„Wolnoć Tomku...”

Image

Ryba psuje się od głowy, a przykład idzie z góry. I tak oto prezydent Tarnobrzega Norbert Mastalerz pokazuje wszem i wobec, że obowiązujące innych przepisy ma w dużym nieposzanowaniu.

Jedną z ulubionych uciech Mastalerza jest bowiem zasiadanie za sterem łodzi motorowej WOPR-u. Dobitniej rzecz ujmując – łodzi ratunkowej! Mastalerz do tego stopnia afiszuje się tym, że jemu wszystko wolno, że nawet nie zwraca uwagi na osoby postronne, które widzą i słyszą w jaki sposób pan na Urzędzie „bierze sobie” jak swoją woprowską motorówkę. Ba, nawet pozuje do zdjęć, dając dowód tego gdzie ma owe przepisy, do których musi stosować się pospólstwo. Tymczasem ściśle określone regulacje prawne jasno mówią, że sprzętem takim mogą pływać (a tym bardziej sterować!) wyłącznie służby ratunkowe i to w określonych sytuacjach. Sprzętem, który powinien być w ciągłej gotowości do błyskawicznego podjęcia akcji ratunkowej. A co w sytuacji gdy na przykład do takiej akcji będzie potrzebne zaangażowanie wszystkich jednostek WOPR w chwili kiedy Mastalerz „wozi się” rekreacyjnie po Jeziorze Tarnobrzeskim?

Popisuje się przed dziennikarzami

Co gorsze nie tylko sam pływa ale chętnie zabiera też pasażerów, swoich znajomych i popisuje się przed nimi. Na środku akwenu udziela także wywiadów dziennikarzom (tylko wybranymi, „zweryfikowanymi”). Niech spróbują tam zadać niewłaściwe pytanie. Istotnie, jest czym zaimponować, bo na pewno nikt inny tak nie może. Czy zabawa pana na Urzędzie jest ważniejsza od bezpieczeństwa osób pływających po tym akwenie? Spójrzmy na sprawę z perspektywy Mastalerza, który takiej pomocy potrzebuje. W niedzielę 26 sierpnia 2012 r. nad Jeziorem Tarnobrzeskim zerwał się szkwał. Wiatr przewrócił kilka jednostek pływających. W jednej z nich w roli kursanta żeglarstwa był właśnie prezydent. Co by było gdyby motorówka WOPR-u nie mogła podążyć mu z pomocą dlatego, że ktoś sobie nią umilał wypoczynek? Otóż Mastalerz zażądałby z pewnością jego głowy na tacy.

Tak więc punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, są równi i równiejsi, kto może temu wolno… Ponadto czy Mastalerza, bądź co bądź osoby cywilnej, nie obowiązuje regulamin, że właśnie osoby cywilne objęte są zakazem pływania po jeziorze jakimkolwiek sprzętem z silnikiem spalinowym? Wychodzi na to, że obowiązująca strefa ciszy na wodzie nie wszystkich obowiązuje. Ciekawe, czy prezydent uważa, że obserwujący to wszystko ludzie są głusi i ślepi, czy może po prostu wyznaje zasadę: „ I tak nikt mi nie podskoczy”? Tak więc tylko czekać aż rozbuchany w swej bucie i arogancji, weźmie sobie któregoś dnia dla zabawy policyjny radiowóz, wóz strażacki, albo nie daj Boże – karetkę pogotowia ratunkowego!

Mastalerzowi warto przypomnieć, że Urząd Prezydenta to nie „Wolnoć Tomku w swoim domku”! Prezydent sprawuje swój urząd w imieniu mieszkańców, którzy wybrali go w wierze, że będzie działać dla ich dobra, a nie bawić się kosztem tychże mieszkańców. Choć proceder ten jest znany od kilku lat, prezydent nie uważa za stosowne by wyjaśnić tą sprawę. Rozmawia tylko ze „zweryfikowanymi”, jak sam to okresła przez siebie mediami. W środowisku wodniackim nie brakuje głosów oburzenia.

Tak nie mogą nawet ratownicy!

- Statek ratowniczy, może – w myśl przepisów o żegludze śródlądowej - być używany jedynie do zadań z zakresu ratownictwa wodnego, przez podmioty uprawnione do wykonywania ratownictwa wodnego, działające na podstawie zgody Ministra Spraw Wewnętrznych. Nieuprawnione jest korzystanie ze sprzętu ratowniczego do innych celów, nawet jeżeli używają go sami WOPR-owcy czy też inne podmioty, które nie wykonują takich zadań. Niestety zdarzają się przypadki pływania dla zabawy, rekreacji, wędkowania czy przewożenie osób trzecich takimi statkami, co - pomijając ich zupełnie inne przeznaczenie – może być przyczynkiem do zmniejszenia stanu gotowości ratowniczej na danym obszarze. Jeżeli pływania takie nie są szkoleniem lub działaniem prewencyjnym, a regulują to odrębne przepisy, takie eskapady w wypadku braku innego sprzętu w pogotowiu mogącego podjąć działania ratownicze nie powinny mieć miejsca – wyjaśnia Paweł Błasiak, szef Stołecznego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Krytykują także władze gminne. Cezary Sadrakuła, burmistrz Sławy (woj. lubuskie) gdzie problem również występuje, stanowczo podkreśla, że WOPR powinien realizować statutowe działania a nie zajmować się rekreacją.

Z przykrością zauważamy, że takie praktyki godzą w dobry wizerunek służb ratunkowych. Niestety nawet znakomite wyniki go nie obronią. Media wielokrotnie podkreślały ogromny sukces służb ratowniczych na tarnobrzeskim akwenie. Od samego początku jego funkcjonowania, czyli od 5 sezonów nie było przypadku utonięcia co jest absolutnym rekordem w skali całego kraju.

Podsumowując, nie wystarczy posiadanie stosownych uprawnień, bycie członkiem WOPR, jego sponsorem, posiadanie, dobrych wyników, sukcesów, odznaczeń „zasłużony dla ratownictwa wodnego”, bycie gospodarzem terenu czy nawet mieć obowiązek dbania o jego bezpieczeństwo. Takie tłumaczenia przeważnie słyszymy przy tego rodzaju nadużyciach władzy. Wypadałoby być jeszcze w zgodzie z przepisami prawa.

Marcin Piasek
marcin.piasek_(at)_vp.pl

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~ktomiskoczy

Wydzieloną strefę? A co to ze przyjemność kiedy wszyscy moga pływać? Teraz może tylko masztalenko razem ze swoimi koleżkami i o to właśnie chodzi. Całe bajoro jest tylko dla nich.

~wito

Ciekawe czego do tej pory nikt na to nie wpadł??? Czyżby były jakieś przeszkody prawne??? A może tylko niechęć. Tak po prawdzie to widać tam stagnację, wszystko rodzi się w strasznych bólach.
W takiej Okunince nad Białym Bajorem turystyka kwitnie ludzi więcej niż wolnych miejsc i kasa lejąca się strumieniami.

~wodnik

Jest rozwiązanie problemu. Wyznaczyć na akwenie wydzieloną (oznakowaną) strefę dla turystyki motorowodnej. Posiadacze stosownych uprawnień i sprzętu będą mogli dać upust swojej pasji,będzie możliwość organizowania różnego rodzaju kursów, przejażdżek(banan,narty), do budżetu wpadnie trochę kasy, a i Pan prezydent nie będzie musiał łamać prawa żeby się wylansować.W promieniu 100 km nie ma zbiornika wodnego na którym można by było popływać motorówką(najbliższy zbiornik Chańcza koło Staszowa). Jezioro jest na tyle duże żeby mogli z niego korzystać zarówno plażowicze ,wędkarze(tymbardziej że nie wolno im łowić ze sprzętu pływającego),żeglarze, nurkowie. Przecież to czysta kasa z turystyki!!!!