po odkrytych fragmentach poligonu, czasem jednak zawodnicy chowali się w lesie.

Jako pierwsi na trasę wyruszyli kierowcy motocykli i quadów. Wśród zawodników rywalizujących w Pucharze Polski w Rajdach Baja najszybsi okazali się: Krzysztof Jarmuż (motocykle), Damian Rajczyk (quady Q2), Andrzej Pieron (quady Q4) oraz Włoch Scandola Graziano (UTV). Najszybszy na prologu Adrian Janik (quady 2WD) nie ukończył rajdu. Pierwszą próbę bardzo szybko pojechał Paweł Samek, ale wynik na drugiej daleki był już od oczekiwań. Poprosiliśmy więc Pawła o wyjaśnienie sytuacji: "rozpocząłem szybko, jechało mi się bardzo dobrze. Duże pochwały należą się organizatorom – trasa była świetnie oznakowana. Na drugim przejeździe również jechałem szybko, ale na 60. kilometrze trasy urwał się łańcuch, co kosztowało mnie 15 minut przymusowego postoju. Przesłanie na jutro: walczymy nadal."

Od samego startu dynamicznie rozpoczęli jazdę Marcin Łukaszewski i Magdalena Duhanik, liczący na odrobienie straty wynikającej z regulaminowej kary, jaką ekipa otrzymała w piątek. Niestety, niewielki pożar auta wyeliminował Marcina i Magdę z sobotniej części rajdu, mechanicy walczą o usprawnienie BMW, żeby mogło wziąć udział w niedzielnej rywalizacji. Prawdziwe szczęście w nieszczęściu miał Paweł Molgo – niedaleko mety dachował, ale czeska załoga pomogła stanąć na koła i kontynuować jazdę. Po trzech odcinkach załoga zajmuje trzecią lokatę, tracąc do lidera 4 min 54 s. Na drugiej pozycji (ze stratą 3 min 22 s) znajduje się ekipa Chevroleta S10: Maciej Stańco i Artur Kołodziej. Na czele zawodów znaleźli się Piotr Białkowski i Bartosz Momot: "udało nam się wygrać obydwa przejazdy. Odcinki były dość męczące, sporo jechaliśmy po dziurach. Trzeba było znaleźć kompromis pomiędzy dobrym tempem i poszanowaniem samochodu, żeby osiągnąć metę. Na dzień jutrzejszy nie ma szczególnych kalkulacji – jedziemy "na maksa", żeby dowieźć to miejsce do mety."

Obok czołówki mistrzostw Polski jadą zawodnicy w autach zbliżonych do seryjnych. Na czele grupy T2 znalazł się Marcin Sobiech, który powiedział nam: "trasa była bardzo ciężka: dziurawa, wymagająca skupienia. Konkurencja jest bardzo silna, staramy się oczywiście kontrolować co dzieje się za plecami. Auto jest całkowicie sprawne. Jutro jeszcze 160 km ścigania, więc nie można cieszyć się przedwcześnie!"

Wiele dramatycznych zwrotów akcji obserwowaliśmy w gronie pucharowiczów (RPPST). Jacek Soboń w pewnym momencie jechał z napędem… na jedno koło! Naprawa się nie powiodła i ekipa spadła na daleką pozycję. Niezbyt udany dzień zaliczyli też inni faworyci: Tomasz i Filip Gołkowie oraz Dominik Bugajski i Kamil Nowak. Po trzech odcinkach na czele znalazł się Maciej Manejkowski pilotowany przez Magdalenę Wruszak.

W niedzielę do przejechania pozostały jeszcze dwa odcinki specjalne: Bojanów (długość 103,28 km, start pierwszego zawodnika o godz. 8.00) oraz Przyszów (długość 62,83 km, start pierwszego zawodnika o 12.45). Zawodnicy RPPST pokonują tylko pierwszy oes. Uroczyste zakończenie rajdu i wręczenie nagród zaplanowane jest na 16.20 w zespole szkół przy ul. 1 Sierpnia 26 w Stalowej Woli.

Więcej informacji na temat rajdu można znaleźć na stronie www.bajacarpathia.pl.

Sponsorzy rajdu: BorgWarner, Handlopex S.A., Inter Cars, Motul, Moto Integrator, SKF, Dragon Winch

Przewiń do komentarzy






Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~Wampir

Na Ukrainie używane są głównie BMP-2. Podobnie na Białorusi.
Polska niestety pozostała przy BMP-1. Mieliśmy 62 sztuki BMP-2, ale w 1994 roku zostały sprzedane Angoli i Togo.

~Kibic

Te BMP-1 lepiej oddać po cenie złomu na Ukrainę. Sierpem i młotem lej ruską hołotę.

~Wampir

Skoro już byli na poligonie, to 21 Brygada Strzelców Podhalańskich mogła by im wypożyczyć transportery opancerzone BMP-1. Starocie, w walce już średnio przydatne, ale żeby wyszalać się na poligonie to w sam wraz. Masa 13 ton, podwozie gąsienicowe, silnik o mocy 350 KM. Wojsko Polskie ma jeszcze 800 sprawnych egzemplarzy, stopniowo zastępowanych przez Rosomaki.