Stacja w Pilchowie odstrasza...

Image

Prezydent miasta nie chce dopuścić do tego, żeby pociąg relacji Warszawa- Rzeszów zatrzymywał się w Pilchowie. Bo… to wstyd. Pilchowska stacyjka straszy. A takiego wizerunku Stalowa Wola nie chce mieć. Dlatego Andrzej Szlęzak wpadł na pomysł, że wybuduje nowy peron, znamienitszy…Bo przecież liczy się prestiż…

Gdzie by to miało być?

Pociąg z Warszawy nie będzie zatrzymywał się w Rozwadowie. Także teraz jedyną stacją, którą będzie obsługiwał będzie Stalowa Wola – Pilchów. A że ta jest niereprezentacyjna, to włodarz wpadł na pomysł by zbudować nowy peron. Na opracowanie koncepcji programowo - przestrzennej na budowę węzła komunikacji publicznej w rejonie ulicy Sandomierskiej chce przeznaczyć 40 tys. zł. Peron miałby powstać przy torze na Lublin na granicy miasta w okolicach parku w Charzewicach. Nie kryje, że liczy także na wsparcie ze strony PKP.

Będzie tu tętnić życie?

Na samym peronie jednak się nie skończy. Bo prezydent ma daleko szersze plany. Obok miałby powstać parking dla autobusów wycieczkowych, które przywoziłyby turystów do parku. Byłaby też mała gastronomia z hot-dogami, zapiekankami… o ile oczywiście znalazłby się inwestor. Oczami wyobraźni włodarz widzi także stację paliw. A wszystko to sprawiłoby, że to miejsce by ożyło, zapełniło się ludźmi, rozbrzhomiewało radosnymi okrzykami i śmiechem.

Witamy na stacji Stalowa Wola-Park Lubomirskich

I tak dzięki temu jadący z Warszawy zamiast starej, zaniedbanej stacji Stalowa Pilchów, zobaczyliby peron z napisem Stalowa Wola – Pak Lubomirskich. A w oddali zachęcający zielenią krajobraz. I może zamiast jechać dalej, zostaliby tu?...

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
wyborca

PKS Rzeszów zamknął połączenia pospieszne do Łodzi i Warszawy przez Stalową. Zawsze jeździło dużo ludzi.

Linia PKP na Przeworsk do zaorania.

W ogóle zlikwidujcie komunikację publiczną.

Niech wszyscy przesiądą się do samochodów.

~ccccc

linia przez Leżajsk jest na liście rezerwowej, czyli jak mówi sama nazwa idzie do zaorania

~gość

lekturka warta przeczytania:
Dotacje na likwidacje
14-03-2014 | Aktualności

Print FriendlyWydrukuj

W lutym 2011 r. Ministerstwo Infrastruktury podpisało umowę z PKP Intercity zapewniającą tej spółce coroczną dotację sięgającą 300 mln zł. Resort zobowiązał się wypłacać spółce wielomilionowe kwoty z budżetu państwa do 2020 r., z możliwością wydłużenia tego okresu aż do 2025 r.

Środki budżetowe trafiające do PKP Intercity mają stanowić rekompensatę za uruchamianie połączeń międzywojewódzkich, czyli pociągów pod marką Twoje Linie Kolejowe (TLK), o których na stronie internetowej przewoźnika czytamy, że „to wyjątkowa, rozległa sieć dziennych i nocnych połączeń pospiesznych obsługiwana przez pociągi docierające do najdalszych zakątków kraju”.

Unikalny know-how

Podpisana w lutym 2011 r. „Umowa ramowa o świadczenie usług publicznych w zakresie międzywojewódzkich kolejowych przewozów pasażerskich” nie tylko została zawarta z wolnej ręki, ale jest przy tym tajna. Próby dostępu do treści umowy kończą się odmową argumentowaną tym, że dokument zawiera „unikalny know-how”.

Decyzję o zawarciu umowy z PKP Intercity z pominięciem jakichkolwiek procedur przetargowych ministerstwo tłumaczyło tym, że „nie ma w Polsce innego przewoźnika kolejowego, który posiadałby zdolność wykonywania przewozów międzywojewódzkich w takim zakresie, takiej skali i na takich zasadach jak PKP Intercity”.

W praktyce realizacja umowy wygląda tak, że ministerstwo – jako organizator przewozów międzywojewódzkich – jest zobowiązane do przekazywania milionowych dotacji spółce PKP Intercity, a jednocześnie przewoźnik ten wcale nie jest zobowiązany do stosowania się do wytycznych resortu.

Rozwiązanie nie jest możliwe

Dwumiesięcznik „Z Biegiem Szyn” dotarł do korespondencji między ministerstwem a PKP Intercity z czerwca 2012 r., w której urzędnicy resortu wnioskowali o rozszerzenie sieci połączeń TLK o Kłodzko, Polanicę-Zdrój, Duszniki-Zdrój, Kudowę-Zdrój oraz o Gorlice, Jasło, Krosno, Sanok i bramę w Bieszczady – Zagórz. Pojawiły się również wnioski o uruchomienie pociągów TLK w relacjach z Warszawy do Gorzowa Wielkopolskiego przez Poznań, Zbąszynek i Międzyrzecz oraz z Warszawy do Szczecina przez Toruń, Bydgoszcz i Piłę. Ministerstwo wnioskowało też, aby jednemu z pociągów TLK docierających do Olsztyna wydłużyć relację do Suwałk przez Kętrzyn, Giżycko, Ełk, Olecko, a także o wprowadzenie nocnego połączenia TLK Wrocław – Katowice – Kielce – Radom – Lublin.

W odpowiedzi spółki PKP Intercity do prawie wszystkich wskazań ministerstwa odniesiono się słowami: „zaproponowane rozwiązanie nie jest możliwe”, argumentując to albo „brakiem wystarczającej liczby drużyn konduktorskich i trakcyjnych potrzebnych do obsługi pociągów”, albo „brakiem środków trakcyjnych zwłaszcza lokomotyw spalinowych”. Urzędnicy ministerstwa w swoim kolejnym piśmie napisali, że „trudno jest przyjąć do wiadomości w/w wyjaśnienia zwłaszcza od kluczowego przewoźnika pasażerskiego w kraju, który świadczy usługi przewozu koleją w ramach służby publicznej”.

I na tym wymiana zdań się skończyła – w ofercie spółki PKP Intercity do dziś nie pojawiły się połączenia, o które ministerstwo wnioskowało w połowie 2012 r.

Zasady są po to, by je łamać

Relacji między ministerstwem a spółką PKP Intercity nie unormowało przyjęcie w październiku 2012 r. dokumentu pod nazwą „Plan zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego w zakresie sieci komunikacyjnej w międzywojewódzkich i międzynarodowych przewozach pasażerskich w transporcie kolejowym”.

Plan transportowy został przyjęty jako rozporządzenie ministra i co za tym idzie opublikowany w Dzienniku Ustaw. Spółce PKP Intercity wcale jednak nie przeszkadza to w ignorowaniu określonych w tym dokumencie zasad kształtowania sieci połączeń funkcjonującej pod marką TLK.

Jednym z warunków postawionych w planie jest „zapewnienie bezpośrednich pociągów (nie mniej niż dwie pary na dobę) pomiędzy Warszawą a pozostałymi miastami wojewódzkimi”. Warunek ten nie jest spełniony w przypadku połączeń Warszawy z Gorzowem Wielkopolskim (tylko jedna para na dobę), Zieloną Górą (również tylko jedna para na dobę) oraz Opolem, do którego nie dociera z Warszawy ani jeden bezpośredni pociąg TLK.

Kolejna wytyczna zawarta w planie transportowym mówi o zapewnieniu co najmniej jednej pary bezpośrednich pociągów na dobę między Warszawą (lub ewentualnie innym miastem wojewódzkim) a obszarami o najniższej dostępności transportowej określonymi w Krajowej Strategii Rozwoju Regionalnego: Pomorzem Środkowym, Suwalszczyzną, Roztoczem, Bieszczadami, Beskidem Sądeckim, Beskidem Żywieckim, Kotliną Kłodzką oraz Kotliną Jeleniogórską. W przypadku aż pięciu spośród ośmiu tych obszarów warunek z planu transportowego nie jest spełniony.

Wycinanie pasażerów

Od przełomu 2008 i 2009 r. – kiedy to cały segment przewozów międzywojewódzkich został przekazany ze spółki PKP Przewozy Regionalne do PKP Intercity –miało miejsce kilka dużych fal cięć połączeń.

We wrześniu 2009 r. – a więc już w pierwszym roku kursowania połączeń międzywojewódzkich pod banderą PKP Intercity – pociągi pospieszne wycofano z Brodnicy, Grudziądza, Kłodzka, Mielca, Nysy czy Olkusza. W grudniu 2009 r. pociągi pospieszne zniknęły dodatkowo z Gorlic, Jasła, Krosna oraz Sanoka.

W czerwcu 2010 r. zniknęły ostatnie połączenia TLK z Warszawy do Szczecina i Gorzowa Wielkopolskiego przez Bydgoszcz i Piłę. W tym samym roku Suwalszczyzna straciła bezpośrednie połączenia TLK z Olsztynem, Opolem, Poznaniem, Toruniem oraz Wrocławiem.

Z kolei w marcu 2011 r. – gdy okazało się, że spośród 2738 wagonów należących do PKP Intercity sprawnych jest tylko 1200 – rozkład jazdy przerzedzono po to, by wagonami ze zlikwidowanych pociągów zasilić te składy, które zostały w rozkładzie.

Przez pierwszych pięć lat funkcjonowania połączeń międzywojewódzkich w spółce PKP Intercity pociągi z tego segmentu przestały docierać ponadto do Bolesławca, Braniewa, Legnicy, Lubaczowa, Lubania, Strzyżowa, Olecka czy Zgorzelca.

Jednocześnie rozrzedzony został rozkład na głównych ciągach. Przykładowo w relacji Warszawa – Radom – Kielce – Kraków od 2009 r. liczba całorocznych dziennych pociągów TLK spadła z sześciu do dwóch.

Kolejne fale cięć musiały poskutkować drastycznym spadkiem liczby podróżnych. W 2008 r., a więc w ostatnim roku kursowania pociągów pospiesznych pod banderą spółki PKP Przewozy Regionalne skorzystały z nich 42,4 mln pasażerów. Natomiast w 2013 r. – wedle informacji otrzymanej od spółki PKP Intercity – z pociągów pospiesznych TLK skorzystało 26,3 mln pasażerów.

Dotacja w ciemno

Sieć połączeń międzywojewódzkich wciąż się kurczy, postanowienia planu transportowego nie są realizowane, a liczba pasażerów nieustannie spada – mimo to PKP Intercity może liczyć na coraz to wyższe dotacje. Przez minione pięć lat przewoźnik tytułem dofinansowania do przewozów międzywojewódzkich otrzymał z budżetu państwa w sumie już grubo ponad miliard:
 w 2009 r. – 175,4 mln zł,
 w 2010 r. – 201,6 mln zł,
 w 2011 r. – 220 mln zł,
 w 2012 r. – 297,4 mln zł,
 w 2013 r. – 356,3 mln zł.

Dodajmy, że dotacja za miniony rok była aż o 100 mln wyższa od poziomu finansowania, jaki pierwotnie został zaplanowany zarówno w planie transportowym, jak i w umowie wieloletniej między ministerstwem a przewoźnikiem.

– PKP Intercity na podstawie comiesięcznych rozliczeń otrzymuje rekompensatę, która pokrywa różnicę pomiędzy rzeczywistymi przychodami uzyskanymi ze sprzedaży biletów i faktycznie poniesionymi kosztami realizacji przewozów w ramach umowy – wyjaśnia Piotr Popa, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. – Rekompensata nie jest więc wartością stałą, a umowa określa jedynie maksymalny pułap rekompensaty jaki spółka może otrzymać. Jeśli w ciągu roku z bieżących rozliczeń będzie wynikało, iż dotacja zaplanowana na pokrycie deficytu wykonywanych przewozów będzie niewystarczająca, wówczas ministerstwo podejmie działania w celu jej zwiększenia.

Comiesięczne rozliczenia pomiędzy ministerstwem a spółką PKP Intercity prowadzone są w ciemno. Z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju otrzymaliśmy bowiem oficjalną informację, że resort nie posiada nawet tak podstawowych danych jak liczba pasażerów pociągów TLK w ujęciu miesięcznym.

Pociąg do strat

Finansowanie sieci połączeń międzywojewódzkich opiera się na zasadzie „koszty – przychody = wysokość dotacji”. Ministerstwo pokrywa zatem stratę w wysokości deklarowanej przez PKP Intercity.

Przez ostatnich pięć lat dofinansowanie do połączeń międzywojewódzkich z roku na rok rosło, co oznacza, że straty PKP Intercity związane z uruchamianiem pociągów TLK były z roku na rok coraz większe.

Tymczasem likwidowanie połączeń kolejowych jest przecież przedstawiane jako działanie mające na celu poprawę wyników ekonomicznych. W rzeczywistości po kolejnych latach upływających pod znakiem likwidacji pociągów TLK rozziew między kosztami a przychodami stawał się coraz większy. Oznacza to, że polityka cięcia połączeń w praktyce prowadzi nie do ograniczania strat, lecz do ich powiększania.

Mimo to PKP Intercity – przy akceptacji Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju – zaplanowało kolejne duże cięcie pociągów TLK. Mowa o „marcowej korekcie rozkładu jazdy”, która wejdzie w życie 9 marca 2014 r. Na „korektę” składają się likwidacje połączeń, skrócenia relacji pociągów oraz ograniczenia terminów kursowania.

Korekta, czyli cięcia

W ramach marcowej „korekty” zostaną zlikwidowane pociągi kursujące nawet między największymi polskimi aglomeracjami. Mowa o składach TLK „Dolnoślązak”, „Pogórze” i „Wyspiański” obsługujących trasę Kraków – Katowice – Opole – Wrocław czy o połączeniu TLK „Reymont”, które łączy Łódź z Krakowem.

Po marcowych cięciach terminy kursowania części pociągów ograniczone zostaną do tylko jednego lub dwóch dni w tygodniu. Dotyczy to nawet pociągów o kilkusetkilometrowych relacjach łączących największe polskie miasta, jak TLK „Uznam” z Krakowa przez Katowice, Wrocław, Poznań, Szczecin do Świnoujścia czy TLK „Rawa” z Bydgoszczy przez Toruń, Łódź, Częstochowę, Sosnowiec do Katowic.

Pod „korektą” kryją się również skrócenia relacji – przykładowo pociąg TLK „Ślązak” z Przemyśla, zamiast do Zielonej Góry, dojedzie tylko do Wrocławia, a TLK „Hetman” z Poznania, zamiast do Zamościa, dotrze tylko do Rzeszowa. Oznacza to, że połączenia TLK zostaną całkowicie wycofane z odcinków Wrocław – Zielona Góra czy Stalowa Wola – Zamość. A są to odcinki, których obsługa pociągami międzywojewódzkimi przewidziana jest w planie transportowym.

Wskutek marcowej fali likwidacji pociągi TLK znikną z Biłgoraja, Brzegu Dolnego, Głogowa, Leżajska, Niska, Nowej Sarzyny, Nowej Soli, Ostrowca Świętokrzyskiego, Sandomierza, Stalowej Woli, Starachowic, Ścinawy, Wołowa czy Zamościa.

Wygląda na to, że urzędnicy Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju są świadomi tego, że marcowe cięcia połączeń zwiększą stratę spółki PKP Intercity i w konsekwencji wymuszą kolejny wzrost dotacji. Albowiem gdy tylko pojawiła się informacja, że spółka PKP Intercity dokona w marcu 2014 r. kolejnych cięć w sieci połączeń TLK, Stanisław Krakowski z resortu infrastruktury natychmiast powiedział o konieczności zwiększenia dotacji: – PKP Intercity otrzyma w bieżącym roku dotacje w wysokości określonej w ustawie budżetowej, która w pełni wyczerpuje zobowiązania Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju wynikające z dziesięcioletniej umowy ramowej. Co więcej, Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju będzie podejmowało działania, aby dotację tę jeszcze zwiększyć w ciągu roku (cytat za dziennikiem „Rzeczpospolita”).

Jak widać, w ministerstwie nikt już nie kryje, że dotacje z budżetu państwa nie są przeznaczone na rozwój oferty przewozowej, ani nawet na jej utrzymanie. Tak naprawdę z dotacji finansuje się likwidowanie pociągów.

Karol Trammer

Tekst pochodzi z dwumiesięcznika „Z Biegiem Szyn”, nr 2/70 (marzec-kwiecień 2014). dostępna pod linkiem http://nowyo(...)widacje/

~olo

Pod tym artykułem nawet się nikt nikt się nie podpisał.
Przykro czytać taki gniot.
Ponad rok temu były liczne artykuły na ten temat. Można do nich wrócić i porównać do powyższego tekstu.
Przeciętny gimnazjalista więcej by zrozumiał i lepiej napisał.
Co się dzieje w SM?
Lepiej nie zamieszczać żadnego artykułu niż taki, którego się trzeba potem wstydzić.

~pero

Pan prezydent SZLĘZAK prze na Pilchów całą parą! Na terenie tego sołectwa ma już trzy drogi miejskie w bardzo złym stanie jeśli chodzi o nawierzchnię a teraz mu przybył jeszcze 'dworzec" kolejowy niczym miejsce horrorów i teatrów grozy. Nie ma się co szarpać na nowoczesność skoro wladze pkp zadawalają się minimalizmem wygód dla klienta byle dla nich była kasa. /Vide wynagrodzenia prezesów zarządów i rad nadzorczych spółek pkp!/ Po co podróżnemu wygoda, niech będzie zadowolony z tego co mu podstawią, niekiedy z opóźnieniem.

Mariusz77

Problem jest taki że są te dłuuuugo trwające remonty torów i stąd takie bez sensowne pomysły PKP . Tera np most na Wiśle w Sandomierzu jest remontowany , tory ściągnięte całkowicie więc pociagi siłą rzeczy musza jeździć takimi trasami z tak wypasionymi przystankami jak Pilchów .
Narzekamy na drogowców ale Ci co naprawiają torowiska to dopiero są spece od szybkości roboty ...

~tbg

od grudnia ma wszystko jeździć przez pilchów. kolbuszowa forever!!!!

~mały błądek

Zlokalizowanie w Pilchowie przystanku dla pospiesznych pociągów jest kpiną z pasażerów w wydaniu państwowego przewoźnika jakim jest pkp. Oni jak widać z nikim i z niczym się nie liczą. Opinia publiczna im zwisa niczym kilo kitu u sufitu. Wy sobie gadajcie a my swoje i tak zrobimy i co nam zrobicie? Jest to przykład jak nie powinno się traktować pasażera!

~ziomal

do ell5
Taka trasę ułożyło lobby kolbuszowsko-tarnobrzeskie, żeby pokazać jaka "ważna magistrala" przebiega przez Tarnobrzeg i Kolbuszową. A reszta do zaorania

~elll5

Stację Pilchów poznaliśmy bardzo dobrze 2 dni temu. Gdy sprawdzaliśmy z mężem połączenia do Warszawy dowiedzieliśmy się, że na trasie Leżajsk - Warszawa musimy przesiąść się w Stalowej Woli Rozwadów jechać 4 minuty i znowu się przesiąść w Pilchowie. Niby wszystko dobrze ale po pierwsze jechaliśmy z trójką małych dzieci (7,6 i 3 latka), a po drugie pociąg był opóźniony 4 godziny, więc na takiej stacji spędziliśmy tyle czasu, nie było gdzie się schować (a był zimno, mgła, nic wkoło nie widać tylko pola), nawet gdzie usiąść. Wszystkiego dowiadywaliśmy się przez telefon czy w ogóle ten pociąg przyjedzie. No więc miał być o 8:20 a przyjechał 12:05. Chciałabym tylko żeby ktoś kto planuje trasy pomyślał, że może się zdarzyć taka sytuacja, pociągi się przecież spóźniają, my może jeździmy tą trasą tylko 2 razy w roku (w sobotę mieliśmy akurat pecha) ale ktoś inny wyląduje w tym Pilchowie może zimą i co wtedy. I pomyśleć, że w tamtym roku na trasie Leżajsk - Warszawa nie przesiadaliśmy się ani raz. Na zakończenie dodam, że na dalszej trasie pociąg opóźnił się jeszcze 4 godziny czyli w sumie 8 ale to już nie o Pilchowie.

~szyderca

Niech zrobią w Pilchowie replike rzeszowskiej cipy w strumyku, a przy strumyku zakaz kąpieli

~elvis

od razu niech centrum przeniesie do pilchowa ;/ a jak juz bedzie budowal to niech wyromontuje budynki w parku to moze to wypalic pozdro slezak hehe

~łoś

Pomysł nie ma szans na realizację, bo komu zależy na powstaniu przystanku, na którym będzie zatrzymywał się dosłownie jeden pociąg? W dodatku nie wiadomo czy po korektach rozkładu jazdy pociąg dalej bedzie istniał? Druga sprawa, to finansowanie. PKP na pewno do tego się nie dołoży, bo nie ma w tym ządnego interesu. Pocągi TLK są dotowane z budżetu i jedynie to powoduję, że PKP ich nie likwiduje. Poza tym kolej w Rozwadowie już dawno temu upadła i PKP nie zamierza nic robić w celu zmiany tego stanu rzeczy, wręcz odwrotnie. I na koniec rozmieszyła mnie wizja wycieczek przyjeżdzających do Parku Lubomirskich i budki z hot-dogami jezyk Park póki co przypomina bardziej puszczę niż park i na prawdę dużo trzeba będzie włożyć wysiłku i pieniędzy, żeby przywrócić w nim życie. Uważam, że wszystkie te pomysły Prezydenta są chybione i nie mają szans na realizację. Dziwie się tylko, że on w to wierzy, albo uważa, że ludzie uwierzą.

~ddddd

kretyn cie zrobil i teraz sie tnie ze wstydu, bajo

~dddddddddd

a ja mam cię w czrnej d..., panie dyktanto... w domu tesz jestes taki poje...fajny umiech, sceże wsułczóję twojej małrzonce .... A MASZ TY POPAJDANY ORTOGŁUCZE..HHEHEHE umiech myślę, że taka ilość błędów cię tak doprowadziła do szaleństwa, że się posrasz..hehehe umiech - kretyn jesteś....

~dododo

bezmózg jestes i tyle - pieprzysz o jakims artykule a ja ci obszczancu pokazuje ze jestes ortograficzny imbecyl

~NOTES

Nasz Pilchów jest dzisiaj piękny mają drogę odnowioną i wogule ta miejscowość zadbana czysto tam .Z peronem badzmy spokojni poradzą sobie i będzie okej Starostwo Powiatowe im pomoże i będzie super .Pozdrawiam Pilchów ..

~DDODOODODD

może i jestem szczyl obsrały... a ty jestes PAJAC - I TO BEZNADZIEJNY ... HEHHHE Czytałeś, dupa czytałeś, bo to ja wymyśliłem, że jest gdzieś artykół o tym ... PAJACU umiech.

~do fddfg

ja czytałem artykuł a ty artykół wiec do szkoły szczylu obsrany

~heh

A moze zacznijmy od dojazdu wygodnego z Centrum do Pilchowa skomunikowanego z pociagami?

~FDDFG

A CO TY TAK PREZYDENCKI ŻART TAK BRONISZ... poczytał byś inne artkóły, to byś wiedział, że STALOWEMIASTO wyrwało ten artykół z kontekstu i bezsensownie go przepisując zorganizował taki a nie inny kawał swoim wiernym czytelnikom... .... PILCHÓW przyłaczyć do STW i po kłopocie ....

~iks

co wy z tym Rozwadowem? kogo to obchodzi? dlaczego na tapecie jest Pilchów? Dlatego ze pociagi jadace torem który przed Charzewicami zawija w str Pilchowa nie beda zajezdzały ani do St.Wol ani do Rozwadowa. Ambarans jest taki ze nie beda to pociagi lokalne typu Turbia wte i we wte tylko jadące w str.Warszawy (viaPrzemyśl),Torunia czy Bydgoszczy Dlatego przeydent chce aby ludzie nim jadące nie kojarzyli stacji St.Wola/Pilchów z takim zadupiem. Ciezko zrozumiec ....

~.......

Czy to prawda,że stara gorzelnia nigdy nie wystartowała ze swoim przeznaczeniem ?

~Pebe

Stara gorzelnia to ciekawy obiekt do wykorzystania np. do takich celów i lokalizcja jest bardzo dobra.

kierkarta

dezerter toć to Stalowa Wola położona jest koło Pilchowa jak Kraków koło Wieliczki.

kierkarta

dezerter toć to Stalowa Wola położona jest koło Pilchowa jak Kraków koło Wieliczki.

kierkarta

hmm a po stacji Stalowa Wola Pilchów wycieczkowicze z zainteresowaniem ogladneliby zabytkową stację Stalowa Wola Rozwadów.Prawdę mówiąc Stalowa Wola Rozwadów mogłaby tętnić życiem ma wiele ciekawych rzeczy,które staraniem władz miasta powinny być wpisane w rejstr zabytków.Jeden mądry projekt i można starać się o dotacje unijne.W tej chwili zabytki niszczeją aż padną i nie będzie atrakcji.